Prezentowane tytuły wchodzą na ekrany olsztyńskich kin 12 lutego. Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków "Gazety Co Jest Grane". Znak zapytania oznacza, że dystrybutor nie zdecydował się pokazać dziennikarzom filmu przed premierą.
REKLAMA
1 z 9
Bang Gang ****
Francja 2015 (Bang Gang: Une histoire d'amour moderne) Reż. Eva Husson. Aktorzy: Finnegan Oldfield, Marilyn Lima, Daisy Broom, Lorenzo Lefebvre, Fred Hotier.
Wakacje, pusta willa i grupa nastolatków. Co zrobić by zabić nudę? A może by tak... się bzyknąć? Na wesoło, w trójkącie, po dragach? Bez obiekcji, "moralniaka" i przeważnie - bez zabezpieczenia? Portret pokolenia, w którym brak cyfrowego odcisku oznacza nieistnienie.
Mama Alexa (Oldfield) zostawiła mu ?chatę?. Chłopak najchętniej gra w gry, ogląda sport i pali jointy z Nikitą (Hotier). Obaj usiłują ściągnąć do siebie chętne na seks dziewczyny. Jednymi z ich "ofiar" są zakochana w Alexie George (Lima) i nieśmiała Laetitia (Broom). Szybko okazuje się, że dostawszy się do majtek, Alex nie jest już zainteresowany dziewczyną. George stawia na jakże popularną metodę: wzbudzanie zazdrości. Na kolejnej imprezie proponuje zatem seks-wersję zabawy w "Prawdę czy wyzwanie". Rozrywka szybko nabiera niespodziewanej skali. Grający nagrywają swoje kopulacyjne konfiguracje na telefony. Wielu z nich, w tym Laetitia, odkryje, że bardzo lubi patrzeć.
Nie dziwi, że "Bang Gang" wręcz odruchowo porównywany jest z "Dzieciakami", "Absolwentem" czy innymi obrazami, które próbowały aspirować do miana portretów młodej psychoseksualności. Odświeżające w tej narracji jest źródło. To feministyczna z ducha opowieść o bohaterce, która pożąda. To George jest inicjatorką i moderatorką ekranowej zabawy. Jej niedojrzałość traktowana jest jako naturalna w tym wieku, nie piętnuje się jej, nie kwestionuje. Niezwykle ciekawy jest też "cyfrowy" pryzmat. Jak stałe podłączenie do sieci i w niej ekspozycja wpływają na nastoletnie poczucie tożsamości, punkty odniesienia, autorytety? Czy tylko zszerowane znaczy: prawdziwe?
Warto zwrócić uwagę, że film Husson, choć wybiera seks jako pryzmat narracji i narzędzie eksploracji nastoletniego świata, nie jest filmem o seksie. To raczej podróż w głąb pokolenia dzisiejszych szesnasto-, siedemnastolatków, dla których cielesność nie jest już obarczona ciężarem konsekwencji - skandalu, grzechu, ciąży. Seks staje się spontanicznym przypieczętowaniem kiełkującej sympatii, kulminacją przypadkowej namiętności, a czasami - narzędziem wywierania presji, towarzyską walutą.
Jeśli czegoś filmowi Husson brakuje, to wyraźniejszego tempa. Rozmyte w pastelach i elektronicznych dźwiękach hipnotyzującej ścieżki White Sea obrazy przewijają się przed oczami widza jak narkotyczny kalejdoskop nieco zbyt wolno. Za bardzo udziela się też widzowi obojętność, z jaką młodzi podchodzą do kolejnych zderzeń w negliżu. Szkoda, bo najciekawsze - jednocześnie przerażające i odświeżające - jest właśnie to wzruszenie ramion, z jakim bohaterowie Husson przyjmują powiązane z cielesnymi zbliżeniami nieprzyjemności. To nowa mentalność: widz ma czas i sposobność namyślić się czy oznacza ona wolność, czy raczej koniec świata, jaki znamy. Znamienne, że największym zagrożeniem, jakie niosłoby ze sobą przełamanie tajemnego kręgu i zdradzenie tajemnic seks klubu nie jest trauma, stygmat, odrzucenie przez znajomych. Jedyną karą jest wiedza reprezentujących poprzedni emocjonalny porządek dorosłych, ICH wstyd, przerażenie, rozczarowanie, gniew. Bo młodzi po prostu idą dalej.
