Prezentowane obrazy weszły na ekrany olsztyńskich kin 5 stycznia. Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków "Co Jest Grane 24".
REKLAMA
Materiały prasowe
1 z 7
Fernando *****
USA 2017 (Ferdinand). Reż. Carlos Saldanha. Polski dubbing: Marcin Dorociński, Monika Pikuła, Wojciech Żołądkowicz, Wojciech Paszkowski, Waldemar Barwiński, Joanna Pach
Zabawna i urocza animacja, ale po seansie rodzice mogą spodziewać się trudnych pytań - w atrakcyjnej formie zaszyto ważkie egzystencjalne dylematy.
Fernando dorasta na farmie, która jest domem najsłynniejszych byków corridy. Marzeniem każdego małego byczka jest stanąć naprzeciwko torreadora. To jedyna wizja przyszłości dostępna za płotem. Tylko Ferd czuje, że walka na arenie nie jest jego żywiołem. Kiedy w widowisku ginie jego tata, rogacz-pacyfista ucieka ze swojej zagrody i rozpoczyna nowe życie u boku przemiłej rodziny ogrodników. W wyniku splotu niefortunnych wypadków jako dorosły - i do tego wyjątkowo okazały - byk będzie musiał wrócić do zagrody, w której się wychował. I zaraz zostanie wyselekcjonowany do udziału w walkach w Madrycie. Będzie musiał przekonać kolegów z zagrody, by mu zaufali, odrzucili agresję. I uwierzyli w siłę wspólnoty w walce o marzenia, których do tej pory nie mieli nawet odwagi snuć.
Bohaterowie "Fernando" to prawdziwa zbieranina postrzelonych indywiduów. Całość jest bardzo sprawnie zaanimowana, niesiona chwytliwą muzyką. Ma wartkie tempo, ale nie biegnie zbyt szybko - wciąż najważniejsze jest "co", a nie "jak". Do tego dochodzi charakterystyczny, nieco wariacki humor - trio jeżów ma szansę zdobyć sławę równą Wiewiórowi.
Są w "Fernando" sekwencje, podczas których także starszy widz zanosi się głośnym śmiechem, w czym pomaga polski, bardzo udany dubbing.
Film bywa bardzo wzruszający, ale wymagana z powodu młodziutkiej grupy docelowej doza łagodności i delikatności w opowiadaniu nie przemienia się w naiwność. Dzieci nie lubią, kiedy traktuje się ich jak głupków - "Fernando" tego nie robi. Odpowiedzialne za produkcję Blue Sky Studios ("Epoka lodowcowa") potwierdzają swój ogromny profesjonalizm i wielkie doświadczenie na polu animacji.
Bardzo lubię takie animacje dla najmłodszych. Zawsze zastanawiam się, jak jako rodzic odpowiedziałabym na pytania, które nasuwają się młodemu widzowi podczas seansu. Tym razem musiałabym się zmierzyć m.in. z takimi tematami, jak "co to jest Przetwórnia" (chodzi o ubojnię), "gdzie jest tata Fernanda" (zabił go torreador), dlaczego ten pan wbija bykowi sztylet w plecy" (czyli: "po jasną cholerę istnieje corrida").
Zgrabne i lekkie kino, które w atrakcyjną formę ubiera bardzo poważne tematy. Nominacja do Złotego Globu jak najbardziej zasłużona, a i ta do Oscara wydaje się pewna.
Anna Tatarska
Helios, Multikino
KINO ŚWIAT
2 z 7
Gotowi na wszystko. Exterminator ****
Polska (2017). Reż. Michał Rogalski. Aktorzy: Paweł Domagała, Krzysztof Czeczot, Piotr Żurawski, Piotr Rogucki
Komedia o skuszonych drugą szansą kumplach, którzy reaktywują deathmetalową kapelę. Droga do spełnienia marzeń okaże się okupiona kolejnymi kompromisami.
"Zamieniłem marzenia na wkurwienia" - mówi Marcyś. Marzył o wstrząśnięciu polską sceną metalową, a wylądował. u ojca w sklepie ze sprzętem komputerowym. Nie potrafi dorosnąć, co coraz bardziej przeszkadza jego dziewczynie. Z kolegami z Exterminatora mijają się w milczeniu na ulicach prowincjonalnego miasteczka, nawet na pogrzebie przyjaciela nie potrafią się dogadać. Jaro wiedzie stateczne życie męża i ojca, "Lizzy" wciska ludziom słoneczne raty, a "Makar" ukrywa się w zakładzie psychiatrycznym. Choć wciąż nie poukładali spraw między sobą po niepowodzeniu sprzed lat, wraz z szansą na unijną dotację wspomnienia odżywają. Jest tylko jedno "ale": muszą zapomnieć o własnym repertuarze.
