Prezentowane tytuły wchodzą na ekrany olsztyńskich kin 22 września. Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków "Co Jest Grane 24".
REKLAMA
Materiały prasowe
1 z 6
50 wiosen Aurory ****
Francja 2017 (Aurore). Reż. Blandine Lenoir. Aktorzy: Agnes Jaoui, Thibault de Montalembert, Pascale Arbillot, Sarah Suco, Lou Roy-Lecollinet.
50-letnia Aurora jest świeżo po rozstaniu z mężem, straciła pracę, a do tego dowiaduje się, że zostanie babcią. Wtedy wpada na swoją wielką miłość z dawnych lat. Czy ma jeszcze szanse na szczęście?
Aurora (świetna Jaoui) to bohaterka w wieku średnim, ale młoda duchem. Nietrudno ją polubić: jest bezczelna, charakterna, przezabawna. Mimo kryzysów konsekwentnie pokazuje metryczce środkowy palec i dzielnie walczy o spełnienie. Pchając wózek hotelowej sprzątaczki w kolejnej dorywczej pracy, Aurora dostaje od koleżanki Arabki lekcję edukacji obywatelskiej: "Słyszałaś o intersekcjonalności? Chodzi o znajdowanie różnych rodzajów dyskryminacji i kompleksowe ich zwalczanie. Chodzi o zrozumienie kryteriów i połączenie sił. Nie jestem Francuzką, ale jedziemy na tym samym wózku. Jesteś białą kobietą, już w pewnym wieku. Mogłoby być gorzej: mogłabyś być lesbijką, czarną, kaleką i muzułmanka. Wtedy tkwiłabyś w gównie po uszy, kochana!". Podobną lekcję życia bohaterka otrzymuje, gdy zaczyna pracę w domu dla starszych kobiet. Wyrwana z bezpiecznych życiowych ram bohaterka odkrywa - a widz razem w nią - cały, niezauważany przez nią dotąd świat.
Blandine Lenoir nie boi się tematów tabu, jak menopauza, seks po pięćdziesiątce, dyskryminacja, seksizm. Robi lekki, zabawny i bezczelny film o systemowym wykluczeniu kobiet w wieku post-reprodukcyjnym i oddolnym buncie przeciwko tej niesprawiedliwości. Kontekst społeczny w "Pięćdziesięciu wiosnach..." jest znacznie ciekawszy niż centralnie umiejscowiony wątek romantyczny, czy wzruszająca, ale niezbyt oryginalna opowieść o budowaniu na nowo relacji z ciężarną córką.
Awangarda 2
Materiały prasowe Imperial - Cinepix
2 z 6
Kingsman: Złoty krąg
Wielka Brytania, USA (Kingsman: The Golden Circle). Reż. Matthew Vaughn. Aktorzy: Taron Egerton, Colin Firth, Mark Strong, Channing Tatum.
Ciąg dalszy przygód szpiegów-dżentelmenów z naprawdę bardzo udanej, brawurowej ekranizacji powieści graficznej Marka Millara. Gdy ich kwatera zostaje zniszczona, bohaterowie ruszają za ocean, by wspólnie z amerykańskimi kuzynami stawić czoła wrogowi.
Helios, Multikino
Materiały prasowe Warner Bros. Entertainment Polska Sp. z o.o.
3 z 6
Lego Ninjago: Film
USA, Dania 2017 (The LEGO NINJAGO Movie). Reż. Charlie Bean, Paul Fisher, Bob Logan.
Przyszła pora na kolejny pełny metraż, inspirowany popularną serią zabawek Lego i krótkimi filmikami. O Ninjago City zawalczą: Zielony Ninja, prywatnie - Lloyd wraz z bandą nastoletnich przyjaciół, którzy pod przewodnictwem mistrza Wu przejdą szkolenie na tajnych ninja wojowników. Siły dobra będą musiały zmierzyć się ze złym lordem Garmadonem, Najgorszym Gościem Wszech Czasów, i jego potworami. To ktoś, kogo Lloyd dobrze zna - jest bowiem jego synem... Międzynarodowa produkcja została zrealizowana w 3D, a jej premierze towarzyszyć będzie także premiera gry komputerowej.
Helios, Multikino
Screen z youtube.com
4 z 6
Mięso ****
Francja, 2016 (Raw). Reż. Julia Ducournau. Aktorzy: Garance Marillier, Ella Rumpf, Rabah Nait Oufella.
Koszmar wegetarianina? Opowieść o dojrzewaniu wpisana w ramy kina kanibalistycznego.
