Prezentowane tytuły wchodzą na ekrany olsztyńskich kin 24 marca. Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków "Co Jest Grane 24".
REKLAMA
materiały prasowe
1 z 6
Azyl ***
USA 2017. (The Zookeeper's Wife). Reż. Niki Caro. Aktorzy: Jessica Chastain, Daniel Brühl, Johan Heldebergh, Iddo Goldberg, Shira Haas, Michael McElhatton
Opowieść o Antoninie i Janie Żabińskich, którzy podczas wojny przechowywali w warszawskim zoo wywiezionych potajemnie z getta Żydów. Z wyczuciem przeniesiona na ekran wzruszająca historia z gatunku "życie pisze najbardziej niezwykłe scenariusze".
W "Azylu" (kolejny kreatywnie przetłumaczony na nasz język tytuł) polski widz dostaje szanse na podróż sentymentalną. Przez chwilę, jeszcze zanim na skazaną na zagładę Warszawę spadną pierwsze bomby, doświadczy miasta pełnego życia i barw. Za soczewkę posłuży mu - istniejące do dziś, choć w innym kształcie - warszawskie zoo. Chluba i duma włodarzy, miejsce pokazane wręcz jako magiczna kraina, czule pielęgnowana przez dyrektorostwo Żabińskich. Jessica Chastain, prywatnie weganka i aktywistka, wydaje się stworzona do roli kobiety pełnej miłości i empatii tak do ludzi, jak i zwierząt.
W jej interpretacji "Punia" Żabińska (która oprócz opieki nad zoo zajmowała się także pisaniem książek dla dzieci), Oskar Schindler w spódnicy, emanuje ujmującą łagodnością. Motywacje bohaterki wydają się wiarygodne, a sympatia i zaufanie, jakie obdarowują ją składający swój los w jej rękach ludzie - zrozumiałe. Wraz z Belgiem Johanem Heldeberghiem (znany z "W kręgu miłości", w roli jej męża, Jana) tworzą zgrany ekranowy duet. Daniel Brühl jako podkochujący się w Puni zoolog nazista Lutz Heck kreuje postać wyjątkowo antypatyczną, acz ciekawie niejednoznaczną. Na ekranie sporo jest narracyjnych i logicznych uproszczeń.
Drażni zbyt dosadna symbolika, zbyt mała dawka pokonanego przez wizję "made in Hollywood" realizmu i hagiograficzny wręcz ton.
Reżyserce Niki Caro nie udało się wygenerować spodziewanego po tak niesamowitej historii poziomu napięcia, ale stworzyła (w studiach filmowych czeskich sąsiadów) wzruszającą i łatwo przyswajalną opowieść o codziennym heroizmie z dala od pierwszej linii frontu. Podparta sławną twarzą lokalna historia ma szansę trafić pod strzechy w najdalszych zakątkach świata.
Poprzez historie takie jak ta - oparta na losach wyróżnionych tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata - warto oswajać widzów ze skomplikowaną polską historią. Szkoda, że - zapętleni w lokalnych porach o monopol na prawdziwszą prawdę - sami nie umiemy opowiadać o niezwykłych historiach z naszego podwórka tak, by świat chciał patrzeć i słuchać.
Helios, Multikino
mat. promocyjne, Forum Film Poland Sp. z o.o.
2 z 6
Baba Jaga **
Wielka Brytania 2016 (Don't clock twice). Reż. Caradog W. James. Aktorzy: Lucy Boynton, Katee Sackhoff
Dwa w jednym: horror i dramat rodzinny. Słabo się sumuje.
Trudno o mniej wyszukane zawiązanie intrygi: według miejscowej plotki, jeśli zapukać dwukrotnie do drzwi domu zamieszkałego niegdyś przez okrutną, porywającą dzieci wiedźmę - przywoła się ją z zaświatów. Co więc robi nastolatka Chloe i jej chłopak Danny? Pukają do drzwi domu.
Skutki nie każą na siebie długo czekać. Danny znika, a prześladowana przez tajemniczą siłę Chloe szuka schronienia w podmiejskiej posiadłości swojej matki, Jess. Stosunki między nimi są napięte: Jess, obecnie wzięta rzeźbiarka, była niegdyś narkomanką i oddała małą Chloe do sierocińca, czego ta wciąż nie może jej przebaczyć. W związku z tym obok pytania "czy Jess uratuje Chloe?" pojawia się drugie - czy dojdzie do pojednania między matką a córką?
