Najstarsza służba ratownicza na Mazurach, która strzeże bezpieczeństwa na największym polskim jeziorze Śniardwy, może dłużej nie przetrwać w obecnej formule. Ratownictwo wodne, w przeciwieństwie do ratownictwa górskiego, nie jest finansowane z budżetu państwa.
Na wszystkich kursach, także tych jednodniowych, omawia się zdarzenie "człowiek za burtą". Dobry instruktor mówi wtedy, by nie skakać do wody, że nawet dla ratownika taki skok jest ostatecznością.
Do tragedii doszło na strzeżonym kąpielisku jeziora Sajmino w Kajkowie, niedaleko Ostródy.
Na tymczasowo zamkniętych z powodu sinic kąpieliskach w CRS Ukiel świat się nie kończy. Gdzie indziej też się można zrelaksować pod czujnym okiem ratownika.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.