Prezentowane tytuły wchodzą na ekrany olsztyńskich kin 19 sierpnia. Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków "Co Jest Grane 24". Znak zapytania oznacza, że dystrybutor nie zdecydował się pokazać dziennikarzom filmu w czasie, który umożliwiałby napisanie recenzji.
REKLAMA
1 z 6
Batman: Zabójczy żart ***
USA, 2016 (Batman: The Killing Joke). Reż. Sam Liu. Aktorzy: Kevin Conroy, Mark Hamill, Tara Strong
Animacja według klasycznego komiksu z Jokerem pozostaje wierna oryginałowi. Nic ponadto.
Szkoda, bo opowieść autorstwa Alana Moore'a ilustrowana przez Briana Bollanda jest przecież czymś więcej niż tylko kolejną odsłoną formatu "Joker ucieka z psychiatryka Arkham, a Batman musi pokrzyżować jego plany". Po pierwsze dlatego, że dostajemy nowe podejście do "origin story" największego wroga Mrocznego Rycerza. Zanim chemikalia oszpeciły mu twarz i pokręciły w głowie, czyniąc zeń psychopatę siejącego postrach na ulicach Gotham City, był zwykłym człowiekiem i raczej marnym komikiem. Po drugie, to właśnie w "Zabójczym żarcie" Joker próbuje udowodnić, że nie różni się wcale tak bardzo od innych ludzi. Według niego "jeden fatalny dzień może doprowadzić do szaleństwa każdego". Batman jest oczywiście innego zdania, choć podskórnie czuje, że są do siebie podobni. Film podejmuje wątek ich relacji.
Twórcy zachowują klimat powieści graficznej, ba przenoszą na ekran kadr za kadrem (z piosenką Jokera, torturami w lunaparku itd.), nieco łagodząc kreskę. Fani z chęcią wrócą do lektury w nowym medium, w końcu kanciasty Batman i szalony Joker z głosem Marka Hamilla mają swój nostalgiczny urok. Problem w tym, że komiksowa historia okazała się niewystarczającym materiałem na pełen metraż.
Scenarzysta Brian Azzarello poradził sobie z tym doklejając przydługi prolog z Batgirl, który nie wykorzystuje potencjału tej postaci (a przy tym odstaje fabularnie i plastycznie od dalszej części). Chwilami zdradza mroczne inklinacje "Zabójczego żartu", lecz za dużo w nim zagwozdek rodem z rom-comów i mentorzenia smętnego Batmana. Pierwsze pół godziny tłumaczy, dlaczego pierwotnie - jak wcześniejsze odsłony animowanego uniwersum DC Comics - miał być wydany tylko na rynek kina domowego.
Helios, Multikino
2 z 6
Ben-Hur **
USA 2016. Reż. Timur Biekmambietow. Aktorzy: Jack Huston, Toby Kebbell, Nazanin Boniadi, Morgan Freeman.
Kompletnie zbyteczny remake słynnego eposu, zdobywcy 11 Oskarów. Teraz nie przewiduję żadnego, może oprócz nominacji za kostiumy.
Film jest przejawem desperacji hollywoodzkich studiów, które z braku świeżych pomysłów odgrzewają w mikrofali stare kotlety. Danie z 1959 roku jest w tej chwili średnio jadalne, ale obecny "Ben-Hur" to już ekranowy fast-food, którego jedyną zaletą jest to, że trwa o półtorej godziny krócej.
Jest to historia dwóch przyrodnich braci: Judy, z bogatego żydowskiego rodu oraz Messali, przygarniętego przez jego ojca Rzymianina. Z wiekiem ich braterskie relacje się skomplikują: gdy Messala zostanie oficerem rzymskiej armii, oskarży Judę o udział w zamachu na Poncjusza Piłata.
Wiem, że istnieją widzowie, którzy lubią podniosłe opowieści, nawet nie ze względu na fabułę, co styl: wystawną inscenizację, przepych wizualny, bogactwo barw, piękno strojów, literackość dialogów itp. Tym widzom mogę "Ben Hura" z czystym sumieniem polecić ? spektakl jest, a słynna sekwencja wyścigu rydwanów poprowadzona zostaje bardzo efektownie.
Film ma też atrakcyjny schemat fabularny, który znamy choćby z powieści Aleksandra Dumasa: bohater żyjący w luksusie zostaje strącony na dno, wygnany, sponiewierany itd., ale udaje mu się przetrwać i wraca, by wziąć odwet na sprawcach swojego nieszczęścia. Jest on na tyle nośny, że przez znaczną część ?Ben-Hura? jakoś tam daje się oglądać, mimo mnogości pałętających się wątków pobocznych, nieznośnej łopatologii wywodu i generalnej kiczowatości.
Tak jest aż do sceny Golgoty, która ma ukazać Judzie potęgę przebaczenia; wszystko to, co następuje potem, jest tak niewiarygodnie tandetne, że zamiast wzruszenia wywołuje donośny śmiech. Jak mówili (za Owidiuszem) starzy Rzymianie "Koniec wieńczy dzieło", a jest on tutaj dobijający.
