Prezentowane tytuły wchodzą na ekrany olsztyńskich kin 16 października. Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków ?Gazety Co Jest Grane?.
REKLAMA
1 z 6
Demon ****
Polska, Izrael 2015. Reż. Marcin Wrona. Aktorzy: Itay Tiran, Agnieszka Żulewska, Andrzej Grabowski
Prowincjonalne weselisko zostaje zakłócone przez opętanie pana młodego.
"Demon" to rzadki w polskiej kinematografii przykład filmu, którego twórcy świadomie korzystają ze środków kina grozy. Już od pierwszej sceny, kiedy "Pyton" (izraelski aktor Itay Tiran) przeprawia się promem do małego miasteczka, przeczuwamy, że historia nie skończy się dobrze. Mężczyzna przyjechał do Polski na ślub z poznaną na Wyspach Żanetą (Żulewska). W przeddzień uroczystości, porządkując otoczenie starego domu, gdzie młodzi mają zamieszkać, dokonuje makabrycznego odkrycia, które przyszły teść i szwagier bagatelizują. Do czasu aż podczas wesela zacznie dziać się z nim coś, co trudno wytłumaczyć alkoholowym zamroczeniem. Zobaczy bowiem ducha żydowskiej dziewczyny.
To wszystko stanowi pretekst do babrania się w błocku naszej zbiorowej niepamięci. Mam jednak wrażenie, że Marcinowi Wronie nie chodziło wyłącznie o rozliczanie krzywd Holocaustu zakorzenionych w naszej podświadomości, lecz również refleksję nad polsko-żydowskimi relacjami - budowaną przez wieki wspólną tradycją, o której zapominamy.
Warto to zaznaczyć, bo widz skuszony obietnicą horroru mógłby się rozczarować taką konwencją. Tymczasem nie o straszenie tu chodzi, tylko wywołanie niepokoju. Reżyser wykorzystuje do tego gatunkowe klisze. Z pomocą operatora Pawła Flisa buduje gęstą atmosferę w oparciu o niedopowiedzenia, interesuje go metafizyka, stąd bezpośrednie nawiązania do "Dybuka" Szymona An-skiego, "Dziadów" czy "Wesela".
Zresztą blisko Wronie i do Smarzowskiego. Korowodowi karykaturalnych postaci przewodzi grany przez Andrzeja Grabowskiego ojciec panny młodej gotów na wszystko, by tylko "nie robić sensacji" (zachowywanie pozorów i tworzenie iluzji okazuje się istotne dla wymowy filmu). W chocholim tańcu mkną pod rękę cyniczny lekarz-alkoholik (Woronowicz brawurowo przerysowuje swoją postać), któremu duchowość bliższa jest niż przerażonemu proboszczowi. Wódka rozwiązuje języki, po kilku kieliszkach w konfrontacji z czymś całkowicie nieracjonalnym bohaterowie odsłaniają prawdziwą twarz: wychodzą z nich kompleksy, słabości, uprzedzenia, niechęć wobec obcych, zazdrość - uczucie wydaje się tu kluczowe. Groza ukazana bez efekciarstwa, w dużej mierze aktorskimi środkami Itaya Tirana, miesza się z groteską, choć odpowiednie proporcje nie zawsze zostają zachowane.
W pogoni za symbolami nie udało się Wronie uniknąć błędów, zawieszenie akcji w bezczasie staje się jednocześnie atutem co i pewnym ograniczeniem "Demona". Czy na pewno, jak przeczytamy w wielu recenzjach, dybuk szuka zemsty? A jeśli nie - czego pragnie, co właściwie chce nam powiedzieć? Tych pytań reżyserowi zadać już niestety nie zdążymy. Sugestywny finał filmu pozostawia miejsce na interpretacje.
