Prezentowane tytuły wchodzą na ekrany olsztyńskich kin 2 września. Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków ?Co Jest Grane 24?.
REKLAMA
1 z 5
Julieta ****
Hiszpania 2016 (Julieta). Reż. Pedro Almodóvar. Aktorzy: Emma Suárez, Adriana Ugarte, Daniel Grao, Darío Grandinetti, Rossy de Palma
W tym filmie namiętność zderza się z dramatem, a wszystko podano w wibrującym kolorami i muzyką, dramatycznym sosie - ale bez kabaretowego kiczu.
Ostatnimi laty marka Almodóvara straciła na wartości, choćby przez powierzchowne "bawidełka" spod znaku "Przelotnych kochanków". Teraz mistrz wraca z rasowym filmem w stylu klasycznych "Kobiet na skraju załamania nerwowego".
Mistrz Pedro lubi autocytaty. Tym razem powraca do lektury, którą uważny widz wypatrzył na stoliku Very/Vincente ze "Skóry, w której żyję".
"Julieta" to przeniesiona na madrycki grunt adaptacja opowiadań ze zbioru "Uciekinierka" Kanadyjki Alice Munro. Centrum filmu jest kobiecość - odkrywana przez zmysłowe relacje z mężczyznami, ale najpełniej wyrażona w relacji matka-córka i Ja kontra Ja. Główna bohaterka, młoda i zmysłowa nauczycielka, poznaje w pociągu Xoana. Wybuchająca w cieniu śmierci przypadkowego pasażera namiętność przerodzi się w uczucie, które-go owocem będzie córka Antia. Rodzinna sielanka nie potrwa długo, starcie ognistych temperamentów uczyni codzienność torem przeszkód. Niespodziewana strata męża i ojca zapoczątkuje ciche dni. Przerodzą się one w kamienne milczenie, gdy chwilę po osiemnastych urodzinach dziewczyna zniknie, a zrozpaczona matka poświęci wszystko, by ją odnaleźć.
W Julietę młodszą i starszą wcielają się zjawiskowe Suárez i Ugarte. W tle pojawi się także doskonale znana wielbicielom Pedro Rossy de Palma.
Almodóvar zadaje szereg fascynujących pytań: kto pełni jaką funkcję w relacji rodzic-dziecko? Czy cierpienie zbliża czy oddala? Czym jest wina, czy można ją zmazać? Przepracować żałobę i bez bagażu przeszłości żyć dalej? Wszystko w charakterystycznym stylu, przesyconym symbolicznymi konfiguracjami w obrębie kom-pozycji kadru, scenografii, dźwięku. Tu nie ma miejsca na przypadki ? każde spojrzenie, gest, pozornie nie-znaczący widoczek to w istocie znak, a gra w ich rozszyfrowywanie jest dla kinowego smakosza prawdziwą ucztą. Wszystko opowiedziane w typowym dla twórcy, cyklicznym rytmie świata: życia, śmierci, odrodzenia.
Choć "Julieta" to wciąż ekscentryczne, wybuchowe i energiczne kino z jakim kojarzy się Almodóvar, jest w tym obrazie także lekko melancholijny spokój. To hymn dla dojrzałej kobiecości, w której desperacki lęk przed niespełnieniem zastępuje świadoma akceptacja dla wyroków losu i poczucie: "Wiem kim jestem. Jestem mocna. Dam radę".
2 z 5
Kosmiczna jazda. Hau hau mamy problem ***
Rosja, USA 2014. Reż. Inna Jewłannikowa, Aleksander Kracows, Wadim Sockow. Polski dubbing: Małgorzata Kożuchowska, Agnieszka Dygant, Igor Borecki, Jarosław Boberek, Paweł Ciołkosz
Animacja familijna o rosyjsko-amerykańsko-psiej przygodzie w kosmosie. Sympatia dla zwierząt z charakterkiem to niestety za mało, by tę rakietę wynieść w filmowy kosmos.
Biała i Strzała to urocze kundelki i astronautki weteranki. Biała poślubiła kolegę po fachu, cenionego kosmonautę Kazbeka. Z tego związku narodził się również zafascynowany przestworzami syn Lucek. Dziś była kosmo-dziewczyna bawi bywalców lokalnych domów kultury. Jednak kiedy jej mąż w tajemniczych okolicznościach znika na księżycowej misji, a przebywający w gościach w Białym Domu syn także ląduje w kosmosie, przychodzi pora zmienić plany.
Niby nic z "Kosmiczną jazdą..." nie jest nie tak. Ale też nic nie jest z tą produkcją wybitnie dobrze. Na pewno broni się polski dubbing, zrealizowany ze starannością i energią. Wizualnie film jest sympatyczny i - w ramach konwencji - dość pomysłowy. Niestety popełnia błąd tak samo ciężki dla animacji jak i fabuł - przegaduje, zamiast pokazywać. Gdyby nie nieustanne dopowiadania, co się stało/dzieje/wydarzy, na ekranie działoby się mało i ślamazarnie. Inny problem to pewne pomieszanie porządków. Film w oczywisty sposób nawiązuje do czasów Zimnej Wojny, estetyka wskazuje na to, że akcja dzieje się w ZSRR. Z drugiej strony przychodzą przeciwne sygnały, wskazujące, że jednak rozgrywa się tu i teraz. Być może to bez znaczenia, a jednak konfundujące i troszkę wkurza. Na dodatek - to chyba najcięższe oskarżenie - opowieść dość szybko zaczyna się dłużyć i w okolicach trzydziestu minut już mocno wierciłam się w krześle. Może nie mam dziesięciu lat, ale zdarza mi się świetnie bawić na bajkach dla dzieciaków. O tej dość szybko zapomnę.
