Prezentowane tytuły weszły na ekrany olsztyńskich kin 22 lutego. Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków "Co Jest Grane 24".
REKLAMA
MAGALI BRAGARD
1 z 6
Bracia Sisters *****
Francja/Hiszpania/Rumunia/Belgia/USA 2018 (The Sisters Brothers). Reż. Jacques Audiard. Aktorzy: John C. Reilly, Joaquin Phoenix, Jake Gyllenhaal, Riz Ahmed
Francuski reżyser kręci western - najbardziej amerykański z filmowych gatunków - z bardzo ciekawym, odświeżającym efektem.
Film rozgrywa się w połowie XIX w., w początkach kalifornijskiej gorączki złota. Bracia Sisters, Eli (Reilly) i Charlie (Phoenix), są zawodowymi zabójcami pracującymi dla tajemniczego "Komandora". Ich boss zlecił właśnie prywatnemu detektywowi Morrisowi (Gyllenhaal) odnalezienie człowieka nazwiskiem Warm (Ahmed). Gdy Warm zostanie odszukany, mają się już nim zająć braciszkowie. Ruszają więc w drogę.
Po drodze jednak relacje między tymi czterema, rozdzielonymi na dwie pary, mężczyznami ulegają nieustannym zmianom, zaskakującym nawet dla nich samych. Tworzą się nowe sojusze, zmianie ulegają też cele - dawno nie oglądałem historii tak nieprzewidywalnej. Wszyscy z tego męskiego kwartetu (to w ogóle "męski" film: kobiety odgrywają w nim marginalną rolę) mają też odrębne, wyraziste osobowości.
Podążający przodem Morris i Warm zdają się reprezentować cywilizację - są inteligentni, oczytani, ten drugi jest cokolwiek naiwnym idealistą - ścigający ich bracia zdają się być przedstawicielami bliższej typowemu westernowi "dzikości". Ale i oni są bardzo różni: starszy Eli jest rozważny i - jak na zawodowego zabójcę - całkiem wrażliwy. Jak również zmęczony swoją robotą: chętnie by zajął się czymś spokojniejszym. Charlie stanowi jego odwrotność: narwany i impulsywny, pijak i właściwie psychopata. Nic dziwnego, że się często kłócą, a ich sprzeczki bywają zabawne, ale są też niekiedy zaskakująco treściwe.
Film utrzymany jest w zmiennej, tragikomicznej tonacji. Są momenty niezwykle dramatyczne, ale i dużo humoru - najwięcej oczywiście rodem z czarnej komedii, ale pojawia się też slapstick, a z drugiej strony cienka ironia, np. powracający dowcip z niezwykłym wynalazkiem cywilizacyjnym - szczoteczką do zębów.
Francuski reżyser, znany głównie ze świetnego "Proroka", mocno przewietrzył zalatujący naftaliną gatunek - może nie dokonał wielkiej rewolucji, ale swojskie elementy połączył w nowe konfiguracje. Mamy więc piękne widoki (często z Rumunii, która tu udaje Oregon), liczne strzelaniny itd., ale kontekst jest podmieniony, a wiele pomysłów świeżych i oryginalnych. Zwiastuje to już sam początek, gdzie wymiana strzałów odbywa się w kompletnej ciemności i właściwie nie wiadomo, kto do kogo strzela.
Niektóre koncepty wydają się pełnić rolę intelektualnego ozdobnika, raz Audiard każe tytułowym bohaterom, wprawdzie niezbyt bystrym, zachować się bardzo głupio, ale w sumie ta opowieść z Dzikiego Zachodu o braterstwie, ciężarze przeszłości i możliwości zmiany jest przyjemną niespodzianką. W sztuce perspektywa outsidera bywa jednak nieoceniona.
