Prezentowane tytuły wchodzą na ekrany olsztyńskich kin 11 września. Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków ?Gazety Co Jest Grane?. Znak zapytania oznacza, że dystrybutor nie zdecydował się pokazać dziennikarzom filmu przed premierą.
REKLAMA
1 z 7
Do utraty sił **
USA 2015 (Southpaw). Reż. Antoine Fuqua. Aktorzy: Jake Gyllenhaal, Rachel McAdams, Forest Whitaker, Oona Laurence
Poobijany Jake Gyllenhaal, czyli schematyczna powiastka dla fanów kina bokserskiego.
Billy Hope (Gyllenhaal) wydobył się z dna i wzbił na szczyt: jest bokserskim mistrzem, powodzi mu się świetnie ("Na wszystko, co jest w tym domu, zarobiłem na ringu"), zwłaszcza że stoi za nim murem piękna żona Maureen (Rachel McAdams pasuje więc idealnie) i córeczka Leila. Ale mistrz, jak przystało na czampionów, walczy po swojemu, krytyki nie przyjmuje, o zakończeniu kariery - czego chce Maureen - nie chce myśleć. I wtedy zostaje sam.
Nie wiem, co poza okazją do imponującego wyrzeźbienia ciała przekonało Jake'a Gyllenhaala do tej roli: daje sobie mocno obijać buzię, ocieka krwią (i agresją), mówi niewyraźnie i przypomina sportowe zwierzę, któremu od przyjętych ciosów nieco zepsuł się mózg. Wszystko jednak w bardzo kiepskiej sprawie - a dokładniej w imię sztampowego do bólu scenariusza o prostym facecie, który odnosi sukces, wszystko traci, ale żeby nie przegrać życia, musi przeżyć duchową przemianę.
Żebyż jeszcze ta przemiana wyglądała bardziej wiarygodnie i nie wymagała spotkania po drodze anioła, czyli ociekającego moralnością trenera (Whitaker). Żebyż chociaż finał tak przewidywalnie nie zmierzał w stronę kolejnego triumfu na ringu.
Cóż, "Do utraty sił" to zgrabnie zmontowana (jeśli chodzi o sceny walk) bajka o dorastaniu z - przepraszam za wyrażenie - obijaniem mordy w tle. Fani kina bokserskiego pewnie docenią, ale porównania do "Wściekłego byka" są jedynie kiepskim żartem.
Helios, Multikino
2 z 7
Hugo i łowcy duchów ***
Austria, Irlandia, Niemcy 2015 (Gespensterjäger) Reż. Tobi Baumann. Aktorzy: Milo Parker, Anke Engelke. Dubbing: Olaf Marchwicki, Jarosłąw Boberek, Joanna Domańska
"Pogromcy duchów" dla dzieci.
Kino familijne, ekranizacja książki Cornelii Funke. 11-letni, bojaźliwy chłopczyk Tom, duszek Hugo oraz była pracownica Agencji Antyduchowej o nazwisku Parzydło jednoczą siły, aby pokonać złego ducha zimna, Zamarzacza...
Raczej przeciętny film, nie zachwycający, ale nieszkodliwy, średnio zabawny i średnio ciekawy - i przeznaczony raczej dla młodszych dzieci (byle nie zanadto lękliwych: podczas wyprawy Toma do ciemnej i ponurej piwnicy jakiś chłopczyk koło mnie zaczął płakać i wołać "Dlaczego dałem się namówić!").
Ich dorośli opiekunowie zbyt wiele dla siebie nie znajdą - perypetie zawodowe pani Parzydło, która ma niekompetentną szefową, kolegę o wybujałym ego i traci niezasłużenie pracę w Agencji, to kwestia marginalna i też niezbyt interesująca. Ale dzieci dostaną pożyteczną lekcję: dowiedzą się, że trzeba przezwyciężać własne lęki oraz jak ważna jest przyjaźń i żywienie do siebie tzw. ciepłych uczuć.
Co jednak denerwujące, to bardzo widoczna na przykładzie filmu "amerykanizacja" europejskiego kina dziecięcego. To, że ściąga się z hollywoodzkich produkcji ("Ghostbusters", "Faceci w czerni", "Pojutrze") to pół biedy, ale po co to maksymalizowanie stawki, o jaką się toczy gra? Najpierw chodzi o umożliwienie powrotu Hugo do domu, ale to cel widocznie zbyt skromny, więc na końcu walczy się już o uratowanie świata. Mniej ambitnie już nie można?
Helios, Multikino
3 z 7
Karbala ****
Polska 2015. Reż. Krzysztof Łukaszewicz. Aktorzy: Bartłomiej Topa, Leszek Lichota, Tomasz Schuchardt
Sprawnie nakręcone kino wojenne, którego twórcy bez kompleksów biorą się za temat współczesny - kulisy polskiej misji w Iraku.
