Opisane tytuły można zobaczyć w olsztyńskich kinach od 19 stycznia. Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków "Co Jest Grane 24".
REKLAMA
Fot. Hubert Komerski / materiały prasowe
1 z 6
Atak paniki *****
Polska (2017). Reż. Paweł Maślona. Aktorzy: Magdalena Popławska, Artur Żmijewski, Dorota Segda, Grzegorz Damięcki
Wybuchowa (tragi)komedia, świetnie obsadzona i takoż zagrana.
Paweł Maślona, który wcześniej m.in. wraz z Marcinem Wroną napisał scenariusz 'Demona', swoim pełnometrażowym debiutem reżyserskim zawstydza starszych kolegów. Precyzyjnie poprowadzone historie zazębiają się, ukazując bohaterów na granicy wybuchu. Małżeństwo zapamięta powrót z wakacji do końca życia, bo dostało najgorsze miejsca w samolocie. Młoda dziewczyna próbuje ukryć wstydliwą profesję przed dawno niewidzianymi przyjaciółkami, które składają jej nieoczekiwaną wizytę. Pyskaty kelner po telefonie od szantażysty szuka pomocy u stłamszonej matki. Do tego zjarany dzieciak, pisarka na spotkaniu, z którym wiąże wielkie nadzieje oraz perfekcyjna panna młoda planująca poród.
Cóż może pójść nie tak? Wszystko. Obserwujemy, jak zachowują się ludzie, gdy zaczynają tracić kontrolę.
Wydaje się, że 'Atak paniki' rozgrywa się w głowach bohaterów, którzy czują, że zbliżają się do ściany. Znikają złudzenia, którymi żyli, spod masek wyłażą lęki zżerające każdego od środka. Kryzysowa sytuacja to sprawdzian z opanowania, lojalności, odwagi. Jak w przypadku spieczonego egipskim słońcem tchórza, w którego wciela się Artur Żmijewski, niepotrafiącego odmówić szefowi.
Żmijewski razem z Dorotą Segdą tworzą na ekranie cudowną parę. Nie gorzej wypadają nagrodzona w Gdyni Magdalena Popławska neurotycznie zagadująca samotność i zdenerwowanie, a także gwiazda sex-kamerki Aleksandra Pisula oraz nałogowy gracz Bartłomiej Kotschedoff (oboje współtworzyli z Maśloną scenariusz). Jest w tych kreacjach nieco groteskowego przerysowania, które ujawnia się pod wpływem napięcia, desperacji.
Choć film potrzebuje chwili, żeby się rozkręcić i wciągnąć widza, gdy już osiąga właściwe tempo, raczej go nie traci. Rytm wielowątkowej opowieści nadają dialogi, intensywne i zaskakująco naturalne. W dialog wchodzą ze sobą zarazem kolejne sceny, bo całość została nie tylko narracyjnie przemyślana, ale przede wszystkim brawurowo zmontowana przez Agnieszkę Glińską. A przy tym, dostarczając sporej dawki czarnego humoru, 'Atak paniki' pokazuje jakąś prawdę o człowieku i trafnie diagnozuje współczesność. Brawo.
Piotr Guszkowski
Awangarda 2, Helios, Multikino
DALE ROBINETTE
2 z 6
Cudowny chłopak ****
USA 2017 (Wonder) Reż. Stephen Chbosky. Aktorzy: Julia Roberts, Clive Owen, Jacob Tremblay, Noah Jupe, Mandy Patinkin.
Lekcja rodzicielstwa, empatii i humoru ubrana w kostium wzruszającego kina familijnego. Oscarów ani seansu na festiwalu Nowe Horyzonty nie będzie, ale udana wizyta w kinie - jak najbardziej.