Na odpowiedzi nie czekamy, gryząc palce z niecierpliwości - film jest mało wciągający i raczej drętwy. Oba wątki plączą się ze sobą, bardziej sobie przeszkadzając, niż wspomagając, mętna wschodnioeuropejska mitologia (z ust wiedźmy pada nawet polskie "przepraszam") miesza z operą mydlaną. Pod koniec, gdy napięcie już całkiem zdycha, pojawia się jeszcze trzecia, quasi-kryminalna historia, dodatkowo komplikując i tak pogmatwaną materię filmu. Nie brakuje w nim - zwłaszcza w pierwszej połowie - przerażających efektów, ale osiągane są za pomocą bardzo już zużytych chwytów: przygasające światła, krew lejąca się z kranu, złowroga postać wypełzająca ze zlewu itp. Reżyser ma na swoim koncie udane science fiction ("Maszyna"), z horrorem poszło gorzej.
Helios, Multikino
mat. promocyjne
3 z 6
Cienie ***
Francja 2016 (La mecanique de l'ombre). Reż. Thomas Kruithof. Aktorzy: Francois Cluzet, Denis Podalydes
Thriller. Francuski everyman wciągnięty w sieć politycznej intrygi.
Duval (Cluzet z "Nietykalnych"), bezrobotny księgowy, zabijający czas układaniem puzzli i chodzący na mityngi AA, dostaje propozycję pracy od tajemniczej organizacji: ma spisywać podsłuchane rozmowy telefoniczne. Ofertę przyjmuje, nie zadaje niepotrzebnych pytań, ale szybko odkrywa, że jest wykorzystywany do niecnych celów.
Odnoszący się wprost do obecnej sytuacji politycznej Francji film jest zarazem swoistym hołdem złożonym amerykańskim thrillerom z lat 70. jak "Rozmowa", "Syndykat zbrodni" czy "Trzy dni kondora". Wrażenie niedzisiejszości pogłębia jeszcze korzystanie przez Duvala z oldskulowych urządzeń - maszyna do pisania, magnetofon kasetowy - choć oczywiście chodzi tu o bezpieczeństwo, nie o nostalgiczny efekt.
Oczywiście też wspominanie starych filmów Coppoli czy Pakuli w tym kontekście jest tylko wskazaniem źródeł inspiracji, bo do ich klasy "Cieniom" bardzo daleko. Owszem, jest tu jakieś napięcie, Cluzet i pozostali wykonawcy grają bardzo dobrze, a ja generalnie mam słabość do filmów o małym człowieczku stającym wobec przerastających go, potężnych i tajemniczych sił. Ale "kafkowska" atmosfera jest robiona na siłę, fabuła składa się ze starych i zużytych schematów, wątek romansowy (koleżanka z grupy AA) jest tak niemrawy, że właściwie mogłoby go nie być, a samo zakończenie - śmiechu warte.
Awangarda 2
COURTESY OF SONY PICTURES
4 z 6
Life
USA, 2017 (Life). Reż. Daniel Espinosa. Aktorzy: Jake Gyllenhaal, Rebecca Ferguson, Ryan Reynolds
Thriller science fiction. Załoga stacji kosmicznej przekona się, że odkrycie dowodu na istnienie życia na Marsie może przynieść nie tyle wyczekiwany przełom, co śmiertelne zagrożenie.
Kiedy astronautom udaje się przechwycić kapsułę badawczą i rozpoczynają analizę próbek zebranych na czerwonej planecie, ludzkość wstrzymuje oddech. Wiadomości są dobre: nie jesteśmy sami w kosmosie! Forma życia, którą odkryto i ochrzczono Calvinem, okazuje się zaskakująco inteligentna, szybko się rozwija, a co gorsza - nie ma wcale dobrych intencji. Dla sześciorga bohaterów to początek koszmaru.
Podczas seansu widza nie opuszcza wrażenie, że był już na tej stacji kosmicznej i przerabiał niezbyt przyjemne, bliskie spotkania trzeciego stopnia z nieznanym. Cóż, reżyser Daniel Espinosa nie ukrywa, że uwielbia klasykę jak "Obcy" czy "2001: Odyseja kosmiczna". Mamy też parę ujęć z "Grawitacji", jakby operator Seamus McGarvey podjął wyzwanie rzucone przez poprzedników. Jednym słowem, scenerie, do których kino zdążyło nas przyzwyczaić. Lecz podróż w dobrze znane rejony kosmosu, pozbawiona filozoficznego bagażu i zapędów, by opowiedzieć coś nowego, może być mimo wszystko zaskakująca i naprawdę straszna.