Awangarda 2
2 z 9
El Clan ****
Argentyna, Hiszpania 2015 Reż. Pablo Trapero. Aktorzy: Guillermo Francella, Peter Lanzani, Lili Popovich
Thriller. Pozornie normalna rodzina żyje z porwań dla okupu organizowanych przez pana domu.
Historia jest tak nieprawdopodobna, że musiała zostać napisana przez samo życie - gdyby nie to, że wydarzyła się naprawdę, uznalibyśmy ją za naciąganą. Oto mamy początki argentyńskiej demokracji po upadku krwawej wojskowej dyktatury w 1983 roku, której prominentni przedstawiciele nie wierzą w trwałość zmiany i liczą, że sytuacja wkrótce "wróci do normy". Tak jak Arquimedes Puccio (Francella), pracujący dla dawnego reżimu w służbach specjalnych. Być może właśnie to - oraz fakt, że ma nadal wielu wysoko postawionych znajomych, mogących mu zapewnić ochronę - daje mu poczucie bezkarności, z jaką uprawia swój proceder. A polega on na uprowadzaniu zamożnych mieszkańców Buenos Aires, inkasowaniu pieniędzy za ich uwolnienie, a następnie mordowaniu ich (!).
Co najbardziej uderzające, to fakt, że rodzina Arquimedesa - żona i pięcioro dzieci - doskonale o tym wie (ofiary są przetrzymywane w domu), ale udaje, że nic się nie dzieje i wszystko jest ok. A jest to porządna, mieszczańska rodzina z klasy średniej, nie żadni zwyrodnialcy czy degeneraci: żona (Popovich) jest nauczycielką, córki się uczą (tatuś pomaga młodszej w matematyce), jeden z synów, Alexandro (Lanzani) jest gwiazdą narodowej reprezentacji rugby, co jednak nie przeszkadza mu aktywnie pomagać w porwaniach. On jest też najbliżej widowni, bo przynajmniej odczuwa psychiczny dyskomfort - nie na tyle jednak silny, aby sprzeciwić się autorytetowi ojca (to, że otwarcie się nie buntuje wydawało mi się zresztą trochę nieprawdopodobne). Arquimedes - psychopata z lodem w oczach i talentem manipulatorskim - trzyma całą rodzinę pod ścisłą kontrolą.
"El Clan" można traktować jako rozprawę ze świętymi "wartościami rodzinnymi", ale też jako metaforę społeczeństwa pod dyktaturą - zastraszonego, sterroryzowanego, ale też zobojętniałego na los innych (p. scena, w której rodzinka je niedzielny obiad, a w tle słychać przytłumione krzyki jednej z ofiar). Rozrachunek z upadłym reżimem dokonuje się też na bardziej bezpośrednim poziomie. Uprowadzenia to dla Arquimedesa nic nowego: wcześniej robił to, jak można przypuszczać, w ramach obowiązków służbowych ("zniknięcia" były w Argentynie popularną metodą walki z przeciwnikami reżimu). Teraz uczynił z tego intratny biznes.
Film jest dobrze zrealizowany: widać, że Trapero uważnie oglądał filmy Scorsese i potrafi z tego wzorca skorzystać. Bardzo umiejętnie podkłada też muzykę, często na zasadzie ironicznego kontrapunktu. Scenom brutalnej przemocy towarzyszą beztroskie melodie: dla tej strasznej rodzinki zabijanie nie było niczym znaczącym, stanowiło normalny element życia. Gorzej - efekciarsko i powierzchownie - wypadają próby krzyżowego montażu, również zapożyczone od amerykańskiego reżysera.