Wegetarianką jest zresztą główna bohaterka filmu - młodziutka Justine, która dostała się na wydział weterynarii. Spod skrzydeł rodziców dziewczyna trafia w środek piekiełka. Pierwszoroczniacy nie mają lekko. Już pierwszej nocy na kampusie zaczynają się brutalne otrzęsiny. Zmuszona do spróbowania surowego mięsa, Justine odkryje w sobie coś, czego zupełnie się nie spodziewa. Obudzi się w niej nieznany dotąd apetyt, który coraz trudniej będzie pohamować.
Debiutująca za kamerą Julia Ducournau świadomie wykorzystuje elementy body horroru, by skupić się na przebudzeniu kobiecej seksualności spętanej normami. Metafora nie jest wyszukana, zgoda, lecz odkrywanie z bohaterką jej prawdziwej natury będzie dla wielu widzów (bo na pewno nie wszystkich) emocjonującą podróżą. Na drodze do akceptacji samej siebie i stłamszonych pragnień Justine będzie musiała przekroczyć kolejne granice. Zmysły dziewczyny się wyostrzają, co sprawia, że i my niemal czujemy smak tej inicjacji oraz fizyczną przemianę, jaką przechodzi. Dużą uwagę przywiązano do podejścia do cielesności.
Szczęśliwie nie wyszedł z tego toporny manifest feministyczny ani poradnik żywieniowy, tylko całkiem smaczna zabawa ze schematami kina grozy, odważna i niepokojąca, doprawiona poza krwią także humorem. Reżyserka prowadzi nas przez prosektoria, sale pełne zwierzęcych preparatów w formalinie itd. Wśród kolejnych odsłon uczelnianych bachanaliów w pamięci zapada szczególnie transowa sekwencja pochodu studenciaków na czworaka.
Wieść niesie, że na pierwszych seansach niektórzy mdleli i wymiotowali, że to kino wyłącznie dla widzów o mocnych żołądkach. Jest tu oczywiście kilka okropnych momentów, ale nie takie rzeczy w kinie już widzieliśmy. Zresztą nie o szokowanie na siłę tu chodzi. Jeśli przełamać pierwszą reakcję obrzydzenia, znajdziecie w jej filmie historię może niepozbawioną wad, choć na pewno intrygującą, miejscami nawet przewrotną. Dlatego bez większych obaw zamawiajcie w kasie "Mięso".
Helios
Screen z YouTube
5 z 6
Piękny kraj *****
Wielka Brytania 2017 (God's own country). Reż. Francis Lee. Aktorzy: Josh O'Connor, Alec Secareanu, Gemma Jones, Ian Hart.
Gejowskie kino nie tylko dla gejów. Sfrustrowany farmer, rumuński emigrant i posępny krajobraz północnej Anglii.
Dwudziestokilkuletni Johnny ma poczucie, że znalazł się w pułapce: po tym, jak jego ojciec dostał udaru, ma na głowie rodzinną farmę, haruje na niej, nie znosząc swojej pracy i tylko poczucie odpowiedzialności powstrzymuje go od ucieczki. Sfrustrowany i wściekły co wieczór upija się w miejscowym pubie, a od czasu do czasu uprawia seks z przypadkowymi mężczyznami. I oto w okresie wypasu owiec jego ojciec wynajmuje do pomocy młodego i przystojnego Rumuna, Gheorghe...
Film przywołuje oczywiste skojarzenia z "Tajemnicą Brokeback Mountain", ale jest to podobieństwo bardzo powierzchowne. Inne są jednak czasy i homofobia nie jest tu problemem. Jeśli Gheorghe spotyka się z wrogością w pubie, to dlatego, że jest cudzoziemcem, nie gejem. Inna jest też dynamika związku między obydwoma mężczyznami. Początkowo Johnny odnosi się do przybysza ze Wschodniej Europy z niechęcią i pogardą. Traktuje jak służącego, wyzywa od Cyganów. Momentem przełomowym jest bójka, do której między nimi dochodzi, i towarzyszący jej pierwszy fizyczny kontakt.
"Piękny kraj" opowiada historię miłosną starą jak świat, mało wyszukaną, ale opowiada ją świetnie: intensywnie, wiarygodnie, powściągliwie, bez popadania w łatwy sentymentalizm. W gruncie rzeczy nie o samą miłość tu chodzi, ale o zmianę, jaką dokonuje ona w Johnnym.
Zaczyna on inaczej postrzegać siebie, swoje miejsce, swoje zajęcie. Ba! Nawet otaczający go krajobraz - trzeci bohater filmu - zaczyna się zmieniać. Yorkshire nie jest konwencjonalnie piękne, wietrzne, błotniste, surowe i raczej ponure. Ale i ono, widziane nowymi oczami, łagodnieje.
