TOP 7 najbardziej bezmyślnych wyczynów września

W niedzielę po godz. 15 oficer dyżurny nowomiejskiej policji otrzymał telefoniczne zgłoszenie o nietrzeźwym kierującym, którego jak się okazało, ujął inny kierowca. Do zdarzenia doszło w Tereszewie w gminie Kurzętnik.

Jak ustalili na miejscu policjanci, mieszkaniec Nowego Miasta Lubawskiego widząc przed nim volkswagena passata, który poruszał się od jednej krawędzi drogi do drugiej, domyślił się, że kierowca jest pod wpływem alkoholu. Kiedy właściciel passata zatrzymał się na chwilę, mężczyzna podbiegł do jego auta i otworzył drzwi. Poczuł wówczas od niego zapach alkoholu, natychmiast wyciągnął kluczyki ze stacyjki jego auta i powiadomił policję.

Reakcja nietrzeźwego kierowcy była zaskakująca, ponieważ jeszcze przed przyjazdem funkcjonariuszy zaczął uciekać w pole. Świadek zdarzenia pobiegł jednak za nim i zatrzymał go.

Gdy policjanci przyjechali na miejsce szybko się potwierdziło, że 44-letni mieszkaniec gminy Kurzętnik był nietrzeźwy. Alkomat wskazał 3,5 promila alkoholu w jego organizmie.

Co więcej, podczas policyjnej kontroli okazało się, że mężczyzna nie powinien w ogóle siadać za kierownicą auta, ponieważ posiada sądowy zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres sześciu lat. Teraz ze swojego zachowania będzie tłumaczył się przed sądem.

Za jazdę w stanie nietrzeźwości grozi mu zakaz prowadzenia pojazdów nawet do 15 lat, kara do 2 lat pozbawienia wolności oraz wysoka kara finansowa. Mężczyzna nie uniknie także odpowiedzialności za złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Za to przestępstwo grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.

Służby ratownicze w Nidzicy zaalarmowali lokatorzy budynku wielorodzinnego, że na korytarzu prowadzącym do piwnicy wybuchł pożar.

Zniszczeniu uległy skrzynki elektryczne oraz skrzynki telewizji kablowej. Wstępnie wartość strat oszacowano na kwotę 20 tys. zł. Policjanci pracujący na miejscu zdarzenia wstępnie ustalili, iż przyczyną pożaru było podpalenie. W wyniku przeprowadzonych czynności na miejscu zdarzeniu, zebraniu śladów kryminalistycznych oraz zeznaniu świadków, kryminalni zatrzymali 29-letniego mieszkańca Nidzicy.

Mężczyzna w trakcie przesłuchania przyznał się w do zarzucanego mu czynu. Poinformował, że wszedł do klatki schodowej, podpalił zapalniczką stojącą na klatce miotłę, którą następnie położył na skrzynkach elektrycznych i tv.

Jak wyjaśnił policjantom, tego wieczoru był pod znacznym wpływem alkoholu. W trakcie przesłuchania powiedział również, że motywem jego działania była "chęć pozbawienia matki sygnału telewizyjnego, z którą od dłuższego czasu jest w konflikcie".

Za przestępstwo uszkodzenia mienia grozi mu kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.

- Oficer dyżurny lidzbarskiej policji W poniedziałek po południu został poinformowany, że w Miłogórzu kierujący volkswagenem może być nietrzeźwy - relacjonuje rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. - Policjanci, którzy udali się na miejsce w rozmowie ze świadkami ustalili, że na prywatną posesję wjechał passat, którego kierowca wysiadł z samochodu, zatoczył się i upadł na pokrywę silnika. Po chwili mężczyzna wsiadł do pojazdu i cofając uderzył w budynek mieszkalny, następnie najechał na słup ogrodzeniowy i odjechał w kierunku Lidzbarka Warmińskiego.

Po kilkunastu minutach policjanci zatrzymali kierowcę. Badanie stanu trzeźwości 45-latka wykazało blisko 3 promile alkoholu w organizmie. - Mężczyzna był tak pijany, że ledwo stal na nogach - dodaje rzecznik policji. - Podczas sprawdzania w systemach policjanci ustalili, że mieszkaniec gminy ma 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów, który obowiązuje do listopada 2017 r.

Policjanci zatrzymali 45-latka. Mężczyzna otrzymał już zarzut przestępstwa kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz zarzut niestosowania się do prawomocnego wyroku. O jego dalszym losie zadecyduje sąd.

Dwie kobiety w środę po południu wybrały się na zakupy do chińskiego centrum handlowego u zbiegu ulic Dworcowej i Kołobrzeskiej w Olsztynie. 26- i 22-latka wzięły ze sobą dzieci, jedno roczne, drugie 3-letnie. Okazało się, że zamiast robić zakupy, postanowiły go okraść. - Kobiety zostały złapane na gorącym uczynku - informuje Anna Balińska z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie. - Ukradły zegarek i artykuły biurowe o wartości 35 zł.

Pracownica centrum wezwała na miejsce patrol policji. Funkcjonariusze ukarali kobiety mandatami. - W trakcie podjętych czynności policjanci wyczuli od kobiet bardzo silny zapach alkoholu. Po przebadaniu wyszło na jaw, że jedna z nich ma 1,5 promila alkoholu w organizmie, druga 2 promile - dodaje Balińska.

