Właściciele lokalu muzyczno-tanecznego nad jeziorem Ukiel w Olsztynie żalili się, że miasto umiera, bo zaproponowane przez władze godziny funkcjonowania dobre są dla emerytów. Nowy prezydent poszedł im na rękę, ale teraz oburzeni są właściciele pobliskich apartamentów.
- Są dni, jak sobota i niedziela, kiedy przyjeżdża tu autokar za autokarem. W święta też nie ma spokoju, człowiek wychodzi na ogródek, a hałas jest taki, jakby był na boisku - przyznaje właścicielka jednego z domków jednorodzinnych na Dajtkach.
Mieszkańcy podolsztyńskiego Bartążka kwestionują wyniki badań natężenia hałasu z sąsiedniej obwodnicy Olsztyna. - Zabezpieczenie przed hałasem zostało wykonane po linii najmniejszego oporu - denerwują się.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.