Dziesięcioletni Auggie (znany z 'Pokoju' utalentowany Tremblay) urodził się z licznymi deformacjami. By móc normalnie funkcjonować, przeszedł blisko trzydzieści operacji, w tym rozległą plastykę twarzy. Dla rodziny Auggie jest cudownym, inteligentnym i wrażliwym chłopcem, dla innych bywa 'dziwadłem' i 'potworem'. W końcu jednak rodzice chłopca (dobrze dobrani Roberts i Wilson) decydują, że pora skończyć z nauczaniem w domu i pozwolić synowi zmierzyć się z zewnętrznym światem. Dzieci potrafią być okrutne, bo w przeciwieństwie do dorosłych nie umieją udawać. Choć początki będą trudne, z czasem Auggie znajdzie grupę wiernych przyjaciół i przekona kolegów, że piękno to coś więcej niż ładna buzia.
Stephen Chboski ('Charlie') z wrażliwością i sympatią filmuje popularną książkę R.J. Palacio. Film podzielony jest na rozdziały, każdy z nich pokazuje fragment akcji z punktu widzenia innego bohatera - ale opowieść toczy się chronologicznie.
'Cudowny chłopak' to łagodna, klasyczna narracyjnie i nieszukająca ekstrawagancji opowieść o przezwyciężaniu trudności, sile charakteru i dobru, które jest zawsze mocniejsze niż zło. Truizmy, ale podawane z gracją i uczuciem. Naprawdę przyjemnie jest, dla odmiany, popatrzeć na rodzinę, która chce się wspierać i pielęgnować wzajemną miłość - choć wymaga to od nich codziennej, ciężkiej pracy.
Wilson i Roberts zgrabnie się na ekranie uzupełniają, a młodziutki Jacob Tremblay z wyczuciem i subtelnością buduje postać Auggiego, unikając grubej kreski. Cały casting dziecięcej obsady bardzo się udał.
Być może dla niektórych będzie istotne, że mimo 'ewangelizującego' potencjału film Chbosky'ego w żaden sposób nie daje się podciągnąć pod miano agitki pro-life, choć niewykluczone, że Kai Godek film mógłby się spodobać. To wymarzony seans dla rodziców dzieci w wieku szkolnym czy młodszych nastolatków, może się stać punktem wyjścia do ważnych rozmów.
Ale nie tylko oni mogą wybrać się do kina na 'Cudownego chłopaka', bo ten film po prostu przyjemnie i lekko się ogląda - chyba że ktoś akceptuje wyłącznie klimaty spod znaku Bruno Dumonta. Cynicy i malkontenci mogą sobie spokojnie odpuścić seans 'Cudownego.' - spływająca z ekranu łagodność i optymizm zagwarantują im mdłości.
Jasny kierunek, w jakim dąży ta opowieść, jest uczciwie sygnalizowany od początku. Chboski nie przesadza w lukrowaniu całości, ale do kieszonki warto włożyć paczkę chusteczek, bo wzruszenia są w ten pakiet wliczone.
Anna Tatarska
Awangarda 2, Helios, Multikino
Materiały prasowe
3 z 6
DJ ***
Polska, Wielka Brytania, Ibiza 2018. Reż. Alek Kort (pseud.). Aktorzy: Maja Hirsch, Daniel Olbrychski, Cristian Solimeno, Miltos Yerolemou, Lena Góra
Film z ambicjami zrealizowanego całkowicie poza tradycyjnym systemem dofinansowań. Oparty jest rzekomo na prawdziwych wydarzeniach. Jego bohaterką jest klasycznie wykształcona muzyczka, która staje się piekielnie zdolną DJ-ką
Bohaterka (Hirsch) ma adekwatny do poziomu wiary w siebie pseudonim: Mini. Z jednej strony sierotka z bogatego domu, wnuczka dziadusia (Olbrychski), z drugiej, chorobliwie ambitna perfekcjonistka, która potrafi być niewyobrażalną suką.
