Prezentowane obrazy wchodzą na ekrany olsztyńskich kin 1 września. Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków "Co Jest Grane 24".
REKLAMA
Materiały prasowe Kino Świat
1 z 6
Bracia Lumiere ****
Francja, 2016 (Lumiere!), reż. Thierry Frémaux
Dokument o braciach, którzy spełnili marzenie epoki i ożywili fotografię, nakręcony z kinofilskiej pasji przez Thierry'ego Frémaux, dyrektora festiwalu filmowego w Cannes.
Zaczyna się od wątpliwości: które z ujęć wyjścia robotników z fabryki Lumiere należy właściwie uznać za pierwszy film w historii, skoro nakręcono trzy wersje? Dalej będzie łatwiej: pierwszy filmowy posiłek to śniadanie, pierwsza komedia - słynny "Polewacz polany". Tych pierwszych razów mamy więcej, w końcu bracia Lumiere zasłynęli jako pionierzy kina. Auguste często występował, a Louis filmował, kręcąc korbką kinematografu.
Thierry Frémaux prezentuje 108 z 1422 krótkich, 50-sekundowych filmów Louisa i jego operatorów, jakie powstały do 1905 roku. Montaż został opatrzony szeregiem spostrzeżeń i dowcipnych anegdot, które poszerzają horyzont spojrzenia, układając się w fascynującą opowieść. Frémaux konsekwentnie komentuje sposób kadrowania, znajduje dowody doskonalenia się filmowców w tej materii. Zwraca uwagę na dobór tematów, podobieństwa do obrazów Renoira czy Degasa, szczegóły czy zdarzenia w tle, których widz by nie zauważył. Podkreśla, że to nie są sytuacje przypadkowo uchwycone na taśmie. Dostrzega w braciach reżyserów, którzy wyznaczyli drogę rozwoju kina, świadomych celu i emocji, jakie chcą wywołać u widzów.
Choć często inscenizowane, nie mówiąc już, że sama obecność kinematografu na ulicy wywołała nienaturalne zachowania przechodniów, filmy te mają niezaprzeczalną wartość dokumentalną. Pozostają świadectwem epoki, kroniką codzienności przełomu XIX i XX wieku. Nie tylko Lyonu, La Ciotat, gdzie na stację wjeżdża pociąg, który przeraził publiczność podczas seansu i proustowskiego Paryża, bo przecież Lumiere wysyłali współpracowników w świat.
Jedyne, co z czasem może u Frémaux męczyć, to niekończący się zachwyt, z jakim komentuje kolejne filmy - wychwala bezbłędną kompozycję, wyczucie przestrzeni, nawet piękno drgającego obrazu z balonu na uwięzi, a także humor i fantazję twórców. Nie jest to, oczywiście, zachwyt groupies drących się w niebogłosy na widok gwiazdy rocka, lecz uznanie admiratora twórczości Lumi?re'ów poparte niezwykłą wiedzą filmoznawczą.
Awangarda 2
fot. Arkana Studio Filmowe
2 z 6
Habit i zbroja
Niemcy, Polska, Litwa 2017. Reż. Paweł Pitera.
Fabularyzowany dokument z elementami animacji.
Krzyżacy, ich i miecze, zakon do tej pory żyją w pamięci Polaków. Wydarzenia z nimi związane na zawsze wpisały się w historię naszego kraju. Armia krzyżacka była ewenementem na średniowiecznej mapie zbrojnej. Świetnie wyszkolona, profesjonalna, zorganizowana, z własnym zastępem medyków i służb kwatermistrzowskich. Pierwotnie ich zadaniem było bronić palestyńskiego królestwa chrześcijańskiego, ale to upadło. Wtedy ich misją stało się nawracanie pogan. Do Polski trafili na prośbę księcia Konrada Mazowieckiego, który sprowadził ich, by walczyli z pogańskim plemieniem Prusów, najeżdżających regularnie na Mazowsze. Nie wiedział, ile kłopotów - i jak niechlubne miejsce w historii - zapewni mu ta decyzja. Krzyżaccy zakonnicy padli ofiarą własnej pychy. Powołani do życia, by nawracać, zajęli się podbijaniem i mordowaniem. Nad morzem zbudowali teokratyczne, niepokonane państwo. Ostatecznie dobił ich sojusz polsko-litewski, który w dalszym rozwoju wydarzeń zaowocował wojną trzynastoletnią, a docelowo - wypowiedzeniem Krzyżakom posłuszeństwa przez poddanych.