Szkoda też, że Trapero tak szybko zdradza, jak się cała ta krwawa zabawa skończy. W Argentynie historia rodziny Puccio jest powszechnie znana, przed tamtejszym widzem nie ma sensu ukrywać zakończenia. Przed poza-argentyńskim - w imię tego, co w thrillerze najświętsze czyli napięcia - byłoby lepiej.
Awangarda 2
3 z 9
Na skrzyżowaniu wichrów ****
Estonia 2014 (Risttuules). Reż. Martti Helde. Aktorzy: Laura Peterson, Tarmo Song, Mirt Preegel, Ingrid Isotamm, Einar Hillep.
Filmowe requiem, hołd dla tysięcy zesłanych na Syberię w 1941 roku Estończyków.
Młoda żona i matka Erna zostaje rozdzielona z rodziną. Jej ciało może przetrwać głód, upokorzenie, samotność, utratę wolności - ale czy kobieta zachowa nadzieję?
Czternastego czerwca 1941 roku rozkaz Stalina wszedł w życie brutalnie i bez zapowiedzi. Dziesiątki tysięcy mieszkańców niedawno anektowanych krajów bałtyckich, Estończycy, Litwini i Łotysze, zostało wyrwanych ze swoich domostw. Mężczyźni trafiali najczęściej do obozów pracy, kobiety zsyłano na Syberię. W takiej sytuacji znajduje się Erna, bohaterka filmu. Sama, daleko od domu i bliskich, młoda kobieta musi walczyć o przetrwanie swoje i córeczki w nieludzkich warunkach. Wolność odnajduje w listach, które regularnie pisze do uwięzionego męża. Film młodego estońskiego reżysera Martti Helde oparty jest na prawdziwej historii.
Polski dystrybutor porównuje "Na skrzyżowaniu wichrów" do "Róży" Wojciecha Smarzowskiego. To raczej powierzchowny skrót, bo "Wichry..." to całkiem inna poetyka, rytm i moc. Obraz zrealizowano w czerni i bieli, w znanej m.in. z "Matrixa" technologii time-freeze. Kolejne sceny to jakby zamrożone klatki, seria tableaux vivants, które kamera powoli "objeżdża" wokół. Spojrzenie obiektywu jest wnikliwe, napięte. Towarzyszy temu głos Erny - czytane z offu listy - i klimatyczna muzyka Pärta Uusberga. Tym samym obraz zostaje wyjęty z okowów realizmu i wchodzi na bardziej metafizyczny poziom, aspiruje do miana filmowego namysłu nad kwestią ludzkiej godności. Forma ta trafnie nawiązuje też do struktury wspomnień, które też zwykle zapisują się w głowie jako urywki, momenty, obrazy - a nie płynne filmowe sekwencje.
Ten wyrazisty chwyt - przypominający o teatralnym wykształceniu filmowca - można albo pokochać albo znienawidzić. Film Helde jest bardzo specyficzny, jego liryzm ociera się niekiedy o patos, zdarza mu się dłużyć. Ale jest w nim coś przeszywająco osobistego, jakiś ulotny zapach najgłębszej z ludzkich tragedii. Zdecydowanie nie polecam tego obrazu widzom wiecznie spieszącym się, którzy wojenny realizm w filmie utożsamiają z gwałtownością, hałasem i krwią. Seans "Wichrów..." wymaga umiejętności skupienia, oddania się obrazowi i popłynięcia w świat zamrożonych chwil za głosem narratorki. To propozycja tylko dla tych, którzy umieją odnaleźć w sobie spokój.
Awangarda 2
4 z 9
Niewinne ****
Francja, Polska, Belgia, 2016 (Les Innocentes). Reż. Anne Fontaine. Aktorzy: Lou de Laâge, Agata Kulesza, Agata Buzek
Opowieść o dylematach wiary, z jakimi zmagają się polskie zakonnice zgwałcone przez Sowietów.