Trudno, zagranie TSA na kilku festynach jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Lecz umowa wymusza zejście znacznie "głębiej". W humorystycznym ujęciu obserwujemy coraz boleśniejsze upadki chłopaków z Exterminatora w rytm kawałków Kombi, Bajmu czy Papa Dance. Całość układa się w niegłupią komedię obyczajową. To podszyta goryczą opowieść o męskiej przyjaźni, granicach wierności sobie i ideałom młodości oraz cenie, jaką ponosi się za kompromisy. Zachęci widzów, szczególnie rówieśników bohaterów, których podczas seansu może dopaść nostalgia, do podobnego rachunku sumienia. Twórcy okiem satyry spoglądają także na branżę muzyczną i małomiasteczkową rzeczywistość z mechanizmami lokalnej władzy (Dominika Kluźniak w roli pani burmistrz).
Inspiracją do przeniesienia historii z książki "Kochanowo i okolice" Przemysława Jurka na duży ekran była stołeczna inscenizacja z Pawłem Domagałą w roli głównej. Aktor ponownie z dużą swobodą wciela się w bohatera, potrafi nie tylko zaśpiewać, ale i oddać mieszankę emocji towarzyszących mu na scenie. Można by oczywiście perypetie Marcysia i spółki nieco "przybrudzić" w obrazku - w końcu mamy do czynienia z metalowcami, zaś parę skrótów pozwoliłoby zachować tempo na miarę przebojów ze ścieżki dźwiękowej. Jak we fragmentach festynowych występów, choćby z popisówą Piotra Żurawskiego pod stylowym wąsem, chórkami do "Kolorowych jarmarków" czy deszczową choreografią z udziałem "Wisienek" (zespołu seniorek pod kierunkiem cudownej Doroty Kolak). A że nóżka sama chodzi, mimo pewnych zastrzeżeń film Michała Rogalskiego wypada naprawdę nieźle.
Piotr Guszkowski
Awangarda 2, Helios, Multikino
Kadr z filmu 'Gra o wszystko' (fot. materiały prasowe)
3 z 7
Gra o wszystko ****
USA 2017 (Molly's game) Reż. Aaron Sorkin. Aktorzy: Jessica Chastain, Idris Elba, Kevin Costner
Na faktach. Biograficzna opowieść o kobiecie, która prowadziła nielegalne salony gry.
Niemal na samym początku "Gry.." oglądamy scenę, w której kilkunastu agentów FBI wpada do mieszkania bohaterki, Molly (rewelacyjnie grająca Chastain), z góry więc wiemy, jak się ta zabawa skończy - ryzykowny ruch, gdyż osłabia potencjalne napięcie filmu. Później Molly próbuje wynająć złotoustego, bardzo drogiego adwokata (Elba), który nie bardzo chce ją reprezentować, i rozmowy z nim wypełniają współczesny wątek tej autentycznej historii. Reszta rozgrywa się w długich retrospekcjach: Molly, usiłując namówić prawnika, by podjął się jej obrony, opowiada mu o swoim życiu.
A było to życie niewątpliwie barwne. Molly była sportsmenką, amerykańską nadzieją w narciarstwie, nim pechowy wypadek nie przekreślił jej kariery. Potem wyjechała do Los Angeles, gdzie najpierw pracowała w nocnym klubie, potem naganiała klientów do nielegalnej "jaskini" gry, a w końcu otworzyła własną, której gośćmi byli celebryci, biznesmeni i słynni sportowcy.
Film - reżyserski debiut znakomitego scenarzysty (m.in. "Social network") Aarona Sorkina - wywołuje we mnie mieszane uczucia.
Z jednej strony lubię historie "wzlotów i upadków" ? la Martin Scorsese, a muszę też przyznać, że ta jest ciekawa, wciągająca, bardzo dobrze napisana, ma energię, mistrzowskie dialogi (a w filmie mówi się dużo i szybko) i świetnie nakreślone postaci bywalców klubów Molly, grających w pokera na absurdalnie wysokie stawki: cały ten męski świat odmalowany jest niezwykle wiarygodnie.
Z drugiej wyczuwa się wyraźnie chęć wybielenia czy wręcz idealizowania bohaterki, co nie dziwi, skoro scenariusz oparty jest na napisanych przez nią wspomnieniach. Charakteryzowana jest jako inteligentna i przedsiębiorcza kobieta, której karciane imperium było wprawdzie oparte na mało moralnych podstawach, ale która w momencie próby wykazuje się charakterem, pryncypialnością i wręcz szlachetnością (może wykręcić się od kary, jeśli się ukorzy i "zasypie" swoich klientów): na zewnątrz zimna chciwuska, ale wewnętrznie uczciwa. Mam w ogóle wątpliwości, czy zasługuje ona na film, a jeśli już, to z pewnością nie tak nieludzko długi (140 min). Sorkin-reżyser bardzo lubi Sorkina-scenarzystę i nie chce mu najwyraźniej skreślać żadnej kwestii, co nie wychodzi całości na dobre.