To nietypowo kinowa premiera, a seans, na który warto wybrać się do wybranych kin studyjnych - lub poczekać, aż trafi do telewizji. Wybrana przez twórców formuła dobrze się sprawdzi na srebrnym ekranie.
Nastawiona na międzynarodową widownię produkcja ma zagranicznego narratora. W tej roli Stacey Keach, naczelnik więzienia Pope ze "Skazanego na śmierć", prywatnie od lat mąż Polki, Małgosi Tomassi. To napakowana informacjami, ale klarownie, z szacunkiem dla logiki i chronologii ujęta opowieść o zakonie krzyżowców, wprowadzająca laików w arkana organizacji, która odcisnęła piętno na polskiej historii, ale była zjawiskiem na skalę międzynarodową. Sprawnie zrealizowana, wizualnie staranna i pomysłowa, może być dla uczniów miłą alternatywą dla książek. Cenna inicjatywa, naświetlająca jeden z ważnych momentów polskiej historii. Zasługujących na takie wyróżnienie tematów jest znacznie więcej - oby i one doczekały się na swoją kolej. Być może tym razem obok rzetelności znajdzie się także miejsce dla nutki szaleństwa.
Helios
Materiały prasowe
3 z 6
Na pokuszenie ***
USA 2017 (The Beguiled) Reż. Sofia Coppola. Aktorzy: Colin Farrell, Nicole Kidman, Kirsten Dunst
Dramat psychologiczny z czasów wojny secesyjnej. Ranny żołnierz w żeńskiej szkole na Południu.
McBurney (Farrell), irlandzki najemnik walczący po stronie Unii, zostaje znaleziony w lesie przez małą dziewczynkę i dostarczony na teren posiadłości, gdzie znajduje się szkoła prowadzona przez surową panią Marthę (Kidman). Początkowo ma zostać wydany Konfederatom, ostatecznie jednak duch chrześcijańskiego miłosierdzia zwycięża: kobiety umieszczają rannego w łóżku w jednym z pokojów i zajmują się nim.
Miejsce, do którego trafia "Jankes", jest specyficzne. Otoczona lasami jak z mrocznej baśni żeńska szkoła wydaje się być wysepką cywilizacji na morzu barbarzyństwa. Wokół szaleje żywioł wojny rozpętany przez mężczyzn, zaś tu, w zamkniętym, izolowanym od otoczenia kręgu kobiet, panuje spokój i atmosfera uduchowionej czystości. To McBurney wnosi tu brud zewnętrznego świata, cielesność, fizjologię.
Wnosi też oczywiście - ostatecznie gra go duży przystojniak - ogólny niepokój erotyczny. Wyzwalają się tłumione emocje, zaczyna kobieca rywalizacja. Najstarsza z uczennic wyraźnie go kokietuje. Sfrustrowana nauczycielka Edwina (Dunst) wydaje się wiązać z nim nadzieje na przyszłość. Tylko pani Martha, kobieta twarda i z charakterem, wydaje się odporna na jego urodę, ale kto wie, co tak naprawdę dzieje się w jej głowie. McBurney zresztą sytuację sprytnie wykorzystuje wykazując się niezłym talentem manipulatorskim. Nie roztacza jednak swojego uwodzicielskiego uroku, aby kogokolwiek zaciągnąć do łóżka, a raczej pozyskać sympatię kobiet - dla niego to kwestia przeżycia.
