Filmy wchodzą na ekrany olsztyńskich kin 3 lutego. Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków "Co Jest Grane 24".
REKLAMA
1 z 4
Jackie *****
USA, Chile, Francja, 2016 (Jackie). Reż. Pablo Larrain. Aktorzy: Natalie Portman, Peter Sarsgaard, Greta Gerwig, Billy Crudup
Kulisy wydarzeń po zamachu na JFK oczami pierwszej damy. To nie klasyczny biopic, raczej próba zgłębienia legendy - bez wybielania. Wyszło całkiem intrygująco.
Ten intymny portret Jackie Kennedy chilijski reżyser Pablo Larrain układa z mozaiki scen. Niektóre obrazy - od powitania prezydenckiej pary w Dallas po dzień pogrzebu - powracają ukazane z innej perspektywy, w szerszym kadrze.
Całość została wpisana fabularnie w strukturę słynnego wywiadu, którego wdowa po prezydencie udziela magazynowi "Life". Dziennikarz szybko zda sobie sprawę, jaką rolę pani Kennedy powierzyła mu w swoim spektaklu. Zaczęła go reżyserować właściwie jeszcze zanim zdążyła zdjąć zakrwawiony różowy kostium. Jackie okazuje się świadoma politycznych mechanizmów oraz siły mediów. Nauczyła się tę siłę wykorzystać, gdy zaprosiła kamery do Białego Domu. Czyżby JFK zapamiętano właśnie dzięki jej talentowi do kreowania wizerunku?
Bo Jackie nie jawi się jako naiwna piękność, tylko postać złożona, pełna paradoksów. Także za sprawą Natalie Portman. Choćby dla niej warto obejrzeć ten film. Nie potrzeba idealnego podobieństwa fizycznego. Wystarczy, że aktorka posługuje się zestawem gestów i min, imituje charakterystyczny sposób mówienia pierwszej damy (chwilami może przesadnie), zakłada jej stroje.
Larrain nie ukrywa, że bohaterka pozostaje dla niego zagadką. Wspólnie z Portman i scenarzystą próbują uzupełnić "białe plamy". Szukają prawdy o Jackie w tych kluczowych, bardzo dramatycznych chwilach. Pewne kwestie - jak zawirowania w życiu osobistym - zostają tylko zasygnalizowane. Reżyser używa materiałów archiwalnych, ale też postarza kadry. Rzeczywistość w "Jackie" wydaje się odrealniona niczym marzenie o Camelocie (tak przyjęło się nazywać czasy prezydentury JFK) - idyllicznym miejscu z ulubionej piosenki Johna F. Kennedy'ego z finału musicalu o Królu Arturze.
Marzenie przerwane zamachem, który wstrząsnął Ameryką. Wrażenie potęguje niepokojąca ścieżka dźwiękowa Mici Levi rodem z kina science fiction. Wypada sugestywnie, choć całość może wydać się przyciężkawa i nużyć. Nie każdy znajdzie tu odpowiedzi, jakich mógł oczekiwać.
Kameralna baśń biograficzna miesza się z horrorem, co oddaje sytuację bohaterki targanej silnymi emocjami. Jackie musi przekazać dzieciom tragiczną wiadomość. W uszach wciąż słyszy przeszywający dźwięk wystrzału. Z drugiej strony potrafi opanować rozpacz, działa w zaskakująco przemyślany sposób, z precyzją planuje pogrzeb itd. Budując mit męża, buduje przecież i własny. Swoją kreacją Portman wykorzystuje szansę w podobny sposób: jeśli nie na zapisanie się w pamięci, to przynajmniej na Oscara. Nominację już ma.
Awangarda 2, Helios, Multikino
2 z 4
McImperium ****
USA 2016 (The Founder) Reż. John Lee Hancock Aktorzy: Michael Keaton, Nick Offerman, John Carroll Lynch, Laura Dern
Biograficzny. O człowieku, który zmienił fastfoodową restaurację w światowe imperium gastronomiczne.
Nazywał się Ray Kroc (Keaton). Gdy widzimy go po raz pierwszy (1954 r.) jest ponad 50-letnim komiwojażerem, mającym na koncie kilka niewydarzonych pomysłów biznesowych, a obecnie usiłującym bez większych sukcesów wcisnąć restauratorom miksery.
Tylko dwaj bracia McDonald, właściciele lokalu w Kalifornii, wyrażają zainteresowanie zakupem większej partii tego towaru. Kroc przyjeżdża do nich i stwierdza, że braciszkowie dokonali gastronomicznej rewolucji: sprzedają na wynos tylko jedno danie i dostarczają je klientowi w ciągu pół minuty. Uznawszy, że ten genialny wynalazek wart jest rozpowszechnienia, Kroc proponuje franczyzę i staje się ich partnerem biznesowym..