Jak wiele innych rodzin, przekonają się o tym Marek z Basią. Jedynie ich dziewięcioletnia córka Ula nauczyła się języka i w miarę zaadaptowała w nowej rzeczywistości. Niestety, niewinne kłamstwo wywoła lawinę nieporozumień napędzaną przez różnice kulturowe oraz szereg wątpliwych interpretacji. A że inaczej niż w Polsce, ręka podniesiona na dziecko nie jest traktowana tu pobłażliwie, urzędniczka socjalna interweniuje: przekazuje Ulę rodzinie zastępczej. Po miesiącu na rozprawie ma zapaść decyzja, czy dziewczynka wróci do domu, czy zostanie adoptowana.
Rodzice chcą jak najszybciej wyjaśnić absurdalną - ich zdaniem - sytuację. Po początkowym zrywie w konfrontacji urzędem zdają się jednak tracić wiarę w szczęśliwe rozwiązanie tego "nieporozumienia". Siedząc na sali kinowej trudno uwierzyć w bezradność, niezorganizowanie, wręcz nieudaczność dwojga dorosłych ludzi. Trudno uwierzyć, że i córka akceptuje niezapowiedzianą rozłąkę? Ale może aż tak przerasta wszystkich ta ekstremalna sytuacja? Ocena wiarygodności zachowania bohaterów może przysporzyć problemów. Tym bardziej że aktorzy umiejętnie wygrywają zagubienie i wyobcowanie postaci (na festiwalu w Gdyni doceniono kreację Agnieszki Grochowskiej).
"Obce niebo" bazuje na kontrastach: zderzeniu mentalności i emocjonalności "przybyszów z Polski" ze szwedzkim chłodem, z tamtejszym sposobem myślenia o wychowaniu, kompetencjach państwa itd. Wbrew pozorom, mimo że nie udaje się uniknąć pewnych stereotypów, reżyser wydaje się daleki od jednoznacznych podziałów. Nie czyni z filmu przypowieści o rodzinie emigrantów stłamszonej przez bezduszny system, porusza się po szerszym terenie społecznych zainteresowań niż tylko biurokratyczny paradoks najlepszych intencji.
Urzędniczka grana przez Ewę Fröling wydaje się potworem, lecz nie robi nikomu na złość. Postępuje zgodnie z procedurami, zgoda - trzyma się ich do przesady, ale kieruje się przy tym dobrem dziecka - choć nie zdaje sobie sprawy, że to pojęcie staje się coraz bardziej abstrakcyjne. Z drugiej strony, nawet jeśli między Basią i Markiem nie układało się ostatnio najlepiej, nawet jeśli można zarzucić im coś jako rodzicom, dostrzec pewne zaniedbania i przewiny, nawet jeśli nie byli rodziną idealną, czy ktokolwiek ma prawo, żeby w równie brutalny to weryfikować?
Gajewski prowadzi dramatyczną historię na wysokich tonach, zaskakująco oszczędnymi środkami potęguje emocje i napięcie. W taki sposób, że u niektórych widzów zrodzi się obawa, że sami mogliby się znaleźć w podobne sytuacji. Pewnie dlatego film bywa określany społecznym thrillerem. Bez wątpliwości "Obce niebo" to sprawnie zrealizowane, solidne warsztatowo kino. Choć w tej rodzinnej dramie rozczarowywać może finał - wzięty jakby z zupełnie innej bajki.
Helios, Multikino
3 z 6
Pakt z diabłem ***
USA 2015 (Black Mass). Reż. Scott Cooper. Aktorzy: Johnny Depp, Joel Edgerton, Benedict Cumberbatch, Dakota Johnson, Kevin Bacon
Stylowy, ale ledwie przeciętny gangsterski dramat z Johnnym Deppem.
Kto nie widział wcześniej zwiastuna, ten może się przez chwilę głowić: gdzie na ekranie jest Johnny Depp? Otóż jest, i to od początku, schowany jednak pod mozolnie nakładanymi warstwami charakteryzacji.
James "Whitey" Bulger (Depp) zdaje się być właśnie tytułowym "diabłem": jeśli bowiem ten drobny przestępca stał się mafijnym bossem, który w rękach trzymał cały Boston, to dzięki cichemu porozumieniu z FBI. A dokładniej z agentem federalnym Johnem Connollym (Edgerton), dawnym kumplem Bulgera z podwórka. Układ wydaje się prosty: "Whitey" ma przekazywać informacje o panoszącej się w Bostonie, włoskiej mafii, a Connolly oferuje w zamian Bulgerowi nietykalność. Zwłaszcza że "Whitey" ma jeszcze jeden atut, czyli brata-kongresmana (Cumberbatch).