Scenariusz "Niewinnych" został zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Poznajemy je z perspektywy Mathilde - młodej lekarki z francuskiego Czerwonego Krzyża sprowadzonej do umierającej zakonnicy. Na miejscu okazuje się, że jej cierpienia związane są z porodem, a w zaawansowanej ciąży są kolejne siostry. Do tej pory ukrywały tajemnicę, matka przełożona chciała oszczędzić im hańby i uniknąć zamknięcia klasztoru. Jednak sama pomoc Boża w tym wypadku nie wystarczy.
To jedna z wielu nieopowiedzianych dotąd, wstrząsających historii, jakie rozegrały się z udziałem kobiet podczas "wyzwalania" polskich ziem przez Armię Czerwoną. Sięgnęła po nią Anne Fontaine, co służy filmowi podwójnie. Po pierwsze, francuska reżyserka wydaje się nieobarczona ciężarem narodowych kontekstów i rozgrzebywania spraw niepamięci o 1945 roku. Po drugie - jako kobieta - podchodzi do tematu w sposób subtelny. Udaje jej się uniknąć dosłowności brutalnych retrospekcji. I bez tego potrafi ukazać traumę zakonnic. Jak w scenie wtargnięcia czerwonoarmistów, rozegranej tak, że widz wyczuwa przerażenie bohaterek i spodziewa się najgorszego wraz z nimi.
Zresztą dramat sióstr naznaczonych przez tragizm historii trwa. Fontaine zastanawia się, czy wobec tak strasznych doświadczeń możliwe jest zachowanie wiary, pyta o granice posłuszeństwa i prawo do wolności. Cud narodzin zestawia z piekłem poczęcia, poczuciem wstydu, zbrukania. Bo na najcięższą próbę siostry będą wystawione po dziewięciu miesiącach. Pod wpływem budzących się uczuć staną przed wyborem: rezygnować z macierzyństwa czy nie oddawać dziecka i spełniać swoje powołanie inaczej.
Fontaine dobrze poprowadziła aktorki. Brawa należą się Agacie Buzek, a kolejną świetną kreację stworzyła w "Niewinnych" Agata Kulesza. Choć siostra przełożona wydaje się potworem, reżyserka daleka jest od jednoznacznej oceny, pozwala widzowi zrozumieć jej racje. Ponadto zderza duchowość schowanych pod habitami kobiet z racjonalizmem komunistki Mathilde (Lou de Laâge), którą w scenariuszu zbyt prostym rozwiązaniem zbliżono do sióstr. Twórcy zresztą parę razy idą na skróty. Sprawdza się z kolei wymyślona przez reżyserkę postać żydowskiego lekarza. Jest bezpośredni, sarkastyczny, jego spojrzenie w kontraście do zakonnych reguł - absurdalnych z perspektywy laika, przełamuje chłód narracji humorem, wnosi odrobinę oddechu.
Francja, Polska, Belgia, 2016 (Les Innocentes). Reż. Anne Fontaine. Aktorzy: Lou de Laâge, Agata Kulesza, Agata Buzek
Awangarda 2, Helios, Multikino
5 z 9
Niezgodna: Wierna (?)
USA, 2016 (The Divergent Series: Allegiant). Reż. Robert Schwentke. Aktorzy: Shailene Woodley, Theo James, Miles Teller
Trzecia i zarazem przedostatnia odsłona kasowego cyklu science-fiction według książek Veronikii Roth.
Finałowy tom trylogii podzielono na dwa filmy wzorem "Igrzysk śmierci". Tris i Cztery szukają odpowiedzi na pytanie, które legło u fabularnych podstaw dystopijnej mitologii: co się stało z planetą i dlaczego do tego doszło. Po drugiej stronie ogromnego muru otaczającego metropolię przyszłości znajduje się zupełnie nieznany świat, ukrywany przez system. Na bohaterów czekają tam szokujące odkrycia, które zweryfikują to, w co dotąd wierzyli. Kluczową postacią okaże się lider Agencji Bezpieczeństwa Genetycznego grany przez Jeffa Danielsa. Tyle w teorii. Film wchodzi na ekrany bez pokazu prasowego.