Helios, Multikino
3 z 6
Boska Florence *****
USA, Wielka Brytania 2016 (Florence Foster Jenkins). Reż. Stephen Frears. Aktorzy: Meryl Streep, Hugh Grant, Simon Helberg, Rebecca Ferguson.
Komediodramat. Nowy Jork, lata czterdzieste ubiegłego wieku. "Najgorsza śpiewaczka świata" Florence Foster Jenkins (Streep) marzy o występie operowym w Carnegie Hall. Jej mąż (Grant) stanie na głowie, by to umożliwić. Czy miłość jest nie tylko ślepa, ale i... głucha? Przezabawne, inteligentne i ciepłe. Czaruje ponad pokoleniami.
Foster Jenkins to prawdziwa postać. Żyła kilkadziesiąt lat temu pośród nowojorskiej socjety i hojną ręką wydawała tysiące na artystyczny mecenat. Była bogata, więc środowisko musiało ją traktować poważnie. Także wtedy, kiedy zapowiedziała, że wkrótce zadebiutuje na operowej scenie - choć głosu nie miała wcale. Udało jej się dotrzeć na największe sceny, nagrała nawet kilka płyt. Utrwalone nagrania z jej koszmarnym pisko-wyciem do tej pory narażają bębenki potomnych, a o jej występach krążą legendy.
Frears przygląda się tej postaci z ciekawością i humorem. Jest jasne, ze Florence nie umiała śpiewać. Jest też jasne, że kochała muzykę nad życie. Reżysera nie interesuje wyśmianie bohaterki, z której łatwo byłoby przecież zrobić karykaturę, ale zrozumienie: dlaczego? Czy Florence naprawdę nie słyszała, jak koszmarnie brzmi? Czy była tak pyszna? A może tak bardzo kochała muzykę, że wolała wyprzeć brak wzajemności z jej strony?
"Boska Florence" to i komedia, i dramat. Film lekki i mądry. Ciepły, pobłażliwy, elokwentny, wariacki. Czasami całkiem z zaskoczenia zagląda naprawdę głęboko w duszę głównej bohaterki i otaczających ją ludzi.
Ozdobami są tu niewątpliwie aktorzy. Meryl Streep w najlepszej formie - to nie zaskoczenie. Największa z żyjących aktorek nie tylko genialnie źle śpiewa, ale też z uczuciem kreśli pełną sprzeczności postać. Kiedy Florence pojawia się na ekranie, śmiech perliście wydobywa się z gardeł, ale też czasami w nich więźnie. Obok kuriozalnych nawyków, braku dystansu do samej siebie i naiwności, we Florence według Streep jest też najprawdziwszy dramatyczny rys, niezmywalny ślad głębokiego smutku, który pozwala szczerze wzruszać się w tych cichszych, niezakrzyczanych chwilach. Ten rodzaj dotkliwej melancholii udziela się także Hugh Grantowi, który rolę St Clair Bayfielda - zdradzającego męża-utrzymanka-bawidamka mógłby łatwo zagrać płasko, bez niuansów - a widz naprawdę wierzy w jego miłość do starszej, bezpłodnej i skrzeczącej niemiłosiernie żony.
Ale największą rewelacją "Boskiej..." jest znany z "Teorii wielkiego podrywu" Simon Helberg, gwiazda drugiego planu. To jego kinowy debiut, ale rola akompaniatora Florence, Cosme McMoona w pełni zasługuje na co najmniej nominację do Oscara. Rozpaczliwy i neurotyczny, ale tkliwy i szczerze wierny Florence bohater to kolejna perełka w tym filmie.
Helios, Multikino
4 z 6
Jak zostać kotem **
Francja/Chiny 2016 (Nine lives). Reż. Barry Sonnenfeld. Aktorzy: Kevin Spacey, Jennifer Garner, Christopher Walken.
Kino familijne, ale nie wiadomo, czy dla dzieci czy dla dorosłych.
Brand (Spacey), arogancki multimilioner z branży nieruchomości, jest znacznie bardziej zainteresowany zbudowaniem najwyższego wieżowca na półkuli północnej (czy pierwowzorem nie był przypadkiem Donald Trump?) niż własną rodziną, która ogląda go głównie z telewizji. Kara musi być: gdy na 11. urodziny swojej
córki kupuje jej wymarzonego kota, w drodze na imprezę zdarza mu się nieszczęśliwy wypadek, po którym jego dusza zostaje uwięziona w ciele owego futrzaka, Pana Puszka.
Inspiracją tej komedii były zapewne bardzo śmieszne filmiki z kotami w roli głównej, jakie możemy oglądać na YouTube. Ale są one śmieszne tylko dlatego, że koty są prawdziwe, a komizm ich zachowań niezamierzony. Gdy się je inscenizuje, jak tutaj, wypada to sztucznie i drętwo. Zderzenie poczynań Pana Puszka i komentarzy ukrytego wewnątrz niego Branda daje niekiedy zabawne efekty, ale większość gagów jest żenująco słabych i przeznaczonych co najwyżej dla 10-latków. Podczas pokazu najwięcej entuzjazmu wśród małoletniej widowni wywołały dwie sceny: gdy Pan Puszek opróżnił butelkę whisky i nie mógł utrzymać się na łapach oraz gdy nasikał do torebki pierwszej żony Branda, babsztyla zaiste koszmarnego.