Reżyser skwapliwie korzysta z pomocy operatora Masanobu Takayanagiego, by zbudować stylowy klimat lat 70. i 80., ale potyka się mocno o scenariusz. Jeśli miała być to opowieść o Bulgerze, to niestety nie wyszło - gangster nosi co prawda w sercu rodzinną traumę i zna się na psychicznej manipulacji, ale pozostaje tylko banalnym oprychem walczącym o zawłaszczenie jak największej części miasta.
Zdecydowanie ciekawszy okazuje się Connolly, zafascynowany Bulgerem, coraz bardziej groteskowo chroniący go przed szefami, jakby nie tylko o lojalność wobec dawnego kumpla chodziło.
W "Pakcie..." brakuje nie tylko humoru, ale też wiarygodnej psychologii i emocji. Miłośnicy po bożemu zrobionego kina gangsterskiego może to przełkną, chociaż na naprawdę dobry film z Johnnym Deppem wciąż trzeba czekać.
Helios, Multikino
4 z 6
Sypiając z innymi ***
USA 2015 (Sleeping with Other People) Reż. Leslye Headland. Aktorzy: Alison Brie, Jason Sudeikis, Adam Scott, Amanda Peet
...i ciągle o tym gadając.
Lainley (Brie) i Jake (Sudeikis) przespali się ze sobą na studiach, potem stracili ze sobą kontakt, a gdy po 12 latach wpadli na siebie na spotkaniu grupy seksoholików, postanowili, że ich relacja będzie czysto platoniczna.
Już nie raz widzieliśmy rom-komy, których bohaterowie przysięgali sobie "przyjaźń i tylko przyjaźń". Ktoś, kto zna konwencję gatunku, wie od razu, jak się to skończy. A mimo to "Sypiając..." nie jest taką całkiem banalną komedią romantyczną. To gatunek, wbrew pozorom, bardzo pruderyjny, tu zaś mówi się o seksie w sposób odświeżająco otwarty, świntuszy na potęgę, choć śmiałość dotyczy tylko słów, nie obrazów.
Bohaterowie są organicznie niezdolni do monogamii, mają sporo grzeszków na sumieniu i pogrywają "z innymi" nie fair. On jest kobieciarzem, co samo w sobie nie jest jeszcze niczym nagannym, ale sposób, w jaki rozstaje się ze swoimi licznymi partnerkami czy fakt, że rozkochuje w sobie także ich dzieci... no to trochę nie bardzo.
Ona z kolei zafiksowała się erotycznie na pewnym ginekologu (Scott) i - nie zważając, że gość zdążył się ożenić i ma wkrótce mieć dziecko - zdradza z nim wszystkich swoich partnerów. Mnie się ten brak świętobliwości akurat podoba, dodaje bajkowemu gatunkowi życiowego realizmu.
Film jest też przegadany - "sypianie z innymi" dostarcza naszym bohaterom tematów do długich rozmów, a nie są to niestety dialogi na poziomie wczesnego Allena. I raczej średnio zabawny: jedna świetna scena, w której Jake uczy swoją przyjaciółkę masturbacji. Ale przynajmniej jest nieco inny i jednak powyżej gatunkowej średniej.
Helios, Multikino
5 z 6
Wydarzenia specjalne w Heliosie
Z cyklu Kino konesera: Młodość *****
Włochy, Francja, Szwajcaria, Wielka Brytania 2015 (La giovinezza). Reż. Paolo Sorrentino. Aktorzy: Michael Caine, Harvey Keitel, Rachel Weisz, Paul Dano
Jest ich tutaj dwóch, są przyjaciółmi od zarania dziejów i spędzają wspólnie wakacje w luksusowym hotelu-spa w Alpach.