Helios, Multikino
6 z 9
Siostry ***
USA 2015 (Sisters) Reż. Jason Moore. Aktorzy: Amy Poehler, Tina Fey, Ike Barinholtz
Komedia o rodzinnych sentymentach.
Dwie czterdziestoletnie siostry wyprawiają przyjęcie w domu rodzinnym, gdzie spędziły dzieciństwo i młodość. Obie mają zabałaganione życie. Kate (Fey) jest rozrywkową, ciągle tracącą pracę kosmetyczką, Maura (Poehler) - rozwiedzioną, samotną pielęgniarką o złotym sercu. Gdy dowiadują się, że rodzice sprzedają dom, postanawiają urządzić w nim pożegnalne przyjęcie. W sensie fabularnym to chyba wszystko.
Gros filmu wypełnia party ze szkolnymi kolegami i koleżankami, początkowo przypominające stypę, potem stopniowo się rozkręcające, aż po etap totalnego chaosu i destrukcji: towarzystwo w średnim wieku, jakby protestując przeciwko upływowi czasu, zaczyna zachować się jak banda nastolatków.
Nie ma tu mowy o "akcji" - to seria gagów i skeczy (niekiedy improwizowanych), co jest zgodne zresztą z zawodową proweniencją obu aktorek: ich "kabaretowy" styl gry, przeszczepiony do filmu fabularnego wydawał mi się zresztą nieco sztuczny. Natomiast wspomniane skecze są niekiedy bardzo zabawne, choć dziko nierówne: zdarzają się dialogi, których nie powstydziłby się Woody Allen, ale i takie, przy których zarumieniliby się bracia Farrelly. Dużo jest radosnych sprośności i chwytów poniżej pasa, ale są też numery znacznie bardziej wyrafinowane. W sumie zabawa jest ok, choć to "pożegnanie z przeszłością" trwa o pół godziny za długo, a gdy na końcu zaczynają się rodzinne pojednania i przebaczania, a do gry wkracza hollywoodzka psychologia, robi się dość nieznośnie.
Helios, Multikino
7 z 9
Wstrząs ****
Reż. Peter Landesman (Concussion) USA 2015. Aktorzy: Will Smith, Alec Baldwin, Albert Brooks, Gugu Mbatha-Raw
Lekarz z Nigerii odkrywa fatalne dla zdrowia zawodników skutki gry w amerykański futbol. Narodowa Liga Futbolu nie jest z odkrycia zadowolona.
Znowu człowiek kontra system. A dokładniej: zdeterminowana jednostka versus potężna i wpływowa instytucja. Jak w "Informatorze", jak - do pewnego stopnia - w "Spotlight". "Wstrząs" ustępuje jednak tym dwom filmom. Jest znacznie bardziej schematyczny i cokolwiek kaznodziejski w tonie - ocieka wprost słusznością.
Przybyły niedawno z Afryki dr. Omalu (Smith) - utytułowany, kompetentny, pracujący z oddaniem jako koroner w kostnicy szpitala w Pittsburgu - odkrywa, że mikrowstrząsy, jakich doznają amerykańcy futboliści, powodują degeneracyjne zmiany w ich mózgach, skutkujące wczesną demencją, zachowaniami agresywnymi, skłonnościami samobójczymi itp. NLF jest oczywiście oburzona tymi oskarżeniami i przystępuje do kontrofensywy. Siły są nierówne, nawet jeśli naszego outsidera (dobra pozycja do dostrzegania oczywistości) popiera szef (Brooks) i nawrócony lekarz sportowy (Baldwin).