"McImperium" nie jest typowym filmem biograficznym, gdyż ma bardzo ambiwalentny - a pod koniec jednoznacznie krytyczny - stosunek do swojego bohatera. Zaczyna się, zgodnie z oczekiwaniami, jak laurka, a kończy jak pamflet. Kroc z początku wzbudza wręcz współczucie - starzejący się, z trudem utrzymujący się na powierzchni, napędzający się płytami z mowami motywacyjnymi, wędrujący od knajpy do knajpy z tymi nieszczęsnymi blenderami - jest postacią cokolwiek żałosną. Gdy wchodzi w gastronomiczny interes, życzymy mu powodzenia - niezależnie od tego, co myślimy o hamburgerach.
Gdy go rozkręci, poczuje smak pieniądza, spostrzeże nieograniczone możliwości ekspansji, stanie się coraz bardziej bezwzględny, bezczelny, wreszcie perfidny. Zaś konflikt z właściwymi założycielami McDonalda - oryginalny tytuł, "The Founder", jest wyraźnie ironiczny - zacznie wyznaczać główną oś dramaturgiczną filmu. W tym sporze nasz bohater/antybohater ma swoje racje: bracia - fanatycy jakości - są zbyt ostrożni i zachowawczy, nie chcą eksploatować żyły złota, ich ambicje mają skalę lokalną. Reprezentują "stary dobry", rodzinny kapitalizm w starciu z kapitalizmem globalnym, agresywnym, operującym religijną niemal wizją. Muszą przegrać. Ale nasza sympatia jest raczej po stronie tych naiwniaków, a nie chciwusa z patriotycznymi frazesami na ustach.
"McImperium" - pod pewnymi względami przypominający "Social network" - nie jest materiałem na kinowy przebój i nieprzypadkowo data jego premiery w Stanach była kilkukrotnie odraczana. Publiczność na ogół nie lubi chwiejnego stosunku reżysera do swojego bohatera, ani konieczności weryfikowania własnych uczuć. Ale jest ciekawy, niesztampowy, no i ma Michaela Keatona w roli, której nie waham się nazwać życiową.
W sumie wielka uczta to może nie jest, ale filmowy fast food też nie.
Helios
3 z 4
Rings
USA, 2016 (Rings). Reż. F. Javier Gutiérrez. Aktorzy: Matilda Lutz, Alex Roe, Johnny Galecki
Trzecie podejście Amerykanów do japońskiego horroru o klątwie z kasety wideo.
Akcja rozrywa się trzynaście lat po poprzednim filmie. Główna bohaterka martwi się, że jej chłopak ma obsesję na punkcie miejskiej legendy i decyduje się. sama obejrzeć nagranie. Nietrudno się domyślić, że to błąd. Wideo zawiera tajemniczy przekaz. Buuuu!
Helios, Multikino
4 z 4
Skazana ****
Francja 2015 (La taularde). Reż: Audrey Estrougo. Aktorzy: Sophie Marceau, Marie-Sohna Conde, Marie Denarnaud, Carole Franck, Eye Haidara.
Dramat. Aby chronić ukochanego, Mathilde godzi się wziąć jego winę na siebie i ląduje za kratami jako morderczyni. Więzienna codzienność jej nie oszczędza. Czy kobieta wytrzyma? A może, poznając kolejne okoliczności zbrodni, zmieni zdanie?
Mathilde (sugestywna Marceau) to na pierwszy rzut oka inteligentna i racjonalna bohaterka. Spokojna i kulturalna, wyróżnia się na więziennym spacerniaku. Jednak wraz z rozwojem akcji widz coraz bardziej zaczyna wątpić w jej rozsądek. Do kobiety nie przemawiają żadne argumenty, nawet widmo wieloletniego wyroku nie odwodzi jej od decyzji "krycia" partnera (mimo iż ten, co odkrywamy z czasem, ma kryminalną przeszłość).
Od tej karkołomnej strategii nie jest w stanie jej odwieść ani syn Adrien, ani prawniczką Nadege Rutter - zaślepiona źle pojętą lojalnością Mathilde milczy. Milczy także jej mąż, od którego działania zależy przyszłość kobiety. Czy w obliczu braku kontaktu i nasilającej się samotności Mathilde się złamie?
"Skazana" to nie tylko portret kobiety zaślepionej toksyczną miłością, ale też dokumentacja utraty indywidualności. W zamkniętym zakładzie bohaterka powoli, dla samej siebie niepostrzeżenie, upodabnia się do otoczenia. Z czasem traci swoją tożsamość, historię, nawet imię. Nieważne, kim była, co miała. Jako więzień numer 383205-B w nowym środowisku musi tańczyć tak, jak zagrają jej towarzyszki niedoli i - niekoniecznie od nich lepsze - strażniczki.
Jej transformacja intryguje. Konsekwencje nieszczęścia, jakie sama na siebie sprowadziła w imię miłości, będą nieodwracalne. Raczej oszczędne, wyzbyte spektakularnego entourage'u kino, oparte na mocnej grze aktorskiej. Sugestywne emocjonalne, trafnie naświetla istotne konteksty społeczne i kulturowe.
Wszystkie komentarze