Coppola otrzymała za swój film nagrodę za reżyserię w Cannes i oglądając jego pierwszą część nie dziwiłem się temu werdyktowi, choć podzieliłbym się nią z operatorem, projektantem wnętrz i kostiumów. Film ma wówczas elegancki styl i subtelnie budowany klimat, jest w nim coś ze snu i coś z przewrotnej psychodramy, gra na dwuznaczności sytuacji. Kto tu kogo "kusi" i kto dla kogo jest naprawdę zagrożeniem? Ta część filmu bardziej jednak spodoba się widzom ceniącym w kinie nastrój i atmosferę: napięcie jest słabe, rytm powolny (jak to na Południu), bywa nudno.
Natomiast w pewnym momencie, gdy robi się dramatycznej i dotychczas powściągliwa tonacja filmu raptownie się zmienia, Coppola się wywraca. I zamiast tragicznej opowieści o wojnie płci, w której nikt nie zwycięża, otrzymujemy mimowolną groteskę.
Helios, Multikino
Fot. Reiner Bajo / materiały prasowe Kino Świat
4 z 6
Renegaci ****
Renegades (Francja, Niemcy 2017). Reż. Steven Quale. Aktorzy: J.K. Simmons, Sullivan Stapleton, Charlie Bewley, Joshua Henry, Sylvia Hoeks.
Przygodowy film z wojną, złotem i miłością w tle. Całość doprawiona sporą dawką łobuziarskiego humoru.
Jest rok 1995. Pięciu supertwardzieli z elitarnej jednostki komandosów, Navy Seals, stacjonuje w okolicy Sarajewa. W barze, gdzie co wieczór odreagowują stresy dnia, poznają piękną kelnerkę Larę. To ona zdradzi im swój rodzinny sekret, okupiony wielką ludzką tragedią i wart 300 milionów dolarów. Tyle kosztuje na rynku zrabowanego przez nazistów podczas drugiej wojny światowej złoto, które chcą zdobyć bohaterowie.
Dla marzącej o działalności humanitarnej kobiety taka suma to szansa na pomoc zdruzgotanej ojczyźnie, dla nich okazja, by wreszcie zrobić coś dobrego (i ciekawego!). Jest tylko jeden szkopuł - skarb spoczywa na dnie jeziora, dowództwo nie może wiedzieć o akcji, na komandosów polują lokalni najemnicy, a na wykonanie zadania jest kilkanaście godzin. Ale! Dla chcącego nic trudnego.
Film na ciekawy punkt wyjścia, dobry rytm i akcją nakreśloną gdzieś na granicy tego, co możliwe, dzięki czemu bohaterowie jawią się trochę jak superherosi. Zresztą, niczym w superbohaterskim składzie każdy z kompanów ma jakiś specjalny, ponadprzeciętny talent.
"Renegaci" to żadna rewolucja, ale sprawnie zrealizowane, sympatyczne oglądadło, troszkę w stylu lat dziewięćdziesiątych: z łobuzerską energią, trochę ideowe, no i niepozbawione cieniutkiej warstewki lukru.
Współautorem scenariusza jest zresztą odpowiedzialny za wielkie hity tamtych lat Luc Besson. Warto zwrócić uwagę na świetną, szerokim gestem zagraną, rolę drugoplanową nagrodzonego Oscarem J.K. Simmonsa.
Helios, Multikino
Materiały prasowe Best Film
5 z 6
Super Spark: Gwiezdna misja **
Kanada, Korea Południowa, 2016 (Spark: A Space Tail), reż. Aaron Woodley. Dubbing: Antoni Królikowski, Przemysław Bluszcz, Justyna Szafran
Animacja dla dzieci o małpie z kosmicznego śmietniska, która wraz z przyjaciółmi próbuje odbić z rąk samozwańca rodzinną planetę. Strata czasu.