Tego filmu nie powstydziliby się Amerykanie. A przecież są specjalistami od widowiskowych opowieści o heroizmie dzielnych chłopców w mundurze, z brawurowo poprowadzoną akcją i wojennymi uniesieniami w tumanach kurzu. Mimo budżetu nieporównywalnego do produkcji takich jak "Helikopter w ogniu" - z którym będzie pewnie porównywana, "Karbala" ma właściwie wszystko, czego potrzeba. Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami scenariusz ukazuje najbardziej krwawą czy - jak określają twórcy filmu - największą bitwę z udziałem polskich wojsk od zakończenia II wojny światowej.
Mowa o bohaterskiej obronie City Hall w tytułowym mieście Karbala. Przez cztery gorące dni kwietnia 2004 r. 40 polskich żołnierzy wraz z oddziałem bułgarskich komandosów odpierało nocą ataki przeważających sił szyickich rebeliantów szturmujących gmach ratusza mieszczącego siedzibę lokalnych władz, policji i więzienie. Iraccy policjanci zdezerterowali, a ciągnącym z odsieczą posiłkom odcięto drogę do Karbali.
Gdy nad Karbalą zapada zmrok, emocje załogi udzielają się widzowi. Zapasy żywności i amunicja się kończą, łączność została zerwana? Dowódcy zaczynają brać pod uwagę kapitulację.
Trudno odmówić Krzysztofowi Łukaszewiczowi sprawności w poprowadzeniu historii. Nie ma tu w zasadzie poważniejszych przestojów ani przesadnego patosu. Napięcie udaje się zbudować prostymi środkami. Tak jak portrety bohaterów oraz dynamikę między wyrazistymi postaciami, to ostatnie dzięki niezłym dialogom - soczystym i całkiem zabawnym.
Kawał roboty odwalili scenografowie: oglądając film trudno odgadnąć, że City Hall i ulice Karbali odtworzono na warszawskim Żeraniu, gdzie powstała zasadnicza część zdjęć (ekipa kręciła ponadto w Jordanii). Nie wszystko się jednak udało. "Karbala" pozostaje wtórna wobec filmowych inspiracji, parę rzeczy można by poprawiać, na inne wyraźnie nie starczyło kasy. Zawodzi muzyka, która zamiast w odpowiednich momentach wzmagać dramaturgię i podkręcać tempo, działa wręcz odwrotnie. A wystarczyłoby, na przykład, przełamać toporne dźwięki kilkoma rockowymi brzmieniami z orientalnym motywem.
"Karbala" to nie tylko akcja napędzana przez serie z broni maszynowej i wybuchy pocisków moździerzowych. Łukaszewicz próbuje nakreślić szerszą perspektywę obecności polskich żołnierzy w Iraku. Wystarcza mu do tego właściwie kilka scen, jak krótka rozmowa dowódcy granego przez niezawodnego Bartłomieja Topę (postać inspirowana osobą kpt. Grzegorza Kaliciaka) z żoną przez telefon.
Motywacją do przyjazdu jest dla większości potrzeba spłaty kredytu, a w przeciwieństwie od Amerykanów nikt nie ma tu złudzeń, że tysiące kilometrów od domu broni ojczyzny. Dlatego potrafimy nawet zrozumieć m.in. reakcję sierżanta Waszczuka na przylot do Iraku jego młodszego brata (bracia Michał i Piotr Żurawscy). Trzeba przy tym pochwalić trafione wybory obsadowe (obok wspomnianych m.in. Leszek Lichota, Tomasz Schuchardt).
Równolegle rozgrywa się wątek nieopierzonego sanitariusza (przeciętny Antoni Królikowski) oskarżonego o nie udzielenie pomocy i nie wykonanie rozkazu. Nie każdy z żołnierzy jest przygotowany na to, co go czeka. I to wcale nie kwestia niewystarczającego wyszkolenia, tylko silnych emocji ujawniających się w ekstremalnej sytuacji. Ponadto film ukazuje słabości wyposażenia naszego kontyngentu (scena, w której jankesi na check poincie robią zdjęcie Honkerowi, którym przyjechali Polacy jest tylko z pozoru zabawna).
Reżyser zahacza i o "wielką" politykę, wyjaśniając, dlaczego o wydarzeniach w Karbali długo nikt nie słyszał. Na obrońców City Hall nałożono klauzulę milczenia, przez co chwała smakowała gorzko. W końcu, oficjalnie, w Iraku nie braliśmy udziału w walce.
