Prezentowane tytuły weszły na ekrany olsztyńskich kin 31 maja. Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków "Co Jest Grane 24".
REKLAMA
MATERIAŁY PRASOWE
1 z 5
Dzień czekolady ****
Polska 2018. Reż. Jacek Piotr Bławut. Aktorzy: Julia Odzimek, Leo Stubbs, Dawid Ogrodnik, Barbara Kurzaj
Familijna baśń, która podpowiada, gdzie znaleźć lekarstwo na tęsknotę.
- Dzieci powinny mieć bujną wyobraźnię - uspokaja psycholożka wezwana przez rodziców Moniki. Rezolutna dziewczynka widzi w niej jednak wiedźmę i zwraca się o pomoc do Dawida. Dzieci, dotąd samotne, znajdują w sobie przyjaciół. Ona właśnie przeprowadziła się na wieś, chodzi w spódniczce hula, a w warkoczyki ma wplecione ptasie pióra. I tęskni za babcią. On mieszka w domu obok. W tajemnicy przed mamą przygarnął kotkę, której dał imię po swojej siostrze. Oboje mierzą się więc ze stratą, a że rodzice nie bardzo potrafią im pomóc, wspólnie uciekają w wyobraźnię.
Dla młodych bohaterów ma to moc terapeutyczną, filmowcom pozwala zanurzyć się w magii. Puszczając wodze fantazji, dzieciaki mogą odreagować bolesne doświadczenia, przetrawić smutek, złość i całą gamę emocji towarzyszących żałobie. Choć realne problemy przyjmują w filmie baśniowe kształty, granica między prawdziwym a wyobrażonym powinna się bardziej zacierać. Szkoda, że świat po drugiej stronie tunelu w starym zegarze na strychu sprawa wrażenie "doklejonego". Nawet jeśli spotkanie z Pożeraczem Poniedziałków (Witold Dębicki) i Skoczkiem Czasu (minie chwila, zanim w tym grymasie rozpoznacie Dawida Ogrodnika), który bez czekolady jest nikim, przynosi pewne wskazówki. Monika i Dawid zrozumieją, że nie da się cofnąć czasu, ale warto pielęgnować wspomnienia, zamiast od nich uciekać. Tak jak warto spojrzeć lękom prosto w oczy, bo to najlepszy sposób, żeby je pokonać.
Jacek Piotr Bławut odnajduje w książce Anny Onichimowskiej ciekawe tropy. Część rozwiązań wydaje się zbyt prosta, lecz fabuła zyskuje dzięki atmosferze pomiędzy "Opowieściami z Narnii" a przygodowymi książkami Edmunda Niziurskiego, która może oczarować szkolną publiczność. Kluczem jest wizualna wrażliwość reżysera oraz talent odtwórców głównych ról. Julia Odzimek i Leo Stubbs wypadają naturalnie, co wciąż nie jest regułą w polskim kinie. Bławut bawi się nawiązaniami (np. wyjęta z amerykańskich filmów postać policjanta granego przez Tomasza Kota), tworzy kolaż malowniczych sekwencji, jak te z podświetlanym globusem w spowitym mgłą lesie. Nie mniej ważne okazuje się słowo. - Gdzie się wybieracie? - pyta mama. - Uciekamy - usłyszy w odpowiedzi. Ale na obiad mam nadzieję wrócicie? - rzuci na pożegnanie, jakby nie traktowała poważnie tej zapowiedzi, mając w pamięci własne dzieciństwo. W niepozornych dialogach kryje się więc coś więcej.
Piotr Guszkowski
Helios, Multikino
mat. promocyjne
2 z 5
Herezja
Wielka Brytania 2018. Horror.
XVII wiek. Oskarżona o czary młoda kobieta zostaje uchroniona od egzekucji przez tajemniczą Matkę Wielebną, która w zamian nakazuje jej zamieszkać w klasztorze i odpokutować tam za grzechy.
Po przybyciu na miejsce odkrywa, że wpadła z deszczu pod rynnę.
Helios, Multikino
MONOLITH FILMS
3 z 5
Paskudy. UglyDolls ***
Chiny, Kanada, USA 2019 (UglyDolls). Reż. Kelly Asbury. Dubbing: Karolina Czarnecka, Igor Kwiatkowski, Joanna Kołaczkowska
Animacja o pluszakach, które nie przeszły kontroli jakości, to niewiele więcej niż kinowa reklamówka serii zabawek.
