Prezentowane obrazy weszły na ekrany olsztyńskich kin 18 stycznia. Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków "Co Jest Grane 24". Brak oceny oznacza, że film wszedł na ekrany bez pokazu prasowego lub został zorganizowany w terminie, który nie pozwolił naszym recenzentom jego zobaczenie.
REKLAMA
MATERIAŁY PRASOWE
1 z 5
Asteriks i Obeliks. Tajemnica magicznego wywaru ****
Francja 2018 (Astérix - Le Secret de la potion magique). Reż. Alexandre Astier, Louis Clichy. Dubbing: Wojciech Mecwaldowski, Wiktor Zborowski, Kuba Wojewódzki
Animacja. Dzielni Galowie mają nie lada zmartwienie - ich nieoceniony druid postanawia przejść na emeryturę.
Po pechowym upadku podczas zbierania jemioły Panoramiks uznaje, że nie powinien już dłużej być jedynym, który wie, jak przygotować magiczny wywar. Jeśli coś mu się stanie, formuła przepadnie - a to przecież dzięki miksturze Asteriks i spółka odpierają ataki Rzymian. Pozostaje pytanie, komu powierzyć tajemną wiedzę? Kiedy druid wraz z przyjaciółmi przemierza Galię wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu godnego następcy, podstępni wrogowie nie próżnują, by złamać ostatni bastion oporu.
Bohaterowie kultowego cyklu autorstwa René Goscinny'ego i Alberta Uderzo powracają na ekrany i wydaje się, że ich animowane przygody nie wyglądały jeszcze tak. ładnie. Asteriks z wiernym kumplem Obeliksem przeszli podobną metamorfozę co wcześniej chociażby smurfy. Docenią to dzieci, dorośli zatęsknią pewnie za oryginalną kreską, ale też nie powinni narzekać. Mimo pewnej rewolucji w formie, dzięki której animowany świat nabrał barw i głębi, duet reżyserów stara się pozostać blisko komiksowych korzeni. Klimat opierają na humorze. Króluje slapstick doprawiony absurdem i zagrywki równie proste co fabuła, związane np. ze zbyt dosłownym rozumieniem słów, w czym prym wiedzie poczciwy Obeliks, zwany tu nieczule mistrzem wagi tępej. Zabawnie wypadają spotkania z niektórymi kandydatami (szczególnie numer z bułeczkami). Społeczno-polityczny komentarz, który sprawdzał się w oryginale, zastąpiono nadzieniem z popkulturowych odniesień. Twórcy dubbingu próbują to zrekompensować, dodając nieco kontekstów z polskiego podwórka.
Seans przebiega bez większych zgrzytów, ale i zaskoczeń. Film idealnie wpisuje się w dzisiejsze trendy: ma zgrabną czołówkę w rytm ejtisowego przeboju "You Spin Me Round (Like a Record)", w miarę wyrazisty czarny charakter z głosem Kuby Wojewódzkiego oraz przestrzega, by nie bagatelizować potencjału kobiet (niejaka Pektynka przynosi nadzieję na zmianę omszałych zasad, nieprzystających do naszych czasów). A już zupełnie przypadkiem upomina się nawet o los dzików.
Piotr Guszkowski
Helios, Multikino
Youtube, screen z trailera
2 z 5
Chłopiec z burzy
Australijski film w reż. Shawna Seeta. Kino familijne.
Emerytowany biznesmen (Geoffrey Rush) opowiada wnuczce o swoim dzieciństwie, gdy jako mały chłopiec zaprzyjaźnił się z osieroconym pelikanem.
pmoss
Helios, Multikino
Youtube, screen z trailera
3 z 5
Diablo. Wyścig o wszystko
Świat szemranych interesów i wielkich pieniędzy.
Kuba decyduje się na nielegalne wyścigi, żeby zarobić na operację siostry.
W rolach głównych: Tomasz Włosok, Karolina Szymczak, Cezary Pazura, Rafał Mohr. Reżyseria: Michał Otłowski, Daniel Markowicz.
Helios, Multikino
Youtube, screen z trailera
4 z 5
Glass **
USA 2018. Reż. M. Night Shyamalan. Aktorzy: Bruce Willis, James McAvoy, Samuel L. Jackson, Sarah Paulson
Nieudolna synteza dwóch wcześniejszych - i znacznie lepszych - filmów Shyamalana, "Niezniszczalnego" i "Split", którą - jeśli pamięta się końcową scenę tego drugiego filmu, zdradzającą widzowi, że właśnie obejrzał "sequel" pierwszego - można uznać za trzecią część trylogii. Bardzo, niestety, rozczarowującą.