'DJ' reklamuje się jako pierwszy film w kinie europejskim przedstawiający zjawisko DJ-ingu z perspektywy kobiecej - ale jednocześnie w swoim portrecie bohaterek wpada w sidła stereotypu. Próba zniuansowania Mini kończy się na zrobieniu z niej modliszki rodem z 'Mody na sukces'. To częściowo wina niezbyt dobrze rozegranego gatunkowego kostiumu. Film stopniowo przeradza się w thriller, tym samym postaci zyskują umowny pazur. Czyta się to jednak na opak, jako niepotrzebną teatralizację, a nie spójną z konwencją estetykę.
Co się stało z Mają Hirsch? Co kto robi ze swoją twarzą jego sprawa, ale nie wtedy, kiedy ta twarz jest przez większość czasu w centrum kadru, a nie jest w stanie wyrazić niczego.
Zjawisko tym bardziej irytujące, że w scenach, gdzie gra ciało, Hirsch wypada ciekawie. Udało jej się wypracować oryginalny język gestów, przyruchów, który mówi o bohaterce więcej niż nieliczne linijki dialogu. Reżyserzy, prowadźcie ją lepiej, niż pan Kort.
Hirsch i Olbrychski w jednej scenie to nieznośny dla zwykłego oka kaliber afektacji. Prosty dialog staje się tu walką o patos godny Hamleta. Jeszcze nigdy słowa 'musisz zażywać leki' nie brzmiały tak sztucznie. O tym, że dobrze dobrany partner czyni różnicę może świadczyć dla porównania scena, w której filmowa Maja spotyka starszego kapitana klubu na łodzi. Na chwilę w Mai Hirsch pojawia się tak potrzebny luz, coś ludzkiego, wątpliwość - a nie tylko poza.
Udała się muzyka (DJ Uner) i kostiumy (Natalia Data).
Choć pierwsza, 'polska' część jest zdecydowanie się dłuży, to druga, 'klubowa', dzięki operatorowi (Flis) i montażyście (Poszwiński) trzyma poziom wizualny i tempo. Sporo tu dobrych pomysłów, świeżych rozwiązań i ładnych obrazków. Niestety jeszcze więcej kanciastych dialogów, złego aktorstwa, szkicowej psychologii i konfundujących dziur fabularnych.
Znowu bolą chwile ciszy, w których słychać głównie sztuczną ciszę studia nagraniowego. Jeszcze trochę poczekamy na polski 'Berlin Calling'.
Anna Tatarska
Multikino
MONOLITH FILM
4 z 6
Escape room
USA 2017. Reż. Will Wernick Aktorzy: Evan Williams, Annabelle Stephenson, Elisabeth Hower, Dan J. Johnson
Horror. Grupa młodych ludzi postanawia uczcić urodziny przyjaciela wynajmując w realu escape room.
Gdy docierają na miejsce, zostają rozdzieleni i trafiają do labiryntu pomieszczeń, który wydaje się nie mieć wyjścia. Film wchodzi bez pokazu prasowego: na razie wiadomo, że krótki i nie dla osób cierpiących na klaustrofobię.
pmoss
Helios, Multikino
JEAN-CLAUDE LOTHER
5 z 6
Kobiety mojego życia **
Francja 2017 (Les fantomes d'Ismael). Reż. Arnaud Desplechin. Aktorzy: Mathieu Amalric, Charlotte Gainsbourg, Marion Cotillard, Louis Garrell, Alba Rohrwacher
Bezładny i nonsensowny film, który otwierał festiwal w Cannes.
Ismail (Amalric) jest znerwicowanym, dręczonym nocnymi koszmarami, popijającym alkoholem tabletki nasenne reżyserem filmowym. Na jego stan wpłynął niewątpliwie fakt, że ponad 20 lat temu zniknęła bez śladu jego ukochana żona Carlotta. I oto, gdy Ismail - kręcący właśnie swój nowy film - przebywa w swoim letnim domu z nową partnerką, nieśmiałą astrofizyczką Sylvie (Gainsbourg), Carlotte (Cotillard) wraca. Ale może to tylko wytwór wyobraźni cierpiącego artysty?
