Przed remontem osoby bezdomne, wobec których interweniowaliśmy niechętnie chciały przyjeżdżać do noclegowni, dla wielu to była ostateczność - mówi komendant straży miejskiej w Olsztynie.
Oni myślą, że bezdomni to tylko pijaki, narkomani, brudasy. A przyszliby do mnie, zobaczyli, jak prowadzę swoje gospodarstwo, że mam wycieraczkę, kosz na śmieci - mówi koczownik Marek.
Olsztyńskie schronisko dla bezdomnych jak każda instytucja zmaga się z kryzysem. Pomagają mu w tym organizacje pozarządowe i ludzie dobrej woli. Sam ośrodek wprowadził tzw. działania oszczędnościowe.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.