Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków ?Gazety Co Jest Grane?. Znak zapytania oznacza, że dystrybutor nie zorganizował pokazu prasowego w terminie, który umożliwiałby dziennikarzom napisanie recenzji. Filmy wchodzą na ekrany olsztyńskich kin 4 grudnia 2015 r
REKLAMA
1 z 5
Kochajmy się od święta ***
USA 2015 (Love the Coopers) Reż. Jessie Nelson Grają: Diane Keaton, John Goodman, Alan Arkin, Amanda Seyfried
Komedia świąteczna, która jest miejscami tak smętna, że lepiej mówić tu o komediodramacie. W bajecznej obsadzie, ale raczej zmarnowanej.
Jak na komedię świąteczną film jest znośny i przynajmniej nie obraża ludzkiej inteligencji jak większość reprezentantów tego gatunku. Ba! Ma nawet pewne ambicje psychologiczne, gdyż jego bohaterowie lubią analizować wzajemnie swoje osobowości, w związku z tym pada tu sporo sformułowań, które w Hollywood uchodzą za mądrości. Ale muszę przyznać, że jest kilka kwestii naprawdę zabawnych.
Film jest wielowątkowy i fragmentaryczny, splata się tu chyba dziesięć telenowelowych opowieści - zdecydowanie za dużo. W efekcie postaci są naszkicowane pobieżnie i bardzo dobrzy aktorzy nie mają co grać. Większość ich historii jest zresztą mało ciekawa.
Okazji do śmiechu jest niewiele, ale też, mimo niejakiej ckliwości filmu, nie ma specjalnie wzruszających momentów. Jest tu jakieś dziwne wytłumienie - reżyser chciał, aby było słodko-gorzko, a zrobił film mdły.
Helios, Multikino
2 z 5
Krampus. Duch świąt (?)
USA, 2015 (Krampus). Reż. Michael Dougherty. Aktorzy: Adam Scott, Toni Collette, David Koechner
"W tym roku Boże Narodzenie przybierze kolor krwi" - tak reklamowany jest horror fantasy o dysfunkcyjnej rodzince, którą nawiedza mroczny cień świętego Mikołaja.
Lawinę zła uwalnia tu dwunastoletni Max. Chłopak traci wiarę w święta i ich magię, która powinna przecież jednoczyć bliskich. Wkrótce przekona się, że popełnił błąd? Według legend Krampus nie przynosi grzecznym dzieciom prezentów, tylko srogo każe za każdą niegodziwość. Sądząc po zwiastunach, "Krampus. Duch świąt" jest propozycją dla amatorów kina grozy, którzy już mają dość "świątecznej atmosfery" i bieganiny za prezentami - a przecież to dopiero początek, trzeba będzie jeszcze znosić uwagi teściowej przy wigilijnym stole. Twórcy zapowiadają, że czerpali garściami z estetyki horrorów na wesoło. Oby podeszli do sprawy przewrotnie, bo śmiertelnie poważny - a jednocześnie udany - film na ten temat jakoś trudno mi sobie wyobrazić (nie było pokazu prasowego).
Helios, Multikino
3 z 5
Mama ***
Hiszpania 2015 Reż: Julio Medem Aktorzy: Penelope Cruz, Luis Tosar, Asier Etxeandia, Ciro Miro, Monica Sagrera
Dramat. Młoda matka i druzgocąca diagnoza. Jak żyć z rakiem? Odważna rola Penelope Cruz i potrzebny film. Tylko dlaczego taki słaby?
Rak nie ma dobrego wyczucia czasu. Kiedy dopada Magdę (Cruz), ta jest świeżo bezrobotna i na skraju rozwodu. Jednak zamiast rozpaczać, kobieta odnajduje w sobie nowe pokłady energii. Odsyła syna nad morze, niewiernemu mężowi pokazuje drzwi i dzielnie podpina kranik z chemią. Utratę włosów potrafi obrócić w żart. Humor i optymizm są jej bronią a także źródłem siły. Pod wrażeniem uroku Magdy są onkolog Julian (Exteandia) i świeżo owdowiały Arturo (Tosar). Obaj znajdą miejsce w jej sercu. Zmagając się ze śmiercią, Magda zaczyna budować nowe życie.
Cruz, debiutująca w roli producentki, jest tu zaskakująca i energetyczna. Podkreślający rolę profilaktyki nowotworowej film to obraz potrzebny. Medem zwraca uwagę na wiele istotnych tematów, choćby potrzebę fizycznej bliskości w chorobie. Szkoda, że po świeżym początku twórcy zbaczają szybko w stronę telenowelowych zwrotów akcji, taniego symbolizmu i tandetnych wizualnych metafor. Magda majaczy i na plaży widzi dziewczynkę podnoszącą i "odrzucającą" raka. Scenę seksu tylko słyszymy - na ekranie zmysłowo bije opatulone nowotworową siecią animowane serce.
Wielu "Mama" poruszy - ale to zasługa tematu, nie samego filmu. Mówi się o fali filmów "sacro-polo", dyskontujących komercyjny potencjał wiary. Gdybyśmy rozszerzyli tę typologię, "Mama" reprezentowałaby "rako-polo", gatunek wyciskający jak cytrynę emocjonalny potencjał wycieńczającej walki z nowotworem. Szkoda, bo mogło być pięknie.