Paweł Mossakowski
Awangarda 2, Helios, Multikino
PHOTO BY SARAH SHATZ
4 z 7
I tak cię kocham *****
USA 2017 (The Big Sick), reż. Michael Showalter. Aktorzy: Kumail Nanjiani, Zoe Kazan, Holly Hunter, Ray Romano, Zenobia Shroff, Anumpam Kher
Komedia romantyczna, w której można się zakochać. Może dlatego, że szczęśliwie ożeniona z dramatem.
Kumail (Nanjiani) jest początkującym stand-uperem dorabiającym w Uberze, którego pochodzący z Pakistanu rodzice chcą koniecznie ożenić z porządną muzułmańską dziewczyną. Tymczasem Kumail romansuje sobie w najlepsze z "białą", studentką psychologii Emily (Kazan), starannie jednak ukrywając ten fakt przed rodziną. Gdy Emily odkrywa jego podwójną grę, wpada w zrozumiałą wściekłość i zrywa związek.
Póki co znajdujemy się na dobrze znanym terytorium "komedii różnic kulturowych", spodziewając się czegoś w rodzaju "Mojego wielkiego pakistańskiego wesela". Bohater rozdarty między uczuciem a lojalnością wobec rodziców, dla których związek syna z niemuzułmanką byłby tragedią i którzy dowiedziawszy się o nim, natychmiast by się potomka wyrzekli. Dziewczyna nierozumiejąca siły rodzicielskiej presji w tradycyjnych społecznościach, gdyż dla jej własnych rodziców - otwartych i liberalnych - związek córki z pakistańskim muzułmaninem nie stanowi żadnego problemu. Siatkę konfliktów tego rodzaju już widywaliśmy.
Ale wkrótce po zerwaniu następuje raptowny zwrot akcji, po którym zmienia się nie tylko tonacja filmu, ale wręcz jego gatunek. Emily zapada na tajemniczą chorobę (nie jest to spoiler - taką sytuację zapowiada już angielski tytuł filmu), zostaje umieszczona w szpitalu i wprowadzona w stan farmakologicznej śpiączki. Kumail czuwa przy niej i przy tej okazji poznaje jej przybyłych z prowincji rodziców (Hunter i Romano), wiedzących o zerwaniu z córką i mało przyjaźnie do niego nastawionych.
To niezwykłe połączenie komedii romantycznej i "dramatu medycznego" okazało się bardzo szczęśliwe, dając filmowi oryginalność i świeżość, a także znacznie poszerzając spectrum emocji w stosunku do "zwykłego" przedstawiciela tego gatunku. Synteza przebiega też nadzwyczaj gładko, nie ma tu bolesnych zgrzytów tonacji. Reżyser nie popada ani w łatwy, a mogący być uprawniony sytuacją sentymentalizm, ani też nie zapomina, że kręci komedię. I to komedię bardzo zabawną (kilka dialogów jest godnych wczesnego Woody'ego Allena), choć w drugiej połowie nieco czarno zabarwioną.
Wszystko też wydaje się tutaj prawdziwe i autentyczne, być może dlatego, że scenariusz napisany przez Nanjianiego i jego żonę, Emily V. Gordon oparty został na ich własnych perypetiach uczuciowo-zdrowotnych. Każda z występujących tu osób ma wyrazistą osobowość, swoją twarz, swoją historię, i dotyczy to nie tylko postaci pierwszoplanowych - jak rodzice Kumaila i Emily - ale tych, które na ekranie pojawiają się w drobnych epizodach. Jak np. jedna z pakistańskich kandydatek do ożenku podsuniętych Kamailowi - po 2-minutowej scence wiemy o niej naprawdę dużo.
Film jest nieco przeciągnięty, a główny konflikt, na którym zbudowana została jego pierwsza część, okazuje się zbyt łatwo rozwiązywalny. Ale i tak pozostaje bardzo miłą niespodzianką.
Na komediach romantycznych postawiłem już krzyżyk, nie mogąc znieść ich skrajnego skonwencjonalizowania, sztuczności bohaterów i księżycowości realiów. Urok kina polega jednak na jego nieprzewidywalności. Człowiek jest już do niego zniechęcony i zrezygnowany, a tu nagle jak diabeł z pudełka wyskakuje takie "I tak cię kocham" i przywraca w niego wiarę.