Bohaterami są odrzuty z taśmy produkcyjnej zamieszkujące Paskudowo. Nie znają innej rzeczywistości, dlatego wydają się pogodzeni z losem, a nawet szczęśliwi. Wszyscy oprócz Moxy, która wierzy, że istnieje mityczny, wielki świat i wreszcie trafi w ręce jakiegoś dziecka. Gdy jednak kolejny dzień przynosi rozczarowanie, Moxy postanawia dłużej nie czekać na uśmiech losu. Wraz ze sceptycznymi z początku przyjaciółmi rusza w nieznane. Kierują się drogą, którą do miasta trafiają nowe Paskudy, wprost na spotkanie z. Panem Idealnym.
Rodzice złapią tę konwencję w mig, wychowali się w czasach, które wbijały do głowy konieczność dopasowywania się za wszelką cenę. Dziś jednak na tapecie mamy tolerancję i różnorodność. Pytanie, czy dla przedszkolaków - a one stanowią docelową publiczność, sytuacja przedstawiona w filmie nie okaże się abstrakcyjna? Spróbujcie wytłumaczyć kilkuletniemu dziecku, co to znaczy, że ktoś jest "za brzydki" i dlaczego z tego powodu miałby zostać wykluczony. Zresztą inna sprawa, że współczesny kult piękności z Instagrama nie ma raczej postaci wrednego korpoprzemądrzalca ani jego popleczniczek w stylu "Wrednych dziewczyn", to raczej postaci przełomu XX i XXI wieku. Acz przygody tych ostatnich mają nawet dowcipne akcenty.
Trudno odrzucić przedstawioną w filmie celebrację niedoskonałości i samoakceptacji, przełamanej w pewnym momencie z humorem nutą beznadziei (mieszkańcy Paskudowa zamiast codziennego uśmiechu mają wtedy wyraz twarzy Bustera Keatona). Lecz utopijna wizja podszyta jest fałszem. Nie mam na myśli musicalowych sekwencji, a raczej pewien paradoks naszych czasów. Polega na tym, że zabawki wykluczone ze względu na swój wygląd - czyli nieidealne, stanowią dziś właśnie idealny produkt. A to niestety oznacza, że wszystko, co kanciaste czy nierówne ulec musi wygładzeniu, ujednoliceniu pod nowy schemat. Taki los spotkał tytułowe Paskudy, a także poświęconą im animację: zbyt przewidywalną i poprawną, pozbawioną chropowatości, odrobiny wariactwa, pokręconej atmosfery. Tu brakuje oczka, tam jest przerwa między zębami - zgoda, ale poza tym Moxi i spółka są oczywiście do bólu uroczy. Żeby wiarygodnie opowiedzieć o odrzuceniu, warto było jednak wyjść poza przesłodzoną formułę filmowej zachęty do zakupów na Dzień Dziecka.
Piotr Guszkowski
Helios, Multikino
WARNER BROS. ENTERTAINMENT POLSKA
4 z 5
Pokemon: Detektyw Pikachu ***
USA/Japonia/Kanada (Pokemon Detective Picachu). Reż. Rob Letterman. Aktorzy: Ryan Reynolds, Justice Smith, Kathryn Newton, Bill Nighy
Pierwszy aktorski film z udziałem animowanych pokemonów (á la "Kto wrobił Królika Rogera?"), w konwencji czarnego kryminału (á la Raymond Chandler).
21-letni Tim dowiaduje się, że jego ojciec, służący w policji w Ryme City, zginął w nieco podejrzanie wyglądającym wypadku. Po przybyciu na miejsce spotyka współpracującego z ojcem detektywa Pikachu, który wprawdzie w owym wypadku stracił pamięć, ale upiera się, że tata żyje. Obydwaj ruszają więc na jego poszukiwania, a pomaga im początkująca reporterka telewizyjna Lucy.
Mamy tu więc z jednej strony kryminalną intrygę jak z kina noir, z wszystkimi atrybutami tego gatunku (brudne afery, podziemny świat, narkotyki itd.), a z drugiej wyprawę w świat ukochanych przez dzieci stworków. Ta dość szalona mieszanka wywołuje we mnie odpowiednio mieszane uczucia. Doceniam wizualny kształt Ryme City, futurystycznego metropolis, w którym ludzie i pokemony żyją w doskonałej harmonii - oraz same postaci tych dziwnych istot, na czele z Pikachu, który jest po prostu uroczy. Dzieci go pokochają i sama jego obecność będzie rozstrzygająca dla ich oceny filmu.
