Prezentowane tytuły wchodzą na ekrany olsztyńskich kin 6 stycznia.
REKLAMA
1 z 6
Assassin's Creed
Blockbuster osadzony w uniwersum popularnych gier wideo. Przestępca Callum Lynch zostaje wyciągnięty z paki, by za sprawą przełomowej technologii przenieść się do Hiszpanii czasów inkwizycji i doświadczyć przygód swojego przodka z bractwa asasynów. Mimo obiecującej obsady z ambitnych planów chyba nic nie wyszło. Krytycy za oceanem zgodnie przejechali się po produkcji.
Helios, Multikino
2 z 6
Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie ****
Kilka znajomych par umawia się na kolację z winem. Kiedy gospodyni proponuje gościom, by ujawnili zawartość smartfonów, miły wieczór przeobraża się w psychologiczny test. Kto go zda, a kto polegnie z kretesem?
Wielu z nas ma swoje niby niewinne sekreciki, którymi woli nie dzielić się ze światem. Tak jest łatwiej. Inni mogliby nie zrozumieć albo, co gorsza, zacząć oceniać. Na tym, o czym sobie nie mówimy, zbudowane jest wiele związków, zdaje się sugerować Paolo Genovese, który zebrał w swoim filmie świetną aktorską ekipę i wiele niezwykle cennych obserwacji.
Ta zgrabnie opakowana w kostium lekkiej rozrywki opowieść ma w istocie cięższy kaliber. Z gracją, ale bez banałów i zaokrągleń opowiada o naturze miłości, przyjaźni i wierności. Rozkłada je na części pierwsze z chirurgiczną precyzją i bez sentymentów.
Lekka komedia i gorzki dramat oblekają pozornie banalną fabułę jak najświetniej skrojony garnitur. Choć bohaterowie Genovese bywają cyniczni, w podejściu reżysera cynizmu brak - czuć jedynie uważność, empatię i szczerą ciekawość drugiego człowieka. Świetnie utkany, błyskotliwy dialog miewa momenty wręcz rewelacyjne, tak pod względem błyskotliwości, jak i ładunku emocjonalnego.
Ten seans zaczyna się jak urocza randka w ciemno, a kończy niczym rozmowa o być albo nie być wieloletniego związku.
Film był we Włoszech wielkim sukcesem. W rocznym zestawieniu kinowych hitów uplasował się na drugiej pozycji, wyprzedzając m.in. trzecią część "Bridget Jones", "Deadpoola" i "Nienawistną ósemkę". Ten sukces, oraz nagrody na festiwalu Tribeca i wyróżnienia David di Donatello dla najlepszego filmu i scenariusza, to nie przypadek.
Awangarda 2
3 z 6
Honorowy obywatel *****
Komediodramat. Słynny pisarz przybywa po 40-letniej nieobecności do rodzinnego miasteczka.
Daniel, argentyński prozaik mieszkający w Barcelonie, odbierając nagrodę Nobla, wygłasza prowokacyjne przemówienie, w którym m.in. wyraża niepokój o swój dalszy pisarski los. Jego obawy zdają się potwierdzać: gdy widzimy go w 5 lat później, okazuje się, że od wizyty w Sztokholmie nie napisał ani słowa, a głównym jego zajęciem jest odrzucanie niezliczonych zaszczytnych zaproszeń. Ale jedno ? od burmistrza miasteczka Salas, które opuścił jako 20-latek - nieoczekiwanie przyjmuje.
"Honorowy obywatel" jest inteligentną, dość złośliwą komedią, która stopniowo przybiera coraz ciemniejszy odcień, by pod koniec zamienić się nieomal w thriller. Te określenia gatunkowe kojarzą się z rozrywką, co w tym przypadku jest niesłuszne, gdyż film, choć nieprzesadnie głęboki i mocno oparty na stereotypach, jest intelektualnie wcale pożywny. Opowiada o literaturze, jej cokolwiek pasożytniczej naturze (porzucone przez Daniela miasteczko jest głównym materiałem jego twórczości) i - z drugiej strony - przerośnięciu jej tkanką pompatycznych ceremoniałów i fałszywych rytuałów. O naszej współczesnej celebryckiej kulturze. I o pewnym rodzaju mentalności - niesprawiedliwie nazywanej -prowincjonalną, pełnej podejrzliwości i kompleksów, chęci czerpania dumy z sukcesów "swojaka" i grzania się w ciepełku jego sławy, i natychmiastowej wrogości, gdy "swojak" tego odmówi i okaże się nie dość swojski.
Mieszkańcy Salas pokazani są tutaj bez sympatii i czasem wręcz karykaturalnie, ale na szczęście nie zabiega się też zbyt usilnie, abyśmy lubili naszego bohatera - jest niewątpliwym mizantropem, bywa arogancki i mędrkowaty. Nie wiadomo do końca, jaki jest główny motyw jego powrotu do przeszłości. Nostalgia? Chęć utwierdzenia się w słuszności swojej decyzji porzucenia Salas? A może nadzieja na wyrwanie się z twórczego impasu? W każdym razie jego kilkudniowa wizyta jest serią kłopotliwych, wprawiających w dyskomfort sytuacji. Często przyprawia mu się gombrowiczowską "gębę", którą nadaremnie próbuje zerwać, a jego asertywność musi ciągle walczyć z dobrym wychowaniem. Jednego nie można mu odmówić: traktuje literaturę/sztukę serio. I nieprzypadkowo jego konflikt z rodakami zaczyna się od obrad jury amatorskiego konkursu na najpiękniejszy obraz, w którym zasiada.