Paweł Mossakowski
Awangarda 2
META SPARK & KARNFILM AB
2 z 6
Granica ****
Szwecja/Dania 2018 (Gräns). Reż. Ali Abbasi. Aktorzy: Eva Malander, Eero Milonoff, Jörgen Thorsson
Tina, kobieta o bardzo specyficznej urodzie, pracuje jako celniczka w porcie, wykazując się niezwykłym węchem - wyczuwa ludzkie uczucia jak wstyd czy wina - co oczywiście ułatwia jej wychwytywanie prób przemytu.
Ale o ile jej życie zawodowe obfituje w sukcesy, osobiste praktycznie nie istnieje: jest osobą bardzo samotną, mieszkającą (ale tylko mieszkającą!) z ignorującym ją Rolandem - znacznie lepszy kontakt niż z ludźmi ma ze zwierzętami. Pewnego dnia jej uwagę zwraca podróżujący promem, nieco podobny do niej zewnętrznie mężczyzna imieniem Vore.
Film jest przedziwną mieszanką gatunkową. To nie tylko historia namiętnej miłości, ale też mroczna baśń nawiązująca do pradawnej, skandynawskiej mitologii i mająca w atmosferze coś z horroru. Jak również społeczna alegoria o szeroko rozumianej "inności", pod którą można podłożyć zarówno emigrantów (reżyser, Irańczyk mieszkający w Danii, coś zapewne wie na ten temat), osoby transseksualne czy po prostu ludzi o innym niż "normalny" wyglądzie. Jest nawet wątek kryminalny - policja chce wykorzystać znakomite powonienie Tiny do rozwiązania pewnej paskudnej sprawy - który początkowo wydaje się tylko kapryśną dygresją, ale potem zostaje zręcznie spleciony z głównym motywem fabularnym. Zaś gdzieś w tle stale krąży pytanie o granice człowieczeństwa - tytuł filmu jest rozmyślnie dwuznaczny.
Czy te wszystkie konwencje gatunkowe łączą się w harmonijną całość? Generalnie tak, choć zdarzają się zgrzyty, zwłaszcza na styku baśniowych postaci i realistycznego, współczesnego otoczenia. Reżyserowi nie sposób też odmówić odwagi, ale niektóre jego pomysły, zwłaszcza dotyczące szczegółów anatomicznych dwójki bohaterów i ich seksualności, mogą wywołać niezamierzony śmiech czy nawet odrazę. Sama jednak opowieść jest ciekawa i nieprzewidywalna, z wieloma zwrotami akcji i licznymi, niekiedy szokującymi niespodziankami. Rzecz bardzo oryginalna, choć skierowana wyłącznie do festiwalowej, ceniącej artystyczne ekscesy publiczności.
Paweł Mossakowski
Awangarda 2
TATUM MANGUS
3 z 6
Gdyby ulica Beale umiała mówić ***
USA 2018 (If Beale Street could talk). Reż. Barry Jenkins. Aktorzy: Kiki Layne, Stephan James, Regina King
Ekranizacja powieści Jamesa Baldwina. Ciężarna dziewczyna usiłuje wyciągnąć z aresztu swojego chłopaka oskarżonego o gwałt. Istotny szczegół: oboje są Afroamerykanami.
Rozgrywający się w Nowym Jorku we wczesnych latach 70. film opowiada o 19-letniej Tish i niewiele od niej starszym Fonnym. Sięgając w retrospekcjach do początków ich związku, ukazuje parę nieledwie idealną, żyjącą ze sobą w doskonałej harmonii. Życie wprawdzie ich nie pieści - z powodu koloru skóry mają np. trudności z wynajęciem mieszkania - ale miłość pozwala im znieść wszelkie niedogodności i upokorzenia. Niestety, teraźniejszość jest znacznie gorsza: wskutek machinacji wrednego białego policjanta, Fonny - chłopak spokojny i łagodny - zostaje oskarżony o gwałt i ląduje za kratkami. Będąca z nim w ciąży Tish regularnie go odwiedza, wspiera, wraz z rodziną próbuje mu pomóc...
