Zdecydowana większość urzędników to ludzie, na których barkach spoczywają poważne obowiązki służbowe, ale na dobre zarobki muszą poczekać do czasu, gdy awansują. Bo dopiero wynagrodzenia dyrektorów, zastępców i kierowników wydziałów i miejskich jednostek można uznać za satysfakcjonujące. Nic dziwnego, że większość żyje z miesiąca na miesiąc, nie jest w stanie odłożyć na czarną godzinę, a jeśli już to nierzadkie są przypadki, że pomagają dzieciom, zaciągając kredyty na zakup dla nich mieszkania. Bywają też przypadki, gdy młodzi urzędnicy wykazują darowizny od swoich rodziców, bo tylko w ten sposób mogą kupić sobie mieszkanie.
Warto też zaznaczyć, że majątki z oświadczeń to przeważnie majątek wspólny z małżonkiem. Nawet więc jeśli ktoś wykazuje posiadanie akcji czy funduszy inwestycyjnych, nie znaczy to, że to urzędnik lubuje się w giełdowych grach. Podobnie nie znaczy, że to praca w ratuszu przyniosła mu dziesiątki tysięcy złotych oszczędności.
Oto krótkie streszczenie tego, co można znaleźć w oświadczeniach najważniejszych olsztyńskich urzędników.
Stanisław Gorczyca, były senator PO, a obecnie sekretarz miasta, czyli jeden z najważniejszych urzędników w ratuszu, jest przywiązany do jednej marki samochodów. W oświadczeniu majątkowym wykazał posiadanie trzech pojazdów. Wszystkie to Toyoty w różnym wieku i różnej wielkości - od kompaktowego Aurisa z 2011 roku przez Avensisa z 2014 po terenowego Land Cruisera z 2001. Jeszcze tylko jedna osoba z grona kierowniczego - dyrektorka jednej z podstawówek - jest tak przywiązana do jednej marki, ale w jej przypadku to różnej wielkości Fordy - Fusion z 2007 roku, Mondeo z 2010 i S-Max z 2007.
W większości przypadków posiadaczy kilku samochodów tego przywiązania do jednego producenta nie widać. Na przykład Mieczysław Królak, prezes olsztyńskiego MPK wpisał do oświadczenia majątkowego trzy samochody i każdy inny - Volkswagen Passat, Citroen C3 i Hyundai i10.
A skoro jesteśmy już przy samochodach, to można zaznaczyć, że w naszym zupełnie subiektywnym zestawieniu najlepszy, choć wcale nie najnowszy, ma Jerzy Roman, dyrektor Zarządu Dróg Zieleni i Transportu. Jeździ Acurą z 2008 roku. Za nim umieściliśmy dwóch znanych urzędników, którzy jeżdżą Subaru, oba z 2013 roku. Zbigniew Karpowicz, dyrektor Zakładu Budynku i Lokali Komunalnych ma Forestera, a Błażej Gawroński, dyrektor Miejskiego Zespołu Profilaktyki i Terapii Uzależnień - jeszcze ciekawszy model XV. Na przeciwnym biegunie jest Edmund Rauba, dyrektor Zakładu Cmentarzy Komunalnych, który jeździ samochodem uznawanym dosyć często - ze względu na stylistykę - za model najbardziej obciachowy, czyli Renault Thalia z 2012 roku, i Jarosław Słoma, wiceprezydent Olsztyna, który jest jedynym w gronie szeroko pojętej kadry kierowniczej ratusza i instytucji miejskich, który ma skodę fabię, na dodatek kombi, z 2004 roku.
Najnowszy za to samochód w zestawieniu najwyższych urzędników olsztyńskiego ratusza ma prezydent Piotr Grzymowicz (na zdjęciu wsiada do służbowej skody). Znanego już dobrze mieszkańcom srebrnego forda mondeo prezydent zamienił w ubiegłym roku na nowszy model tego samego samochodu. Gdyby do porównania dorzucić także pozostałych urzędników i kierowników miejskich placówek, którzy musieli składać oświadczenia majątkowe, to okazałoby się że tylko dyrektor jednej z dużych szkół może się pochwalić równie nowym samochodem. W tym samym mniej więcej czasie co prezydent kupił nowego Volkswagena Golfa.
W majątkach urzędników znaleźliśmy też trzy motocykle. To Honda CTX 1300 z 2014 roku, Yamaha Drag Stan 650 z 2006 i Suzuki Burgman z 2007. Żaden nie należy jednak do najwyższego kierownictwa urzędu.
Wszystkie komentarze