Paweł Mossakowski
Awangarda 2, Multikino
Materiały prasowe
5 z 7
Naznaczony: ostatni klucz
Kanada, USA, 2017 (Insidious: The Last Key). Reż. Adam Robitel. Aktorzy: Lin Shaye, Leigh Whannell, Angus Sampson
W czwartej odsłonie serii horrorów cofamy się do początków historii i nawiedzonego dzieciństwa doktor Elise Rainier.
Parapsycholożka będzie musiała stawić czoła demonom przeszłości w swym rodzinnym domu.
pg
Helios, Multikino
Aurora Films
6 z 7
Party ****
Wielka Brytania 2017 (The Party) Reż. Sally Potter Aktorzy: Kristin Scott Thomas, Timothy Spall, Patricia Clarkson, Cillian Murphy, Bruno Ganz
Komediodramat. Złośliwa satyra na brytyjską klasę średnią.
Akcja tego bardzo teatralnego, zasadzającego się głównie na dialogach filmu rozgrywa się w eleganckim domu Janet (Scott Thomas), polityczki partii opozycyjnej, która właśnie została mianowana ministrem zdrowia w gabinecie cieni i z tej okazji zaprosiła na kolację swoich przyjaciół. Są to: niegdyś idealistyczna, dziś cyniczna April (Clarkson), jej mąż Gottfried (Ganz), trener personalny wygłaszający pretensjonalne aforyzmy; Martha, lesbijka-feministka ze sfer akademickich i jej młodsza partnerka Jinny, będąca w trojaczej ciąży; bardzo podejrzanie zachowujący się finansista Tom (Murphy).
Ale jeszcze dziwniej zachowuje się mąż Janet, naukowiec Bill (Spall), samotnie popijający, puszczający sobie stare płyty i przebywający jakby we własnym świecie. Przyczyny jego postępowania wkrótce się wyjaśnią: Bill ogłosi nowinę, od której radosna atmosfera natychmiast się zwarzy.
Komedie z cyklu "nieudane przyjęcie" (podczas którego wychodzą na jaw skrywane tajemnice i wstydliwe grzeszki uczestników) mają długą i szacowną tradycję, począwszy od "Dyskretnego uroku burżuazji" Bunuela a skończywszy (przykładowo) na niedawnym "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" Genovese, opartym skądinąd na oryginalniejszym niż "Party" pomyśle. Film Sally Potter też się w nią wpisuje. I jak często u poprzedników głównym celem satyrycznego ataku jest tu hipokryzja burżujów.
Ale nie tylko. Brytyjska reżyserka ma zdaje się ambicję odtworzyć "stan ducha" współczesnej Anglii, stąd znacznie szersze spectrum poruszanych tematów. Podrwiwa się tu więc z newage'owej psychoterapii, radykalnego feminizmu, nieefektywności demokracji itp., a nawet robi publicystyczne wypady pod adresem państwowej służby zdrowia (Bill musiałby czekać dwa tygodnie na wizytę do lekarza - zgroza!). Co ciekawe, w tym upolitycznionym filmie ani razu nie pada słowo "brexit".
Jednak za współczesną fasadą mamy tu klasyczną salonową komedię, raczej konwencjonalną i staroświecką, czarno-białe zdjęcia jeszcze jej klasyczność podkreślają. Jest niewątpliwie zgrabna, zwięzła, film trwa niewiele ponad godzinę, ma dobre dialogi i zaskakującą pointę (choć to, co zostaje w niej ujawnione, jest raczej mało prawdopodobne), ale brakuje jej odrobiny szaleństwa i ostrzejszego dowcipu. Najmocniejszą stroną pozostaje aktorstwo: prawie same gwiazdy, które jednak potrafią grać zespołowo.
Paweł Mossakowski
Awangarda 2
Materiały prasowe
7 z 7
Studniówk@
Polska 2018. Reż. Alessandro Leone. Aktorzy: Agnieszka Fórmanowska, Jakub Sokołowski, Marianna Januszewicz, David Oakes, Paulina Raczyło, Hiroaki Murakami, Daniel Olbrychski, Robert Gonera.
Zapowiadany jako godny konkurent w walce o Węże (nagrody dla najgorszych polskich filmów) tytuł to migawka z życia uczniów klasy maturalnej - w tych rolach głównie aktorzy o dekadę starsi.
Część z nich to dzicy imprezowicze, którzy naukę mają za nic, jest też kilku sumiennych przyszłych studentów. Jak to w liceum bywa, na tej linii pojawiają się rozmaite napięcia. W roli reżysera "pierwszego takiego filmu o nastolatkach" producent pamiętnej "Bitwy pod Wiedniem".
Wszystkie komentarze