Przez minione 18 lat olsztyński obiekt niewiele się zmienił. Kiedyś na mecze przychodziły jednak tłumy, a 16 tys. osób na trybunach nie było rzadkością. Obecnie fani Stomilu mogą zasiąść jedynie na krytej, która mieści ok. 3,5 tys. widzów. Ale nawet teraz mniej liczni sympatycy biało-niebieskich potrafią godnie dopingować swoich ulubieńców. - Jedno jest pewne: Olsztyn potrzebuje nowego stadionu - mówi trener Zbigniew Kaczmarek. - Jeśli już ten obiekt ma zostać wybudowany, to na lata. Dlatego warto pomyśleć o wymogach ekstraklasy, bo przecież każdy zespół dąży do tego, by zagrać w elicie.
Szkoleniowiec Zbigniew Kaczmarek od początku starał się budować drużynę na zawodnikach z regionu. Jego zdaniem, tylko w ten sposób można stworzyć zgrany kolektyw, który rozumie się na boisku. Są jedną ekipą, a w zespole nie ma podziałów. - Dzięki temu mamy szansę grać na najwyższym poziomie i zrealizowaliśmy cel, jakim był awans - podkreśla Kaczmarek.
Przed laty także jego poprzednik, trener Bogusław Kaczmarek siłę Stomilu opierał na piłkarzach, którzy utożsamiali się z Olsztynem. Miejscowym kibicom nie trzeba przedstawiać takich zawodników jak Andrzej Biedrzycki, Sylwester Czereszewski, Piotr Zajączkowski czy Cezary Baca.
Popularny Koniu był jednym z zawodników, którzy w 1994 roku awansowali do krajowej elity. Uchodził wówczas za obrońcę nie bojącego się twardej gry. Nic więc dziwnego, że szybko zyskał sympatię kibiców, którzy pamiętają jego występy po dziś dzień. Przygoda Biedrzyckiego ze Stomilem, choć z przerwami (jako trener w 2004 roku) wciąż trwa. Aktualnie jest zarówno dyrektorem klubu, jak i dyrektorem sportowym. - Przede wszystkim musiałem się spotkać z władzami klubu i porozmawiać, na jakich zasadach mam pracować oraz za co będę odpowiedzialny - mówił w czerwcu 2011 roku, kiedy przyjął posadę w Stomilu.
Syn dyrektora, Igor Biedrzycki to jeden z bardziej utalentowanych piłkarzy młodego pokolenia w Stomilu. 19-letni pomocnik z powodzeniem występował w drugiej lidze, a jego wszechstronność nieraz powodowała, że był przesuwany do obrony.
W latach 90. jednym z filarów Stomilu był Sylwester Czereszewski. W czasie swoich występów w Olsztynie (1993-1996) zdobył 17 bramek. Jego umiejętności szybko dostrzegła bardziej zamożna Legia Warszawa. To właśnie w stolicy nastąpiła eksplozja jego talentu. Jeszcze za czasów gry w Stomilu trafił także do reprezentacji Polski.
Obecnie najskuteczniejszym piłkarzem w Stomilu jest Krzysztof Filipek. Wystarczy wspomnieć, że tylko w tym sezonie strzelił 11 goli i wciąż ma teoretyczne szanse (pierwszy Ihor Mihałewśkyj z Motoru Lublin ma na koncie 14 trafień) na koronę króla strzelców II ligi wschodniej. Kto wie, czy już teraz nie przewodziłby tej klasyfikacji, gdyby nie pechowa kontuzja w rundzie jesiennej.
Obecnym trenerem jest Zbigniew Kaczmarek. Co ciekawe, 18 lat temu, ze Stomilem święcił awans także trener Kaczmarek, ale o imieniu Bogusław. - Bogusław Kaczmarek (na zdj. z Józefem Łobockim) do Olsztyna trafił po awansie Stomilu do II ligi w 1991 roku - wspomina Andrzej Biedrzycki. - Pokazywał, jak mamy zachowywać się na boisku i na co głównie zwracać uwagę. Po awansie do I ligi też nie było rewolucji, bo Kaczmarek bazował na swoich zawodnikach. Pamiętam, że wsparło nas niewielu nowych.
Podobieństwo można dostrzec także w ligowej tabeli. W obecnym sezonie rywalami olsztynian były zespoły, z którymi z powodzeniem rywalizowali w pamiętnym 1994 roku. Wystarczy wymienić takie marki jak m.in. Motor Lublin, Stal Rzeszów czy Resovia.
Przypomnijmy, że Stomilowi, który już dwa tygodnie temu zapewnił sobie awans, do zakończenia rundy wiosennej pozostało jedno spotkanie. W najbliższą sobotę na wyjeździe zmierzy się z Garbarnią Kraków.
Po decydującym o awansie zwycięstwie 1:0 nad Świtem Nowy Dwór Mazowiecki (13 maja 2012), na stadionie w Olsztynie wybuchła euforia radości. Zarówno piłkarze, jak i kibice długo po meczu tańczyli, i to zarówno na stadionie, jak i w szatni. Awans był głównym celem w kończącym się sezonie. Nikt nie ma wątpliwości, że piłkarzom należy się nagroda. - Już wcześniej ustaliliśmy premie dla zawodników i sztabu szkoleniowego za awans - mówi Marian Świniarski, aktualny prezes Stomilu. - Wszystko zostanie wypłacone w czerwcu zgodnie z umową.
A jak było w 1994 roku? Na płytę boiska wjechały fiaty 126p, które były nagrodą dla ówczesnych piłkarzy. To dopiero było dla zawodników wyróżnienie!
18 lat temu olsztyński klub awansował jako Stomil Olsztyn. Nic więc dziwnego, że kibice utożsamiają się tylko i wyłącznie z tą nazwą. Kiedy drużyna upadła w 2002 roku, długo musieli czekać na powrót do korzeni. Co prawda najpierw OKP Warmia i Mazury, a następnie OKS 1945 Olsztyn (1945 to data powstania klubu) przejęły tradycje i barwy Stomilu, to cały czas brakowało tego najważniejszego: Stomilu. Dopiero w 2012 roku obecnemu zarządowi udało się przywrócić nazwę.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze