Miejscy zdecydowali, że chcą, by obwodnica omijała z dala Jaroty i Pieczewo, a więc przez lasy na południe od tych osiedli, ale biegła blisko magazynów Michelin. - Z kilku tras, już wcześniej zaproponowanych przez projektantów [z Profilu - red.], wybraliśmy i połączyliśmy tylko te fragmenty, które są w interesie miasta i najlepiej będą służyć jego mieszkańcom - tłumaczył Jerzy Piekarski, zastępca dyrektora wydziału strategii i rozwoju w Urzędzie Miasta. - Przewodnią myślą przy planowaniu przebiegu tej trasy było, by omijała dzielnice mieszkaniowe i biegła blisko dzielnic przemysłowych. Nie rozważaliśmy przy tym, którędy trasa obwodnicy ma biec przez gminę Dywity. Odrzucamy jednak wariant, który miałby przeciąć Las Miejski.
Fot. Materiały prasowe
Wtedy zaczęła się tworzyć koalicja okolicznych gmin przeciwko obwodnicy w wersji proponowanej przez olsztyński ratusz. Samorządy z gmin sąsiadujących z Olsztynem chciały, by obwodnica powstała jak najbliżej miasta. Powstał problem, jak to pogodzić z propozycją władz Olsztyna, by biegła możliwie daleko od jego granic?
Wójtowie skrytykowali władze Olsztyna, że przygotowując własną propozycję, nie skonsultowali jej z nimi, a przecież trasa ma biec także w ich gminach. Teodozy Marcinkiewicz, wójt Stawigudy i lider antyolsztyńskiej opozycji, powiedział, że "najgorzej, jak ktoś obcy rządzi w twoim mieszkaniu". Natychmiast zwołał spotkanie (na zdjęciach poniżej) wójtów z gmin, przez które ma przebiegać obwodnica, by wybrali, który z wariantów trasy najbardziej im odpowiada.
TOMASZ WASZCZUK
TOMASZ WASZCZUK
TOMASZ WASZCZUK
** Uczestnicy spotkania najbardziej zgodni byli co do przebiegu obwodnicy na południe od Olsztyna. Gmina Gietrzwałd, Stawiguda i w dużej części Purda była za wariantem najbliżej Dajtek, Jarot i Pieczewa, czyli inaczej niż chciał ratusz i mieszkańcy Zacisza.
** Gmina Dywity nie zgadzała się na żaden z wariantów wcześniej przygotowanych.
** Wójt Barczewa nie poparł żadnego wariantu, bo chce najpierw skonsultować się z mieszkańcami.
Przekonywali, że:
** tylko obwodnica, która biegnie blisko Olsztyna, rozładuje korki w mieście, a mieszkańcy będą chcieli z niej korzystać,
** dzięki wariantowi, który oni popierają nie trzeba będzie burzyć domów w Kieźlinach i Dywitach,
** gdyby zrealizować obwodnicę według innych propozycji, trasa przecięłaby w gm. Stawiguda tereny ekologiczne i 11 stanowisk archeologicznych.
To wtedy w ich gronie powstała propozycja, by zbudować tylko część obwodnicy Olsztyna na południu miasta - od Dajtek do Wójtowa, a w rejonie Dywit, zamiast obwodnicy wystarczy zbudować nową drogę z Olsztyna przez Dywity w kierunku Dobrego Miasta i Bezled. I ta propozycja jest obecnie realizowana - obwodnica koło Dywit nie powstaje, nie ma jednak również nowej drogi tranzytowej przez Dywity.
Uzgodnili też, że będą wspólnie bronić interesów swoich gmin. - Nie może być tak, że obwodnica ma przynieść Olsztynowi same plusy, a my się nie liczymy - mówił Teodozy Marcinkiewicz. - Każdy powinien na budowie trasy zyskać, ale i każdy musi ponieść jakieś straty.