"Obywatel" nie jest wielkim filmem, choć mógłby być. Im bliżej końca, tym bardziej staje się oczywisty, a stereotypowość - w miarę zatracania jego komediowego charakteru - robi się coraz bardziej dotkliwa. Także ostatnia z licznych przemów Daniela jest zupełnie niepotrzebnym stawianiem kropki nad "i". Ale i tak na tle naszego repertuaru błyszczy jak brylant.
Awangarda 2
4 z 6
Po prostu i przyjaźń
To wielowątkowa polska komedia o grupie przyjaciół, których relacje - w obliczu życiowych przeciwności - zostają wystawione na niejedną próbę. Jak twierdzą entuzjaści filmu Filipa Zylbera, to wzruszający, chwilami dramatyczny, a jednocześnie ciepły i zabawny film.
Oto Alina i Marian (Sonia Bohosiewicz i Marcin Perchuć) w zaskakujący sposób wygrywają wielkie pieniądze.
Ivanka (Magdalena Różczka), singielka i bizneswomen, pragnie w końcu mieć dziecko, ale nie chce się wiązać z mężczyzną. Kwestię tę traktuje jak zadanie do rozwiązania. Z pomocą przychodzi Ivance jej serdeczny przyjaciel Patryk (Bartłomiej Topa). Jego zaangażowanie w sprawę znacznie przerasta oczekiwanie Ivanki.
Z kolei zwariowana Jadźka (Aleksandra Domańska), kolekcjonerka guzików należących do gwiazd showbiznesu, prosi Filipa (Kamil Kula) o drobną - w jej mniemaniu - przysługę.
Wreszcie zdesperowany Wojtek (Przemysław Bluszcz) oczekuje od Szymona, statecznego profesora biologii (Krzysztof Stelmaszyk) rzeczy nieprzyzwoitej.
Tymczasem zgrana paczka przyjaciół (Agnieszka Więdłocha, Aleksandra Domańska, Maciej Zakościelny, Piotr Stramowski, Marcin Perchuć) jak co roku wyrusza w góry.
Każdy wybór bohaterów tej komedii oznaczać będzie tarapaty.
Helios, Multikino
5 z 6
Powidoki
Ostatni film Andrzeja Wajdy.
Charyzmatyczny malarz Władysław Strzemiński nie godzi się z socrealizmem i pozostaje wierny swojej drodze artystycznej.
Występują: Bogusław Linda oraz m.in. Andrzej Konopka i Krzysztof Pieczyński.
Pokazy przedpremierowe w Awangardzie 2, piątek-niedziela, godz. 17.45.
6 z 6
Sing ****
Zgrabnie zrobiona, choć niezbyt oryginalna animacja o przełamywaniu siebie, z uroczym zwierzyńcem w kolejce po muzyczną sławę.
Koala Buster Moon próbuje ocalić swój podupadający teatr. Gdy dotychczasowe "metody" zawodzą, impresario liczy, że widzów i sponsorów przyciągnie konkurs talentów. Za sprawą błędu wiekowej sekretarki, chętnych do udziału nie brakuje.
Zaczyna się jak "Muppet Show" ze spojrzeniem za kulisy przemysłu rozrywkowego, lecz fabuła okazuje się niezbyt wyszukana. Wyobraźcie sobie "Idola" w scenerii "Zwierzogrodu". Twórcy ze studia Illumination, które ma na koncie m.in. "Minionki", bez szalonych ambicji wykorzystują formułę talent show podtrzymujących złudną wiarę, że żeby podbić świat, wystarczy chcieć. Kto lubi takie programy, powinien się dobrze bawić. Na dzieci podziałają muzyczna energia, proste emocje oraz gagi.
Kluczem są bohaterowie o wyrazistych charakterach, pozornie zwyczajni i niedoskonali, a przez to wzbudzający sympatię. Każdy ma inną motywację, własną historię opartą na znanych schematach: umęczona gromadką dzieci kura - a właściwie świnka - domowa, goryl z kryminału czy chorobliwie nieśmiała słonica. Przebój goni przebój. Nawet jeśli całość wydaje się przydługa, muzyczna oprawa nadaje "Sing" odpowiedni rytm.
Nóżka chcąc nie chcąc chodzi, maluchy potrafią wstać z foteli i podrygiwać. Piosenki wykonywane są w oryginale. Więc o ile knur w obcisłym wdzianku rozbawi wszystkich wyginając ciało do "Bad Romance" Lady Gagi, to ślimaka przyklejonego do mikrofonu z "Ride Like The Wind" i kontekst niektórych żartów docenią tylko dorośli. Poza sekwencją castingu dostajemy kilka fajnych pomysłów (np. występ podświetlany kalmarami) oraz prawdopodobnie najbardziej osobliwą scenę mycia samochodu. Wolę taki humor z nutką absurdu niż wyśmiewanie czyjegoś wyglądu albo zupełnie zbędne żarty z pierdzenia.
Wszystkie komentarze