"Gdyby ulica..." jest z jednej strony opowieścią o miłości, czułej, opiekuńczej i odpornej na zewnętrzne okoliczności, a z drugiej - o niesprawiedliwości. Mówi o opresyjności prawa wobec Afroamerykanów i sile społecznego stereotypu, które razem czynią ich życie tak trudnym, że jedynym wyjściem wydaje się emigracja (z Ameryki!). A więc z jednej strony dotyka tematu ponadczasowego, z drugiej ma charakter historyczny - przynajmniej częściowo: sytuacja prawna się przez te pół wieku zmieniła, stereotypy mają jednak twardszy żywot.
Film Jenkinsa, autora oscarowego "Moonlight", jest utworem niepoślednim, jednym z tych, które z każdego kadru krzyczą "Jestem Dziełem Sztuki!". Obrazy są płynne, prowadzona przez operatora gra kolorów (czyli nastrojów) bardzo zręczna, muzyka świetna. Materiał jest prozatorski, zaś podejście do niego reżysera - poetyckie.
Przy całym jednak uznaniu dla jego stylu wszystko to wydaje mi się zbyt powolne, nadmiernie celebrowane, zanadto samoświadome i literackie. Nawet najlepsze sceny - burzliwe spotkanie rodzin Tish i Fonny'ego czy rozmowa tego ostatniego ze starym kumplem, którego złamało więzienie - mają w sobie coś teatralnego. Zaś ciągłe wędrówki w czasie, przeskoki od teraźniejszości do przeszłości, sprawiają, że opowieść wydaje się fragmentaryczna i pokawałkowana. Wolę "Moonlight".
Paweł Mossakowski
Awangarda 2
Kadr z filmu 'Kafarnaum' (mat. prasowe / Gutek Film)
Dramat społeczny. Zmyślny 12-latek i nielegalna emigrantka z Etiopii walczą o przetrwanie we współczesnym Bejrucie. Godny konkurent "Zimnej wojny" w walce o Oscara.
"Kafarnaum" zaczyna się nieco myląco - 12-letni Zain pozywa rodziców za "danie mu życia" - sugerując, że będziemy oglądali dramat sądowy. Na szczęście ten nieco dęty i egzaltowany pomysł wyjściowy zostaje rozwinięty w formie retrospekcyjnej opowieści o wcześniejszych losach chłopca, stanowiącej swoisty materiał dowodowy. Faktycznie, dzieciństwo Zaina mogłoby stanowić podstawę do oskarżenia rodziców o zaniedbanie: poprzestali właściwie na jego spłodzeniu, o opiece już nie pamiętali.
Zain, którego wiek jest szacowany na oko, bo rodzice nie zarejestrowali w urzędzie jego narodzin, mieszka z nimi i niezliczoną ilością rodzeństwa w ciasnym, wypełnionym nieustającym zgiełkiem mieszkaniu. Nie chodzi do szkoły, handluje na ulicy, pomaga matce w przemycaniu narkotyków do więzienia (skomplikowana, ale pomysłowa metoda). Gdy rodzice sprzedają (za kilka kurczaków!) znajomemu sklepikarzowi jego ukochaną 11-letnią siostrzyczkę, nie wytrzymuje i ucieka z domu. Żyjąc na ulicy, spotyka nielegalną emigrantkę z Etiopii Rahil i w zamian za dach nad głową zaczyna opiekować się jej rocznym synem Yonasem.
W swojej środkowej, najdłuższej i najlepszej części "Kafarnaum" opisuje walkę o przetrwanie dwójki tych formalnie nieistniejących (Rahil również nie ma "papierów") osób w bezwzględnym i okrutnym świecie współczesnego Bejrutu. Gdzie handluje się dziećmi i gdzie właściwie wszystkie relacje społeczne oparte są na wymianie usług. I gdzie uliczny spryt i pomysłowość Zaina bardzo się przydają: wózek, w którym wozi Yonasa po ulicach, skonstruowany z deski skateboardowej i kuchennego gara, jest cudem technicznej inwencji.