Ale sama historia jest słaba, jak to często bywa z adaptacjami gier wideo, chaotyczna i mało logiczna. Ponadto obawiam się, że dla najmłodszych widzów będzie po prostu zbyt skomplikowana (zaś dla ich dorosłych opiekunów zbyt trywialna i oklepana). Do tego dochodzi raczej drewniana gra Justice'a Smitha w roli Tima oraz odczuwalny brak chemii między nim a tytułowym stworkiem o żółtym futerku. W sumie przewiduję jednak, że dzieciom się spodoba - a to najważniejsze - zaś dorośli jakoś przecierpią. Niektórzy nawet bez bólu.
Paweł Mossakowski
Helios, Multikino
fot. mat. prasowe
5 z 5
Sauvage ****
Francja 2018. Reż. Camille Vidal-Naquet Aktorzy: Felix Maritaud, Eric Bernard, Nicolas Dibla, Philippe Ohrel
Bardzo udany film z gatunku LGBT. O męskiej prostytutce, która szuka prawdziwej miłości, choć o tym nie wie.
Leo jest 22-letnim urodziwym gejem, pracującym na ulicy jako męska prostytutka i na ulicy praktycznie też mieszkającym. Nie myje się, żywi odpadkami, sypia czasami na chodniku, znieczula narkotykami (haszysz, crack, co popadnie). Ma poważne kłopoty ze zdrowiem, co przy tym trybie życia dziwne nie jest. Podkochuje się też w Ahdzie, swoim koledze po fachu - ten jednak nie jest homoseksualistą i w ogóle ma inne plany.
Debiutancki film francuskiego reżysera nie skupia się na historii - nie rysuje wyraźnej linii dramaturgicznej, a tylko portret "dzikiego dziecka", naiwnego i niezbyt bystrego (niekiedy nie odróżnia gry od rzeczywistości), ale mającego w sobie duże pokłady czułości. A także silną potrzebę bliskości, intymności, miłości po prostu. Nie całkiem uświadamianą i bardzo niezdarnie wyrażaną.
Leo jest romantykiem, choć sam o tym nie wie. Co nie znaczy jednak, że film "romantyzuje" czy sentymentalizuje jego zajęcie. Przeciwnie: ukazuje brzydotę ulicznej prostytucji, wiążące się z nią niebezpieczeństwa i upokorzenia, a także nieodłączną od tej profesji nudę. Leo całymi dniami stoi z kolegami na poboczu ulicy przylegającej do niewielkiego lasku i czeka, aż któryś z kierowców się zatrzyma. Opis jest bardzo realistyczny, surowy, stwarzający wrażenie autentyczności: wydaje mi się, że reżyser bardzo porządnie zriserczował temat.
Najciekawsze w filmie jest to, że choć jego bohater właściwie żyje na dnie lub bardzo blisko niego, nic w swoim życiu nie chciałby zmienić. Gdyż życie, jakie prowadzi - "dzikie", niewolne od przemocy, usytuowane niejako poza społeczeństwem - wypełnia jego instynktowną definicję wolności. Jedynym, co mogłoby jej zagrozić, jest uczucie - to samo uczucie, którego tak bardzo pragnie. Ale uczucie, choć tak wiele daje, narzuca też ograniczenia.. W swojej najgłębszej warstwie "Sauvage" opowiada o napięciu między wolnością o miłością.
Film jest bardzo dobrze grany - zarówno znany ze "Stu uderzeń serca" Maritaud (Leo), jak i Bernard (Ahd) są naprawdę pierwszorzędni. I bardzo dobrze skonstruowany, utkany z drobnych elementów, które ze sobą ładnie korespondują. Jeśli na ekranie odbywa się "zabawa w doktora" z klientem, to można być pewnym, że pojawi się też scena w prawdziwym gabinecie lekarskim. Jeśli powtarza się motyw samolotów startujących z pobliskiego lotniska - uporczywe przypominając, że gdzieś istnieje inne życie - to zostanie on też ograny w innym kontekście itd.
"Sauvage" nie jest z pewnością przeznaczony dla wszystkich widzów: filmy LGBT są na ogół bezpruderyjne, ten wyróżnia się jednak wśród nich śmiałością i otwartością, a bywa też brutalny. Swoją publiczność jednak znajdzie i w pełni na to zasługuje.
Wszystkie komentarze