W sumie jednak nie wiadomo, czy bohatera - antypatycznego bogacza w skórze kota - mamy lubić czy nie, cieszyć się z tego, gdy jest poniewierany, czy mu współczuć. A przede wszystkim nie wiadomo, kto jest właściwie adresatem filmu: z uwagi na gatunek poczucia humoru oczywiście dzieciaki, ale nie wiem, co zrozumieją z "dorosłych" wątków (walka o władzę wewnątrz korporacji, przekształcenia własnościowe itp.) ani czy rozważania, kiedy odłączyć od aparatury wspomagającej leżącego w komie Branda, są dla nich najbardziej odpowiednie. W sumie chyba lepiej zajrzeć do wspomnianego YouTube. Będzie za darmo i śmieszniej.
Helios, Multikino
5 z 6
Rekiny wojny (?)
USA, 2016 (War Dogs). Reż. Todd Phillips. Aktorzy: Jonah Hill, Miles Teller, Bradley Cooper.
Komedia według prawdziwej historii dwudziestoparoletnich kumpli z Miami Beach, którzy zdobyli warty 300 milionów dolców kontraktu z Pentagonem na uzbrojenie amerykańskich sojuszników w Afganistanie.
Zanim wpadną w poważne tarapaty, Jonah Hill z Milesem Tellerem zaszaleją nie gorzej niż Leonardo DiCaprio na Wall Street. W rękach twórcy "Kac Vegas" Todda Phillipsa zapowiada się to wybuchowo. Zapowiada, bo pokaz filmu odbył się już po zamknięciem numeru "Co Jest Grane 24".
Helios, Multikino
6 z 6
Pokazy specjalne
Kino Kobiet: Boska Florence
Tym razem Helios zachęca, by panie przyszły na pokaz w ogrodniczkach z takimi atrybutami, jak rękawiczki, wiaderka, konewki, kalosze. Będą tradycyjnie konkursy z nagrodami oraz w holu stoiska partnerów. Na koniec seans filmu "Boska Florence".
Helios, 22 sierpnia, godz. 18:30
Kino Konesera: Julieta
Historia matki poszukującej córki, która wiele lat temu zniknęła bez śladu. Filmowa adaptacja opowiadań wyróżnionej literacką Nagrodą Nobla Alice Munro w reżyserii Pedro Almodovara.
Kino konesera to cykliczne pokazy, filmy wybitnych reżyserów, produkcje nagradzane na międzynarodowych festiwalach, kino niezależne.
Helios, 24 sierpnia, godz. 19
Kultura dostępna: Niewinne
Jest tuż po II wojnie światowej. Zakonnica wymyka się z klasztoru, by sprowadzić pomoc dla cierpiącej koleżanki. Nie chce niepotrzebnej śmierci kolejnej siostry. Ściągnięta niemal siłą lekarka z Francuskiego Czerwonego Krzyża udziela ratunku w zaskakujący sposób - odbiera poród. Okazuje się, że siostry padły ofiarą okropnej zbrodni, które siostra przełożona - w obawie przed skandalem - pomaga zatuszować. Czy zakonnice pozwolą sobie pomóc?
Cykl Kultura dostępna promuje polskie kino w przystępnych cenach, wstęp tylko 10 zł.
Helios, 25 sierpnia, godz. 18
Filmowe Poranki
Seans dla dzieci z cyklu: Wakacje z Bobem Budowniczym,
Sztuka Williama Szekspira w reżyserii Josie Rourke z Tomem Hiddlestonem w roli głównej na dużym ekranie.
Opowieść rozgrywa się w Rzymie. Jego obywatelom zostają odebrane zapasy zboża, co prowadzi do zamieszek. Winą za taki stan rzeczy zostaje obarczony wielki generał Kajus Marcjusz, który ma pogardliwe nastawienie do ludu. Tymczasem do bram Rzymu zbliża się groźna armia Wolsków. Marcjusz wyrusza na bitwę. W końcu udaje mu się zdobyć miasto Koriolę. Za niesłychaną odwagę generał otrzymuje zaszczytny przydomek Koriolan. Po powrocie do Rzymu bohater ubiega się o stanowisko konsula. Udaje mu się zdobyć przychylność Senatu, lecz lud go nie popiera. Koriolan, nie mogąc się z tym pogodzić, po raz kolejny głośno narzeka na lud. Wkrótce zostaje uznany za zdrajcę i wygnany z Wiecznego Miasta. Po tym zdarzeniu postanawia przyłączyć się do Wolsków i razem z ich armią uderzyć na Rzym.
Wszystkie komentarze