Historia Zaina i Rahil zbudowana na zasadzie "nie ma tak złej sytuacji, która nie mogłaby się pogorszyć" jest bardzo wciągająca i trzymająca w napięciu, choć oczywiście niewesoła, a momentami wręcz dręcząca. Przed zatonięciem w ponurym mroku ratuje ją humor - widoczny zwłaszcza w relacjach między Zainem a jego rocznym podopiecznym - a w jednej ze scen przechodzącym w komedię absurdu á la Ionesco. Co jednak najważniejsze, wszystko to wydaje się bardzo prawdziwe i autentyczne, jak u starych mistrzów neorealizmu czy współczesnym dokumencie.
W tego rodzaju dickensowskich opowieściach o "ciężkiej doli dziecka" łatwo o nadmierny sentymentalizm i łzawą ckliwość. Równie łatwo narazić się na zarzut uczuciowej manipulacji czy emocjonalnego szantażu. Jednak libańskiej reżyserce udało się tych niebezpieczeństw uniknąć: "Kafanraum" jest aż zaskakująco niesentymentalny i rzeczowy, a skala manipulacji nie większa niż w każdym filmie, który bazuje na współczuciu i empatii widza. Nie ma też w nim perwersyjnego pławienia się w ubóstwie, "pornografii nędzy".Ale największym jego atutem jest aktorstwo 11-letniego Zaina Rafeei, młodocianego uchodźcy z Syrii: jego filmowy imiennik nie jest niewinnym aniołkiem, jest w nim twardość i cynizm kogoś, kto zbyt wcześnie zetknął z okrucieństwem świata. Być może pewne podobieństwo życiowych doświadczeń było tu pomocne, w każdym razie jest to rola r e w e l a c y j n a. Bobas też jest zresztą fantastyczny.
Najsłabsza jest stanowiąca klamrę filmu sekwencja sądowa, w której wprowadza się pewne okoliczności łagodzące dla rodziców Zaina oraz krytykuje państwo za jego niewydolność: jego opiekuńcze funkcje okazują się fikcją. Także zwieńczenie głównego wątku jest nieco naciągane.
Ale jako całość "Kafarnaum" jest godnym rywalem "Romy" i "Zimnej wojny", z którymi walczy o Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego.
Paweł Mossakowski
Awangarda 2
ALEKSANDRA MECWALDOWSKA
5 z 6
Kobiety mafii 2
Patryk Vega, po frekwencyjnym hicie części pierwszej, postanowił rozwinąć znane wątki.
Po przejęciu władzy nad stolicą, gang Niani (Agnieszka Dygant) przygotowuje się do największej akcji przemytniczej w dziejach kraju. Będąca postrachem Warszawy grupa sprowadza do kraju tonę kolumbijskiej kokainy. Towar jednak znika w podejrzanych okolicznościach, a kartel żąda głów. Po Polski przybywa więc Aida (Angie Cepeda). Kolumbijka znajduje sojusznika w osobie trójmiejskiego przemytnika - Mata. (Piotr Adamczyk).
W filmie zagrali także m.in.: Katarzyna Warnke, Aleksandra Grabowska, Aleksandra Popławska oraz olsztyńska zawodniczka mieszanych sztuk walki Joanna Jędrzejczyk.
Norbert Kaczan
Helios, Multikino
LOTTE VAN RAALTE
6 z 6
My
(Holandia/Belgia 2018). Dramat, ekranizacja skandalizującej książki punkowego muzyka.
Ośmioro znudzonych nastolatków z małego miasteczka oddaje się ryzykownym seksualnym zabawom, które źle się kończą. Co się wydarzyło, dowiadujemy się z czterech kolejnych relacji.
pmoss
Awangarda 2. Uwaga, film tylko dla osób dorosłych.
Wszystkie komentarze