Film jest też pierwszorzędnie zagrany. Ian Hart (ojciec) i Gemma Jones (babka) to starzy wyjadacze, potrafią "podbić" nawet niewielkie, drugoplanowe role. Ale prawdziwą rewelacją jest stosunkowo mało znany Josh O'Connor. Rolę ma niewdzięczną, gdyż jego Johnny jest człowiekiem nieprzyjemnym i niesympatycznym. A mimo to oglądamy go bardziej ze współczuciem niż niechęcią, gdyż dostrzegamy rozmiar cierpienia za jego gburowatością i opryskliwością. Alec Secareanu też jest bardzo dobry. Przy okazji jego roli warto podkreślić, że na przekór ksenofobicznym nastrojom epoki Brexitu, Lee robi z Gheorghe najjaśniejszą postać w całym filmie. Nie tylko przywraca do życia Johnny'ego, ale nawet proponuje innowacje techniczne na farmie! Cała nadzieja w emigrantach...
Awangarda 2
MATERIALY PRASOWE
6 z 6
Ptaki śpiewają w Kigali ****
Polska 2017. Reż. Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze. Aktorzy: Jowita Budnik, Eliane Umuhire, Witold Wieliński, Anna Ilczuk, Aleksander Mikołajczak.
Ostatni wspólny film Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze to powrót do tematu ludobójstwa w Rwandzie i intymny portret nieoczywistej relacji dwóch kobiet nim doświadczonych. Obok muzy Krauzów, Jowity Budnik, na ekranie lśni debiutantka Eliane Umuhire.
Claudine ocalała z rzezi Tutsi, ale straciła wszystkich bliskich. Anna to polska ornitolożka, współpracowniczka (czy tylko?) jej ojca, która uratowała Rwandyjce życie, wywożąc ją ze strefy ludobójstwa. Wspólne doświadczenie koszmaru straty i przeżyta trauma powinny łączyć - a jednak na początku dzielą. Szczególnie że Claudine wraz ze swoją wybawicielką ląduje w Polsce i oprócz konfrontacji z duchami przyjdzie jej także nieść brzemię codzienności.
"Ptaki..." to opowieść o dwóch kobietach, które stanąwszy twarzą w twarz ze śmiercią, usiłują znaleźć odwagę, by dalej żyć i, nie bez bolesnych potknięć, szukają odpowiedzi na pytanie: "Jak?".
Tytułowe ptaki to symbol tego, co odeszło bezpowrotnie. Po masakrze została tylko cisza. Takie wytłumienie, brak przeszkadzajek, to znak rozpoznawczy tego filmu. "Ptaki..." są obrazem niezwykle skupionym, wytrzymującym próbę spojrzeń, wrażliwym na wizualną symbolikę i mądrze, efektywnie ją wykorzystującym. Choć tematem pracy Anny w Rwandzie były żerujące na zwłokach sępy, filmowi całkowicie obca jest ta, w przypadku sztuki z ducha tabloidowa, filozofia działania. Do tematu podchodzi z dystansem i taktem, a spojrzenie tam, gdzie większość narracji się kończy - w stronę czasu po, epilogu.
Budnik i Umuhire tworzą postaci stłumione, skryte, złamane. Tym mocniejszy efekt przynoszą ich ekranowe konfrontacje. Z dudniącej ciszy wyrywa się wtedy nagły, przeszywający krzyk.
Niezwykle ważnym narzędziem, pomagającym konstruować nieco eksperymentalny język filmu Krauzów, są zdjęcia. Kiedy zmarł operator Krzysztof Ptak, pałeczkę przejęli Wojciech Staroń i Józefina Gocman. Efekt tej współpracy jest subtelny i mocny jednocześnie. W pamięć zapadają ujęcia, którym udało uchwycić się kruchość granicy między śmiercią a życiem. Zwierzęce jelito, wyrwane z brzucha, jeszcze pracujące. Bijące rybie serce obok pokrojonego w dzwonka ciała, które jeszcze przed chwilą je kryło. Rwana, fragmentaryczna narracja niekiedy zawodzi. Nie utrzymuje równego poziomu emocjonalnego napięcia, zdarza się jej dezorientować. Można odnieść wrażenie, że i sam film nosi ślady straty - blizny po zmarłym twórcy. Mimo 23 lat, dzielących wtedy i teraz, poruszany przez twórców temat nie przestaje być papierkiem lakmusowym naszego człowieczeństwa.
Wszystkie komentarze