3 z 5
Nerve ***
Reż. Henry Joost i Ariel Schulman USA 2016. Aktorzy: Emma Roberts, Dave Franco, Emily Meade,
Młodzieżowy thriller. Czy warto ryzykować życie dla lajków?
Vee (Roberts) jest nieśmiałą i bojaźliwą licealistką, która niejako wbrew w sobie przystępuje do popularnej w jej otoczeniu, nielegalnej gry on-line "Nerve" i stopniowo się w nią wciąga, mimo, że tzw. wyzwania stają się coraz niebezpieczniejsze..
Słuszny film: ostrzega przed mirażami internetowej sławy, piętnuje zdziczenie, jakie wyzwala poczucie anonimowości itd. - szkoda, że w operowym finale robi to w sposób tak naiwnie moralizatorski. Ale napięcia - a z tego rozliczamy thrillery - jest w nim tyle, co w komedii romantycznej. "Nerve" flirtuje zresztą z tym gatunkiem: partnerem Vee w grze jest przystojny i tajemniczy Ian (Franco). Oczywiście, kaskaderskie numery w rodzaju jazdy motocyklem z zawiązanymi oczami czy przechodzenie po drabinie między oknami wyzwalają lekki niepokój o naszych sympatycznych bohaterów, ale cały czas ma się wrażenie, że są to właściwie młodzieżowe wygłupy a nie poważne próby; nie ma tu atmosfery realnego zagrożenia, jaka była choćby w "Grze" Finchera. Za to sporo jest nielogiczności, żeby nie powiedzieć głupstw. Filmu broni jest aktualność, socjologiczna akuratność - popatrzcie, co dzieje się wokół -Pokemon Go i forma wizualna, w której świat wirtualny przenika się z rzeczywistym. Który jest który?
4 z 5
Pan Idealny ***
USA, 2015 (Mr. Right). Reż. Paco Cabezas. Aktorzy: Sam Rockwell, Anna Kendrick, Tim Roth
Dziewczyna po przejściach poznaje płatnego zabójcę. To przynosi zwariowany romans w świecie mafijnych porachunków: na zmianę słodko-absurdalny i niestety bez wyrazu.
Po przyłapaniu faceta na zdradzie Martha użala się nad sobą i zapija smutki, a koleżanki próbują ją wyciągnąć z dołka (dokładniej - z szafy). Twórcy przerysowują ten schemat w zbyt oczywisty sposób. "Uwaga, naśmiewamy się" - mówią, puszczając oko, żeby widz na pewno złapał ironię. Lecz wraz z pojawieniem się tytułowego bohatera akcja nabiera rumieńców dzięki urokowi i luzowi Sama Rockwella. Aktor wciela się w kilera z pokrętnym planem. Właściwie porzucił fach, gdyby nie to, że dalej zabija: likwiduje tych, którzy chcą go zatrudnić. Porusza się tanecznym krokiem, a przed pociągnięciem za spust zakłada czerwony nos klowna. Ten czarujący dziwak-dżentelmen i trudna do okiełznania wariatka wpadną na siebie w markecie. Dziewczyna godzi się na randkę, choć nieznajomy wydaje się ostatnim gościem, któremu powinna zaufać. Gdy otwarcie mówi o swoich zbrodniach, ona bierze to za żart. Nie potrzebują jednak wiele, żeby się w sobie zakochać. Od razu też wpadają w tarapaty - polują na nich lokalni bandziorzy oraz tajemniczy Hopper (bawiący się rolą Tim Roth), co dodaje romansowi nieco pikanterii. Czarny humor miesza się z sensacją, kino gangsterskie z chwytami z rom-comów, a całość wpisano w ramy screwball comedy. Scenarzysta prześciga się sam ze sobą w szalonych pomysłach. Wszystko jest nastawione na igranie z naszymi oczekiwaniami, ale taka konwencja z czasem się wyczerpuje. Zresztą na jeden błyskotliwy pomysł przypadają dwa czy trzy kiepskie - podobnie z pointami żartów. Zaś przełamywanym absurdem scenom akcji przydałoby się więcej napięcia. Wybija to "Pana Idealnego" z tempa, jakie zapewnia chemia między parą aktorów. Gorzej, jeśli akurat nie ma ich ekranie, choć zabawnie wypada raper RZA jako niepozorny najemnik o dobrym sercu. Annie Kendrick do twarzy z huśtawką nastrojów. I choć dostaje kilka popisowych momentów, daje się prowadzić partnerowi. Słusznie, bo Rockwell ma poczucie rytmu. Z Quentinem Tarantino za kamerą mogłoby to wypalić. A tak efekt jest nierówny.
5 z 5
Wydarzenia specjalne
Kultura Dostępna
Pokaz filmu Jerzego Skolimowskiego "11 minut".
Obraz oglądamy z perspektywy kilkunastu osób (kuriera dilera, sprzedawcy hot dogów, alpinisty itd.). Bohaterowie mijają się, wiemy o nich niewiele, poza tym, że przeczuwamy nadchodzącą katastrofę. Cykl Heliosa (Aura, al. Piłsudskiego 16) promuje polskie kino w przystępnych cenach. 8 września, godz. 18.
Nick Cave w kinie
"One More Time With Feeling", to kinowy materiał w reżyserii Andrew Dominika, dzięki któremu możemy wysłuchać "Skeleton Free" - najnowszego, 16. już studyjnego albumu kapeli Nick Cave & the Bad Seeds. Film muzyczny zostanie wyświetlony na dzień przed oficjalną premierą płyty. Multikino (Galeria Warmińska, ul. Tuwima 26), 8 września, godz. 20. Wstęp zgodnie z cennikiem.
Wszystkie komentarze