Chcą się trzymać razem, bo jak mówili, Olsztyn jako miasto może występować w negocjacjach z nimi z pozycji siły, np. szantażować przy odbieraniu ścieków oczyszczanych potem w olsztyńskiej oczyszczalni. - Od 1990 roku w relacjach z gminami widać dyktat ze strony Olsztyna, tylko w nielicznych przypadkach udało im się coś wywalczyć od Olsztyna - przyznawał Adam Sierzputowski, wówczas starosta olsztyński.
Kilka dni potem władze Olsztyna i wójtowie ościennych gmin na spotkaniu mieli ustalić wspólny wariant przebiegu obwodnicy Olsztyna, korzystny dla jednych i drugich. Nie uzgodnili. - Wariantem [przygotowanym przez wójtów - red.] miasto absolutnie nie jest zainteresowane - podsumował Marek Skurpski, dyrektor wydziału strategii i rozwoju w olsztyńskim ratuszu. - Wójtowie powinni sobie zdać sprawę, że obwodnica będzie korzystna także dla ich gmin.
Co oznaczają problemy z ustaleniem przez samorządy wspólnego stanowiska? Zapytałem o to Mirosława Nicewicza, dyrektora Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Olsztynie, bo to drogowcy będą ostatecznie decydować, gdzie powstanie obwodnica. - Wypracowanie przez miasto i wójtów jednolitej koncepcji ułatwiłoby pracę projektantom trasy - mówi. - Ale mają oni do przeanalizowania jeszcze wiele innych czynników niż tylko interesy miasta czy gmin.
Luty 2007 roku
PRZEMYSŁAW SKRZYDŁO
Problem z ustaleniem ostatecznej wersji przebiegu obwodnicy było tak dużo, że drogowcy powołali mediatora w tej sprawie. Najpierw, choć krótko był nim Andrzej Szóstek, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, znany wówczas spec od spraw bezpieczeństwa na drogach, a potem Krzysztof Hołowczyc.
Drogowcy z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad i inżynierowie z gdańskiej firmy Profil, którzy przygotowywali projekt trasy, zaplanowali całą serię spotkań z zainteresowanymi inwestycją. Ich przebieg łatwo było przewidzieć: projektanci opowiadali, na jakim etapie są przygotowania do budowy obwodnicy, mieszkańcy - choć widzą potrzebę jej powstania - wskazywali błędy projektantów i zgłaszali opinie, które miały ich przekonać, by trasa biegła w innym miejscu. Drogowcy specjalnie się temu nie dziwili, mówili, że każda taka inwestycja musi budzić emocje, tym bardziej że w niektórych miejscach obwodnica ma przebiegać blisko osiedli, a część domów trzeba będzie wyburzyć.
Wiedząc, że problemy się piętrzą, poprosili we wrześniu Andrzeja Szóstka, dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Olsztynie, by pełnił funkcję mediatora - osoby, która w kwestiach spornych będzie próbowała pogodzić interesy różnych grup społecznych i drogowców. A było co godzić. Gdy jedni mieszkańcy przekonują, że obwodnicę trzeba odsunąć od ich domów, odzywają się inni, protestując, że wtedy to im droga będzie przeszkadzać. Szóstek nie zdążył sprawdzić, jakim byłby mediatorem, a musiał się pożegnać z tą funkcją. Po ostatnich wyborach samorządowych został olsztyńskim radnym i by nikt nie posądzał go o stronniczość, musiał zrezygnować z mediacji.
Drogowcy znaleźli nowego mediatora. Wybór padł na znanego kierowcę rajdowego Krzysztofa Hołowczyca i jego fundację Kierowca Bezpieczny. - Działania zmierzające do budowy obwodnicy są zgodne z ideą fundacji, która chce działać na rzecz bezpieczeństwa na drogach - mówił Waldemar Ziarek, sekretarz fundacji. - Będziemy kontaktować się ze wszystkimi stronami prezentującymi różne opinie na temat obwodnicy i pokazywać jej plusy i minusy. Nie będziemy ukrywać faktów niewygodnych dla którejkolwiek ze stron.
Wszystkie komentarze