Obaj mają zupełnie odmienny stosunek do swoich artystycznych powinności. Fred (Caine) był słynnym angielskim kompozytorem i dyrygentem, ale zrezygnował z koncertowania, wszedł w rolę emeryta i konsekwentnie odmawia wysłannikowi Elżbiety II, zapraszającej go do występu na dworze królewskim. Mick (Keitel) jest wciąż aktywnym amerykańskim reżyserem, przygotowującym się do nakręcenia swojego ostatniego filmu-testamentu i spędzającym dni na (z reguły komicznych) dyskusjach z przywiezioną tu ekipą młodych scenarzystów, których entuzjazm i energię chce wampirycznie wykorzystać.
21 października, godz. 18.15
Z cyklu Kino na temat: Karbala ****
Seans specjalny z udziałem reżysera Krzysztofa Łukaszewicza.
To opowieść o jednej z najbardziej bohaterskich bitew w najświeższej historii polskiej armii. Reżyser filmu w jednym z wywiadów mówi: "Karbala" nie jest relacją, ale obrazem ukazującym doświadczenia polskich żołnierzy w Iraku. Pokazuje zderzenie z obcą kulturowo rzeczywistością, gdzie zaciekawienie w jednej chwili przechodzi w agresję, fizyczne zmagania z ekstremalnym klimatem, konfrontację z fanatycznym przeciwnikiem i własne zmagania z sumą słabości [?]. "Karbala" oddaje hołd żołnierzom stacjonującym w Iraku.
Po projekcji filmowej rozmowa z reżyserem, który opowie o pracy na planie a także odpowie na pytania uczestników spotkania. Grupy zorganizowane zainteresowane spotkaniem Helios prosi o kontakt telefoniczny pod numerem telefonu: 722-382-341 lub na adres mirabela.madrzak@helios.pl
22 października, godz. 9
Z cyklu Kultura dostępna: Służby specjalne **
Polska 2014. Reż. Patryk Vega. Aktorzy: Wojciech Zieliński, Janusz Chabior, Olga Bołądź, Andrzej Grabowski, Agata Kulesza, Jan Frycz, Kamila Baar
Naiwne, tandetne, warsztatowo słabe: to nie nowy ?Pitbull?, ale raczej ?Ciacho? kina sensacyjno-politycznego.
"Jestem na właściwym kursie i odciąłem reżysera moich wcześniejszych filmów, tak jak kiedyś odciąłem Krzemienieckiego" - mówi Patryk Vega, który dawno temu zmienił nazwisko (pierwotnie: Krzemieniecki), a teraz chce przeskoczyć z półki "twórca żenujących produktów okołofilmowych" (patrz "Ciacho", "Last Minute") na półkę "reżyserzy-artyści". Chce, ale - niestety - nie potrafi.
Na pierwszym planie troje agentów do zadań specjalnych, którzy tworzą nieformalną jednostkę stworzoną po likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych: dawny esbek (Chabior), dawny żołnierz z Afganistanu (Zieliński), dawna agentka ABW (Bołądź). Potrafią kłamać i zacierać ślady, zabijać i ćwiartować ciała, gorzej idzie im za to ze staniem w kolejce do lekarza. Dla kogo tak naprawdę pracują, nie wiadomo - wiadomo jednak, że maczają palce we wszystkich najważniejszych aferach ostatnich lat. A jest ich mnóstwo: od śmierci Barbary Blidy po śmierć Andrzeja Leppera (żadne tam samobójstwo, tylko - pokazują twórcy - zręcznie sprzedane opinii publicznej morderstwo).
22 października, godz. 18. Wstęp 10 zł.
6 z 6
Wydarzenie specjalne w Multlikinie
Ed Sheeran: Jumpers for Goalposts
Najpopularniejszy brytyjski wokalista młodego pokolenia, laureat dwóch BRIT Awards, nagrody Ivor Novello oraz twórca takich przebojów jak "I see fire" czy "Don't" na wielkim ekranie. Na koncert składa się materiał z trzech występów. Uchwycony w jakości HD występ będzie pokazywany z transmisją "na żywo" (!)z Leicester Square.
Wszystkie komentarze