Całkiem niezły, ciekawy film, bardzo dobrze grany (wyjaśnia się, czemu żona Willa Smitha tak obruszała się brakiem Oskarowych nominacji dla czarnoskórych aktorów) i porządnie zrealizowany. Zawsze też miło popatrzeć, jak odważny człowiek ściera się z niechętną do uznania niewygodnej prawdy i nieprzebierającą w środkach organizacją. Omalu nie jest przy tym idealizowany: jest przeambicjonowany i egotystyczny, trochę chyba przeczulony na punkcie swojego naukowego tytułu. Ma też swoje dziwactwa (choć niektóre całkiem sympatyczne jak rozmawianie z nieboszczykami, których sekcje ma przeprowadzić).
Paradoks jego sytuacji polega na tym, że jest bezkrytycznym wielbicielem Ameryki, ale podnosząc rękę na jedną z amerykańskich świętości (futbol jest tam niemal religią) sprawia, że Ameryka za jego miłość odpłaca się wrogością. Film ma pewne znaczenie publicystyczne, tyle, że sytuacja, jaką opisuje, jest nieco patowa. Zakazać futbolu nie można, co najwyżej informować graczy o możliwych konsekwencjach uprawiania tego sportu. Ale skutki tego będą zapewne podobne jak umieszczenie napisów ostrzegawczych na paczkach papierosów. Zdrowie, wbrew pozorom, nie należy do priorytetowych wartości naszego gatunku.
Helios, Multikino
8 z 9
Wszystko zostanie w rodzinie ***
Francja 2015 (Babysitting 2) Reż. Nicolas Benamou i Philippe Lacheau. Aktorzy: Philippe Lacheau, Alice David, Christian Clavier
Komedia z cyklu "grupa kretynów na egzotycznej wyprawie". Głupia, ale śmieszna.
Nie znam pierwszego "Babysitting", ale widzę, że twórcy poszli tu tropem "Kac Vegas": najpierw zabawa w ojczyźnie, potem w egzotycznym kraju. Nie jest nim Tajlandia, ale Brazylia, gdzie Franck, jego dziewczyna Sonia oraz grupka ich przyjaciół wyjeżdża, aby spędzić wakacje w eko-hotelu prowadzonym przez ojca Sonii. Od początku wszystko idzie nie tak - Franck nie przypada przyszłemu teściowi do gustu, potem kompromituje się przed Sonią rejterując przed plażowym chamem - ale naprawdę niedobrze robi się, gdy wraz z kumplami oraz zrzędliwą babcią Soni udaje się na wycieczkę do jaskini...
Ta nieszczęsna wyprawa, mająca swój dalszy ciąg w amazońskiej dżungli, rejestrowana jest przez jednego z jej uczestników na znalezionej potem kamerze video, dzięki czemu Sonia, jej ojciec oraz liczna hotelowa widownia może zapoznać się z jej przebiegiem. Stwarza to dodatkowe efekty komediowe - są w niej momenty bardzo niedyskretne - ale uprzedzam, że dla widzów źle znoszących "kręcenie z ręki" będzie to nie do wytrzymania. Komedia francuska od lat przeżywa kryzys - zdarzają się perełki w rodzaju "Jeszcze dalej na Północ" czy "Nietykalni", ale przeciętna, jak na ojczyznę Moliera, jest kiepska, i na tym tle film prezentuje się całkiem nieźle. Sporo dowcipów jest wulgarnych i prostackich, większość gagów jest jednak zabawna, choć głównym ich źródłem jest głupota bohaterów. Film ma energię, przedkłada humor sytuacyjny nad słowny - nietypowe dla Francuzów - i sądząc z reakcji widzów na pokazie, na którym byłem, będzie się mainstreamowej publiczności podobał. Bardziej wymagająca niech raczej odpuści.
Helios, Multikino
9 z 9
Wydarzenia specjalne w Heliosie
Nocny maraton filmowy: Niezgodna
Na seanse Helios (Aura Centrum, al. Piłsudskiego 16) zaprasza 11 marca od godz. 23. W repertuarze: "Niezgodna", "Niezgodna: Zbuntowana" i premierowo "Niezgodna: Wierna".