"Life" trzyma chwilami na krawędzi fotela. Espinosa wykorzystuje zamkniętą, klaustrofobiczną przestrzeń bez grawitacji oraz koktajl skrajnych uczuć towarzyszących odkryciu - od podekscytowania i fascynacji po przerażenie. Reżyser wie, co robi, obsada również (choć historie postaci nie są zbyt rozwinięte). Scenarzyści nie przesadzają z humorem, poruszają się wprawnie w ramach gatunku, a przy tym starają zachować przynajmniej pozory realizmu naukowego.
Dlatego może dziwić, że napięcie bierze się głównie z. głupich decyzji bohaterów. Ale czyż człowiek w sytuacji zagrożenia nie głupieje? To podejście się niespodziewanie sprawdza. Dowód: dziewczyna obok mnie ściskała rękę swojego chłopaka równie mocno, co Calvin potraktował nieszczęsnego naukowca w jednej z sugestywnych scen.
Helios, Multikino
mat. promocyjne Monolith
5 z 6
Power Rangers
Kanada, USA, 2017 (Power Rangers). Reż. Dean Israelite. Aktorzy: Dacre Montgomery, Naomi Scott, RJ Cyler, Ludi Lin, Becky G.
"Go Go Power Rangers" - ten kawałek z serialu o nastolatkach walczących ze złem w kolorowych wdziankach od połowy lat 90. spaczył niejeden młody umysł.
Teraz bohaterowie powracają w kinowej wersji. Znów otrzymują supermoce do obrony planety. Kombinezony wyglądają co prawda na nowocześniejsze, ale kampowy urok gdzieś chyba pozostał.
Helios, Multikino
mat. promocyjne Kino Świat
6 z 6
Zając Max ratuje Wielkanoc ***
(Die Häschenschule - Jagd nach dem goldenen Ei), Niemcy 2017. Reż. Ute von Münchow-Pohl. Polski dubbing: Piotr Adamczyk, Anna Cieślak, Waldemar Barwiński, Włodzimierz Press, Krzysztof Wach.
Animacja. Miejski zając Max trafia przez przypadek do sielskiej Wielkanocnej Krainy. Czy postanowi zmienić swoje życie? Film w tradycyjnym stylu, stawiający na wartości takie jak przyjaźń, szczerość, altruizm. Dla młodszych dzieci.
Zając Max to niezłe ziółko. Mieszkający w norce pod ruchliwą ulicą wesoły skejt i drobny złodziejaszek marzy o przystąpieniu do lokalnego gangu, a w wolnych chwilach harcuje ze swoimi miejskimi kumplami. Kiedy w wyniku splotu nieoczekiwanych okoliczności wyląduje w miejscu, które, jak sądził, istnieje tylko na kartach książki, stanie przed ważnym wyborem. Czy chce pozostać kwestionującym wartości cwaniurą, czy może otworzyć się na szansę - także duchowego - rozwoju i zacząć działać dla innych? W Wielkanocnej Krainie istnieje prowadzona przez wielbicielkę wschodnich filozofii Madame Hermionę Zajęcza Szkoła. Jej starannie wyszkoleni absolwenci stoją na straży Złotej Pisanki, gwarantu udanych świąt wielkanocnych. Nie jest to praca dla mięczaków. Na jajo dybie szajka lisów głodomorów, a egzamin na Zająca Wielkanocnego to nie kaszka z mleczkiem...
Niemiecka kreskówka należy do tych bardziej tradycyjnych. Wizualnie skojarzyła mi się z ilustrowanym przez Patricka Bensona "O czym szumią wierzby", choć oczywiście u von Münchow-Pohl postaci są znacznie bardziej "ukomiksowione", pozbawione uroku tamtej kreski. Całość, ze względu na m.in. pewne anachroniczne elementy (np. ubranka i gadżety miastowych zajęcy) sprawia wrażenie, jakby stworzono ją w latach dziewięćdziesiątych. Twórcy preferują spokojne tempo, stawiają raczej na dialogi niż na akcję. Konsekwentnie podkreślają wartość współpracy i empatii. Niepozbawiona humoru, sympatyczna i cenna lekcja dla najmłodszych, ale zapakowana w raczej niewyróżniające się "pudełko".
Wszystkie komentarze