David (Willis), który w "Niezniszczalnych" odkrył swoją nadprzyrodzoną moc, teraz z pomocą syna pilnuje porządku na ulicach Filadelfii, dorabiając się dumnego przezwiska "Strażnik". "Strażnik" tropi (anty)bohatera "Split" (McAvoy), cierpiącego na "osobowość mnogą" (ma ich dwa tuziny, w tym jedna bardzo niebezpieczna) porywacza i mordercę młodych dziewczyn. Obaj wkrótce trafiają do szpitala psychiatrycznego, gdzie od wielu lat przebywa stary znajomy Davida z "Niezniszczalnych", pan Glass (Jackson), a miejscowa pani doktor chce ich przekonać, że ich nadzwyczajne właściwości są efektem wielkościowych urojeń - czyli wyleczyć z "superbohaterstwa".
Bardzo to jest początkowo obiecujące: zdekonstruować komiksowy gatunek, który od czasów wyprzedzającego epokę "Niezniszczalnego" niesłychanie awansował i przesunął się w centrum filmowego mainstreamu. A przy tym - nieco autoironicznie - przenicować swój własny (tj. Shyamalana) filmowy mikrokosmos.
Niestety z tych ambitnych zamierzeń wyszedł niestrawny klops: "Glass" jest niemiłosiernie rozwleczony (zwłaszcza zakończenie/a), chaotyczny, niezdecydowany w tonacji - i wściekle nudny. Bez pomysłu, bez napięcia, bez sensu. Muszę też uprzedzić, że jeśli ktoś nie pamięta "Niezniszczalnego" (pokazywanego w Polsce w 2001 r.) lub nie oglądał "Splitu", może być nieco zagubiony, mimo że reżyser stara się tłumaczyć na każdym kroku, o co chodzi. Shyamalan chciał tu osiągnąć poziom meta (może nawet "meta-meta"), a osiąga szczyty pretensjonalności, a kilka błyskotliwych scen, przypominających, że uważano go kiedyś za następcę Spielberga, gniotowatej całości nie ratuje.
Paweł Mossakowski
Multikino
Fot. materiały prasowe
5 z 5
Sny wędrownych ptaków *****
Kolumbia/Dania/Meksyk 2018 (Pájaros de verano) Reż. Cristina Gallego i Ciro Guerra Aktorzy: Jose Acosta, Carmina Martinez, Natalia Reyes
Kolumbijska saga rodzinna o początkach biznesu narkotykowego, czyli ojciec chrzestny w objęciach węża.
Rok 1968. Raphayet chciałby ożenić się z piękną Zaidą, lecz jej matka Ursula, stojąca na czele rodziny z plemienia Vayuu, stawia mu zaporowe, właściwie nierealne warunki tzw. wykupnego. Zdeterminowany Raphayet sprzedaje więc 50 kg marihuany amerykańskim hipisom z lokalnego oddziału Korpusu Pokoju.
Film opowiadający o początkach i rozwoju biznesu narkotykowego w Kolumbii jest rozciągniętą na kilkanaście lat sagą rodzinno-kryminalną a la "Ojciec chrzestny". Patrząc wyłącznie od strony sensacyjnej intrygi - dość tradycyjną i nie wolną od schematów: przechodzi się "od nędzy do pieniędzy", a bogactwo (i wiążąca się z nim władza) niektórym zanadto uderza do głowy. Zawsze też musi się znaleźć jakiś narwany kuzyn, który psuje biznes, i którego w związku z tym trzeba - nie bacząc na sentymenty - zlikwidować. Chciwość wyzwala rywalizację, a rywalizacja prowadzi do przemocy, itd.
Ale znacznie ważniejszy od samej fabuły - choć bardzo sprawnie opowiedzianej i wciągającej - jest kontekst kulturowy. Para twórców "Snów..." zrealizowała wcześniej świetny, ocierający się o Oscara film "W objęciach węża" (Guerra był wówczas reżyserem, Gallego producentką), w którym bardzo przekonująco ukazywali, jak przybycie konkwistadorów i misjonarzy destrukcyjnie wpłynęło na tradycyjną kulturę plemion amazońskich. Tu również - ze starannością etnografa i dociekliwością antropologa - opisują system mistycznych wierzeń, zwyczajów, rytuałów panujący u Vayuu (niektóre okazują się dość szokujące, jak ekshumacja grobów najbliższych po latach) - i pokazują, jak pragmatyczny kodeks dilerski (a później gangsterski) na niego oddziaływał. Kiedyś jako prezenty dawano sobie krowy i kozy - teraz pistolety i karabiny. W świętych grobach zaczęto przechowywać brudne pieniądze itd. Czynnik zewnętrzny - czyli otwarcie się chłonnego rynku amerykańskiego na kolumbijskie uprawy "zioła" - bardzo zmienił tutejsze życie.
Co ciekawe, choć obydwa te niepisane kodeksy były w wyraźnym konflikcie, można było też znaleźć punkty styczne, jak np. honorowy nakaz zemsty (w związku z tym trup ściele się tu gęsto, choć część aktów przemocy ma miejsce poza ekranem). Także Ursula to taka trochę "matka chrzestna": jej konflikt z Raphayetem (do którego od początku odnosi się z rezerwą) nadaje filmowi bardziej osobisty, intymny wymiar. Bez niego "Sny..." byłyby zbyt zdystansowane i odległe - z nim są akurat.
Wszystkie komentarze