Tym razem Tris i Cztery muszą przekroczyć granicę metropolii przyszłości i wejść do nieznanego sobie świata, ukrywanego przez system. To jedyny sposób, by ocalić ludzkość i zniszczyć dyktaturę.
Do każdego biletu w kasie kina dołączony będzie kupon uprawniający do jednorazowej dolewki słodkiego napoju w kubku, sprzedawanego w barze kina Helios (kupon ważny tylko w czasie maratonu).
Filmowe Poranki ze Scooby Doo
Zaplanowano seanse: "Strefa Północy", "Obcy są wśród nas", "Taniec nieumarłych", "Gluten". Na dzieci (i opiekunów) czekają też gry, zabawy i konkursy z animatorami. Helios, 13 marca, godz. 10.30.
Kino kobiet
Przed seansem (14 marca, od godz. 17.45) panie mogą skorzystać z porad i usług partnerów cyklu. Będą też konkursy z nagrodami. Potem pokaz filmu "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach".
Beztroskiemu Filipowi (Paweł Domagała) nie wiedzie się zawodowo, ale nie przejmuje się tym, co będzie jutro. Gdy straci kolejną pracę, Zosia (Aleksandra Hamkało), z którą spotyka się od trzech miesięcy, oznajmi mu, że jest w ciąży. Dopiero wtedy przekona się, czym jest podejmowanie ważnych decyzji. Z kolei jego przyjacielowi Tomaszowi (Mikołaj Roznerski) wszystko się udaje - jest cenionym pracownikiem agencji reklamowej i planuje ślub z piękną narzeczoną, Basią (Alicja Bachleda-Curuś). Coraz częściej zastanawia się jednak, czy chce spędzić przyszłość u jej boku. Gdy pozna seksowną blondynkę, Monikę (Joanna Opozda), będzie musiał zdecydować, na czym mu najbardziej zależy. Producent muzyczny i playboy, Kordian (Maciej Zakościelny) pozornie ma wszystko, czego pragnie każdy facet: jeździ sportowym samochodem, mieszka w apartamencie, uwielbiają go kobiety. Ale czy jest szczęśliwy? Do myślenia da mu spotkanie z Rickym (Zbigniew Zamachowski), gwiazdą polskiej muzyki rozrywkowej. Ten ekscentryczny artysta - mimo że cieszy się ogromną popularnością - jest samotny.
Kino konesera: Barany. Islandzka opowieść
Opowiada historię dwóch braci mieszkających na odludziu.
Gummi (Sigurdur Sigurjonsson) i Kiddi (Theodor Juliusson) są rywalizującymi ze sobą hodowcami rzadkiej odmiany islandzkich owiec. Żyją w zgodzie z wielowiekową tradycją. Ponad wszystko cenią swoją wolność. A przy tym nie rozmawiają ze sobą od czterdziestu lat. Listy dostarczane z pomocą pasterskiego psa są jedyną formą ich sporadycznej komunikacji. Wieloletni braterski spór nabiera nowej siły, gdy nieprzewidziane zdarzenia zagrożą ich dotychczasowemu życiu.
Helios, 16 marca, godz. 18.15
Kultura dostępna: Bogowie
Opowiada o początkach kariery słynnego kardiochirurga Zbigniewa Religi (Tomasz Kot), który w roku 1985 przeprowadził pierwszy udany zabieg przeszczepienia serca w Polsce. Film portretuje wybitnego człowieka, który odważył się zmienić obowiązujące zasady. Wyjmując z ludzkiego ciała serce, Religa przełamał moralne, kulturowe i religijne tabu. Kilka dekad temu transplantacja serca była według powszechnej opinii działaniem wbrew naturze.
Cykl promuje polskie kino w przystępnych cenach, wstęp tylko 10 zł.
Wszystkie komentarze