Helios
4 z 5
W samym sercu morza ****
USA 2015 (In the Heart of the Sea) Reż. Ron Howard. Aktorzy: Chris Hemsworth, Benjamin Walker, Ben Whishaw, Tom Holland, Brendan Gleeson
Kino przygody, kino katastrofy, kino przetrwania. Czyli wariacja na motywach "Moby Dicka" z proekologicznym przesłaniem.
Bardzo swobodna zresztą. Powieść Hermana Melville'a (który się tu zresztą pojawia zbierając do niej materiały) mówiła o obsesyjnym pragnieniu zemsty: kapitan Ahab chciał dopaść wielkiego wieloryba, z którym miał już nieprzyjemność się spotkać. Tu opowiada się (UWAGA: spoiler) o tym fatalnym w skutkach spotkaniu, o tym, co działo się potem z członkami załogi i do czego zdolna jest jednostka ludzka, aby przeżyć.
Ale zacznijmy od początku. Jest rok 1820, z portu wypływa statek wielorybniczy "Essex". Od pierwszej chwili rysuje się konflikt między pierwszym oficerem, Chase'm (Hemsworth), a niekompetentnym kapitanem Pollardem (Walker), który zawdzięczał swoje stanowisko protekcji i którego bezsensowne ryzykanctwo doprowadziło do poważnego uszkodzenia statku. Mimo to "Essex" płynie dalej, zaczyna się polowanie na wieloryby, aż w końcu wielki kaszalot przystępuje do kontrataku...
"W samym sercu..." jest filmem przygodowym, katastroficznym i "survivalowym" jednocześnie i w ramach tych konwencji spisuje się nieźle. Scenariusz jest wprawdzie schematyczny, ale został napisany według podręcznikowych wzorców, wszystko jest na swoim miejscu, wszystkie wątki elegancko domknięte, a kilkupiętrowa konstrukcja solidnie zbudowana. Porządna jest też inscenizacja i efekty specjalne (tylko 3D tradycyjnie już niepotrzebne).
Film ma też nieco większe ambicje niż zwykłe kino przygodowe, chce zawrzeć w sobie pewne sensy alegoryczne. Ponieważ na wieloryby polowano dla ich tłuszczu, który pełnił mniej więcej takie funkcje jak dziś ropa naftowa, atak rozwścieczonego wieloryba jest nie tylko oczywistym symbolem buntu natury przeciwko jej bezlitosnej eksploatacji, ale ma też całkiem aktualne konotacje polityczne. Wszystko to jednak robione z myślą o 14-15 latkach, dla starszych widzów będzie zbyt czytankowe.
Helios, Multikino
5 z 5
Wydarzenia specjalne
Pokazy przedpremierowe
Helios, 4 grudnia, godz. 10.45, 5-6 grudnia, godz. 12.30. "Bella i Sebastian 2". Wychowywany przez przybranego dziadka Sebastian z niecierpliwością czeka na powrót swej przyjaciółki Angeliny. Na wieść o tym, że awionetka, którą podróżowała dziewczyna zaginęła gdzieś w górach, Sebastian i jego wierne psisko Bella wyruszają na pomoc.
Mikołajki w Heliosie
5-6 grudnia. Oprócz seansów dla dzieci, nie zabraknie Mikołaja oraz konkursów z nagrodami.
Mikołajki w Multikinie
5-6 grudnia. Przy zakupie biletu na film, dziecko otrzyma plakat.
Poranki ze Scooby-Doo
6 grudnia, godz. 10.30 Tym razem w repertuarze seans "Scooby-Doo! Upiór w operze" orz konkurs z upominkami.
Pierwszy raz w kinie
Helios, 6 grudnia, godz. 11.30. Seans dla dzieci w wieku 2-6 lat, które, jak wskazuje nazwa akcji, wybiorą się do kina po raz pierwszy. Podczas filmu w sali będą tylko przyciemnione światła, a dźwięk przyciszony. Wstęp jest darmowy, płacą za siebie tylko dorośli. Przed seansem maluchy otrzymają pamiątkowy dyplom, będą konkursy z nagrodami, a po projekcji każdy otrzyma kolorowy balonik.
Kino Kobiet
Helios, 7 grudnia, godz. 18.30. Seans filmu "Kochajmy się od święta". Cztery pokolenia rodziny Cooperów spotykają się jak co roku przy świątecznym stole, ale tym razem skrzętnie skrywane rodzinne sekrety wyjdą na jaw, co może nieco zepsuć wigilijną atmosferę miłości i zrozumienia.
Hamlet w Multikinie
8 grudnia, godz. 19. Retransmisja sztuki z National Theatre.
Kultura dostępna
Helios, 10 grudnia, godz. 18. Seans filmu "Nieulotne". Michał i Karina poznają się na wakacjach w Hiszpanii. W beztroski czas i rajski krajobraz wdziera się jednak rzeczywistość rodem z najgorszego snu.
Cykl promuje polskie kino w przystępnych cenach. Wstęp 10 zł.
Wszystkie komentarze