Ponieważ nietrzeźwe nie mogły sprawować opieki nad dziećmi, policjanci wezwali mężów kobiet. - W trakcie legitymowania okazało się, że jeden z mężczyzn jest poszukiwany za nieopłacenie grzywien. Miał do wyboru kilkudniowy areszt albo uregulowanie należności. Wybrał to ostatnie - mówi Balińska. - Niezależnie od tego przekażemy notatkę ze zdarzenia do sądu rodzinnego.

Do zdarzenia tego doszło we wtorek na jednym z osiedli mieszkaniowych w Dobrym Mieście. Policjanci o godz. 21.30 otrzymali zgłoszenie od mieszkańców jednego z bloków, że krnąbrny sąsiad z góry załatwił właśnie swoją potrzebę fizjologiczną z balkonu zanieczyszczając przy tym okna ich domów. - Policjanci pojechali pod wskazany adres. W mieszkaniu na trzecim piętrze zastali 30-letniego mężczyznę, który przyznał się do popełnienia tego czynu, ale nie był w stanie racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego tak postąpił - mówi Anna Baliński z policji w Olsztynie. - Człowiek ten za swoje zachowanie został ukarany 200-złotowym mandatem.

- Uczestnicy jednego z rejsów po wpłynięciu do węgorzewskiego portu poinformowali policję, że ich sternik jest pijany - relacjonuje rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. - Mundurowi pojechali na miejsce i skontrolowali mężczyznę. Badanie wykazało, że 52-letni sternik ma blisko dwa promile alkoholu w organizmie.

Funkcjonariusze ustalili, że uczestnicy rejsu wykupili wcześniej jego usługi przez internet i wyruszyli w rejs z Giżycka. - Miarka się przebrała, kiedy mężczyzna pomylił szlaki i zamiast do Sztynortu wpłynął do Węgorzewa - dodaje rzecznik policji. - Załoga oświadczyła, że mieszkaniec Warszawy nawet nie próbował się kryć z tym, że na łodzi pije alkohol. Jeden z uczestników rejsu opowiadał, że początkowo chcieli mężczyźnie dać szanse i zaproponowali, aby zszedł z pokładu, a w jego miejsce firma wysłała kolejnego sternika. 52-latek nie chciał jednak oddać steru.

Mężczyzna przyznał policji, że wypił około sześciu piw. Jego sprawą zajmie się sąd, grozi mu kara do dwóch lat pozbawianie wolności.

W czwartek po godz. 23 dyżurny giżyckiej policji otrzymał zgłoszenie od pracownika jednego z miejscowych hoteli o awanturze. Z jego relacji wynikało, że kilku mężczyzn obraża obsługę hotelu i zakłóca porządek. Na miejsce wysłane zostały dwa patrole funkcjonariuszy (trzech policjantów i jeden strażnik miejski), którzy natychmiast podjęli interwencję wobec trzech agresywnych mężczyzn. Jednak goście hotelowi zamiast poddać się poleceniom wydawanym przez policjantów, zaczęli ich wyzywać i grozić śmiercią. Mało tego, od słów przeszli do czynów i w rezultacie mocno poturbowali interweniujących policjantów. - Trzech (dwie kobiety i jeden mężczyzna, na zdj. poszkodowani - red.) zostało przewiezionych do szpitala w Giżycku. Doznali obrażeń, które wymagają leczenia powyżej okresu siedmiu dni - mówi Izabela Niedźwiedzka-Pardela z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie.

Trzej agresywni napastnicy w wieku od 39 do 41 lat zostali zatrzymani i przewiezieni do policyjnego aresztu. Okazało się, że są pijani. Badanie wykazało obecność w ich organizmach od 1,2 do ponad 2 promili alkoholu.

Trzej zatrzymani mężczyźni to wysokiej rangi oficerowie Wojska Polskiego z 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej. Z naszych informacji wynika, jeden z nich to pułkownik (zastępca dowódcy giżyckiej brygady), drugi to podpułkownik (dowódca jednego z batalionów brygady) oraz major (zastępca dowódcy batalionu).

Dwaj oficerowie otrzymali zarzuty naruszenia nietykalności funkcjonariuszy i utrudniania interwencji przeprowadzanej przez policjantów, a jednemu z tej dwójki prokurator dodatkowo przedstawił zarzut naruszenia nietykalności pracownika hotelu. Grozi za to kara do trzech lat więzienia. Natomiast trzeciemu z oficerów prokurator zarzucił znieważenie interweniujących policjantów. Dodajmy, że żołnierze złożyli wyjaśnienia, ale nie przyznali się do winy.

Oficjalne stanowisko w sprawie zajął dowódca 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej, płk dypl. Jarosław Gromadziński. "Pragnę oświadczyć, że kategorycznie potępiamy zachowanie jakiego dopuścili się oficerowie naszej brygady - czytamy w oświadczeniu. - Nie pozwolimy, aby jeden incydent przekreślił ponad 20-letni dorobek naszych dokonań. Chcę poinformować, że wyżej wymienieni oficerowie od dnia 21 września 2016 roku nie są już żołnierzami naszej brygady".