Wyobraźcie sobie, że Simba z "Króla lwa" jest szympansem, a jego przygody rozgrywają się gdzieś na skraju uniwersum "Gwiezdnych wojen", "Planety małp" i "Wall-E". Brzmi karkołomnie?
Taki jest też cały ten film: od początku zarzuca nas techno-bełkotem, czerstwymi żartami i slapstickiem podszytym niepotrzebną przemocą. Twórcy "Super Sparka" wrzucili znane motywy do blendera, ale koktajl wyszedł zupełnie niestrawny. Nie jest to zabawne ani angażujące - czy to na poziomie historii (jej trzon stanowi opowieść inicjacyjna), nie do końca trzymającej się zresztą kupy, czy w kreacji bohaterów. Sama animacja razi taniością, nie przedstawiając wizualnie większej wartości, jakby dopasowała się do poziomu scenariusza. Wbrew imieniu bohatera, zupełnie bez iskry (ang. spark).
Helios, Multikino
Fot. Philippe Penel / materiały prasowe Solopan
6 z 6
Tanna ****
Australia/Vanuatu 2015 Reż. Martin Butler, Bentley Dean Aktorzy: Mungau Dain, Marie Wawa
Dramat miłosny ? la Romeo i Julia rozgrywający się w plemieniu Yakel żyjącym na wysepce Tanna na południowym Pacyfiku.
I to żyjącym jak przed wiekami, świadomie odrzucającym zachodnią cywilizację, trzymającym się uparcie tzw. Kastomu, systemu pradawnych wierzeń i obyczajów. W ten egzotyczny świat udało się wejść dwóm australijskim dokumentalistom. Przebywali oni wśród mieszkańców Tanny wiele miesięcy, zdobyli ich zaufanie i nakręcili z nimi film inspirowany autentycznymi wydarzeniami, które rozgrywały się tu kilkadziesiąt lat wcześniej.
"Tanna" opowiada historię bardzo prostą, starą jak świat, możliwą wszędzie tam, gdzie istnieje zwyczaj aranżowania małżeństw. Wódz Yakel chce zakończyć krwawy konflikt z sąsiednim plemieniem Imedinów i dla przypieczętowania wynegocjowanego pokoju oferuje piękną Wawę synowi ich wodza. Wawa jednak kocha z wzajemnością Daina ze swojego plemienia. I tak racja serca zderza się z racją stanu.
Pierwszym skojarzeniem jest, oczywiście, "Romeo i Julia", choć analogia byłaby pełniejsza, gdyby zakochani należeli do wrogich sobie społeczności. Ale nie banalna w sumie historia jest tu najważniejsza, ale świat, w jakim się rozgrywa, zabarwiający ją na oryginalniejszy kolor. Świat zupełnie inny od naszego: inne zwyczaje, inne stroje, inne krajobrazy. Sama zresztą sceneria - wściekle zielony tropikalny las, wulkan sypiący iskrami i buchający parą, będący siedzibą miejscowego bóstwa - wystarczyłaby, aby oglądać "Tannę" z zainteresowaniem.
Film nie jest bez wad. Autorzy długo zajmują się budowaniem kontekstu centralnego konfliktu, a on sam zawiązuje się bardzo późno. Nie za wiele też wynika z pomysłu, aby główną bohaterką uczynić "zbuntowaną" siostrzyczkę Wawy, Selin: miałoby to sens, gdy dramat miłosny, który dziewczynka uważnie śledzi, coś w niej zasadniczo zmienił. Tym niemniej film, mówiący o tym, że nawet najsurowszy i najsztywniejszy system może pod naciskiem życia zostać zreformowany, jest bardzo ciekawy i niecodzienny. Jeszcze ciekawszy byłby "making off" z jego powstawania opowiadający o pracy z ludźmi, którzy w życiu nie widzieli kamery na oczy i zapewne w ogóle nie wiedzieli, co to jest film.
Wszystkie komentarze