Taka sytuacja w zasadzie wystarczyłaby na kameralny film - choć psychodrama, która zaczyna rozgrywać się przed naszymi oczami, mogłaby być mniej histeryczna i pretensjonalna - ale dla Desplenchina to za mało. Dorzuca więc retrospekcje z początku związku Ismaela z Sylvie, długie fragmenty kręconego przez niego filmu (bardzo nudnego thrillera szpiegowskiego, którego terapeutyczny wpływ na autora wydaje się wątpliwy), farsową scenę z producentem, żądającym od Ismaela skończenia filmu, aluzje do klasyki ('Osiem i pół', 'Zawrót głowy' i in.), odniesienia do wcześniejszych dzieł Desplechina itd.
Nie słynęły one nigdy ze spójności: kapryśna dygresyjność, pewna spontaniczność w prowadzeniu fabuły (dające niekiedy bardzo ciekawe rezultaty) to wręcz znak firmowy tego autora. W 'Kobietach...' idzie on jednak pod tym względem zdecydowanie za daleko.
Miał być to bardzo osobisty film o związkach między twórczością a życiem artysty, a powstał chaotyczny miszmasz gatunków, stylów, tonacji, plątanina wątków zmierzających donikąd, twór poroniony i narcystyczny, którego autor wydaje się być tak samo zagubiony jak jego bohater. Jakie czasy, takie 'Osiem i pół'.
Paweł Mossakowski
Awangarda 2
YouTube
6 z 6
Tedi i mapa skarbów ***
Hiszpania, 2017 (Tadeo Jones 2. El secreto del Rey Midas). Reż. Enrique Gato. Dubbing: Mateusz Rusin, Małgorzata Socha, Paweł Ciołkosz
Dla dzieci. Kontynuacja animacji o przygodach Tediego Jonesa ulepiona z aż za dobrze znanych motywów.
Dla tych, którzy nie widzieli pierwszej części: choć Tediemu nie można odmówić zapału, przypomina ofermowatą wersję Indiany Jonesa. Kumple z budowy nie dowierzają, że zadaje się z archeolożką Sarą, twarzą z okładki 'National Petrographic' (wzorowana jest wyraźnie na Larze Croft - nie przez przypadek oglądamy ją w koszulkach podkreślających obfity biust). Zakochał się w niej podczas wyprawy do Ameryki Południowej. To właśnie z Sarą zanurzamy się w morską głębinę w sekwencji otwierającej film. Jednak na naszyjnik króla Midasa poluje ktoś jeszcze. Ktoś, kto nie cofnie się przed przemocą. Gdy jego ukochana zostaje porwana, Tedi rusza na ratunek.
Zabawne, że bohaterowie mierzą się akurat z tym mitem, bo 'Tedi i mapa skarbów' pachnie odcinaniem kuponów od sukcesu oryginału. Schemat opowieści jest tu zresztą wręcz identyczny. Do tego stopnia, że miejsce postrzelonego Peruwiańczyka zastępuje nieobliczalna Mumia, stając się głównym nośnikiem humoru.
Element grozy wnosi z kolei 'tania podróba złoczyńców z filmów akcji' - jak o swoim bezwzględnym szefie mówi pod wpływem serum prawdy jeden z pomagierów. Twórcy eksploatują fakt, że Mumia nie żyje, ale także ogrywają damsko-męskie relacje, chcąc zainteresować dorosłych, dlatego m.in. przebrany w suknię do flamenco szkielet wpada w oko taksówkarzowi. Wybierają zwykle najprostsze, najbardziej oczywiste rozwiązania. Więc kiedy Tedi prosi o podanie pomocnej dłoni, możemy się spodziewać, że w jego kierunku za chwilę poleci przegniła kończyna.
Nie przejmując się tymi ograniczeniami 'Tedi.' pędzi dziarsko do przodu i dzięki dość sprawnie poprowadzonej narracji może młodym (ale nie najmłodszym!) widzom zapewnić nawet nieco rozrywki.
Wszystkie komentarze