Helios, Multikino
4 z 7
Nigdy nie jest za późno ****
USA 2015 (Ricki and the Flash). Reż. Jonathan Demme. Aktorzy: Meryl Streep, Mamie Gummer, Kevin Kline, Audra McDonald, Rick Springfield
Komediowy hit, a zarazem niezwykle trafny portret kobiety niedojrzałej. W tej roli Meryl Streep, która śpiewa dużo i to całkiem nieźle.
"Podstarzała gwiazda rocka próbuje odbudować więź ze swoją córką" - głoszą streszczenia filmu. Niezupełnie: Ricki (Meryl Streep znów w znakomitym wydaniu, co skończyć się może kolejną nominacją do Oscara) nigdy gwiazdą rocka nie była. Wydała kiedyś jedną płytę, od lat gra z tym samym zespołem w malutkim pubie i nawet dorabianie na kasie w supermarkecie nie wystarcza (właśnie ustala prawne warunki bankructwa).
Trudno też mówić o próbie odbudowania więzi z Julie (fantastycznie wyglądająca w rozczochranych włosach Gummer) - to były mąż Ricki wzywa matkę na pomoc, bo Julie właśnie rozstała się z mężem, wpadła w depresję i chciała popełnić samobójstwo. Tyle że rockandrollowa matka, która barwnie się ubiera i lubi ostre żarty, okazuje się bezradna. Wyciąga co prawda Julie z największego dołka, bo zabiera córkę do fryzjera. Ale o tym, jak mogłaby relację odbudować, nie ma pojęcia. Bo jak w kilka dni nadrobić ponad dwadzieścia lat nieobecności?
Skoro scenariusz filmu pisała Diablo Cody, autorka tak błyskotliwych historii, jak "Juno" czy "Kobieta na skraju dojrzałości", o drodze na skróty nie ma mowy. Owszem, zabawnie wygląda momentami histeria Julie po tym, jak mąż zostawił dla młodszej (i głupszej) blondyny, ale prostą kpinę zastępuje tu empatia dla bohaterki, której zawalił się świat.
Śmieszyć może scena wspólnego palenia trawki przez Ricki i jej byłego męża, nieznośnie bogatego Pete'a (Kline), tyle że nic ona w bohaterach nie jest w stanie zmienić: on pozostanie do bólu poukładanym pedantem, ona - kobietą wiecznie bujającą w chmurach.
Trzeba mieć naprawdę wielki talent, żeby w formule popularnej komedii przemycić tak wiele trafnych spostrzeżeń na temat patchworkowych rodzin. A Cody ten talent ma. Dzieci mogą być więc wściekłe na nieobecną przez lata matkę, ale zachłannie czekają z jej strony na najmniejszy znak miłości.
Meryl Streep bardzo dużo w filmie śpiewa, swój talent wokalny udowodniła zresztą już wcześniej, choć akurat długich, scenicznych występów jest na ekranie, jak dla mnie, nieco za dużo. Jej postać jest jednak w filmie najciekawsza: to bardzo sympatyczna, a zarazem irytująco odklejona od rzeczywistości mitomanka, która nie jest w stanie przeskoczyć samej siebie.
To naprawdę budujące, że tak zakochane w happy endach Hollywood jest w stanie wyprodukować bezsprzeczny hit (w końcu za kamerą sam Jonathan Demme), w którym nikt na siłę szczęśliwego finału widzowi nie wpycha. Polski tytuł, bądźmy więc szczerzy, oszukuje: to nieprawda, że nigdy nie jest za późno. Czasem jest.
Helios, Multikino
5 z 7
Wizyta (?)
USA 2015 (The Visit). Reż. M. Night Shyamalan Aktorzy: Olivia DeJonge, Ed Oxenbould, Deanna Dunagan, Peter McRobbie
Komediowy horror autora "Szóstego zmysłu"...
...oraz wielu niewypałów, które nastąpiły po tej eksplozji jego talentu. Teraz zła passa ma być wreszcie przerwana, ale czy rzeczywiście, to się jeszcze zobaczy (film wchodzi bez pokazu prasowego). Dobrym znakiem jest na pewno zapowiadana komediowość "Wizyty", gdyż niezmącona powaga, z jaką reżyser traktował swoje fantazyjne opowieści, stawała się z każdym filmem coraz bardziej nieznośna. Sceneria jest jednak jak z typowego horroru: para dzieciaków, 15-letnia Rebecca i 8-letni Tyler, zostają przez matkę wysłani na tydzień do dziadków mieszkających na odludnej farmie. Dziadkowie robią wrażenie nieszkodliwych staruszków, ale zaczynają się zachowywać coraz bardziej niepokojąco...
Helios
6 z 7
Wydarzenia specjalne w Heliosie
Kino Kobiet: Król życia
Premiera tego tytułu zaplanowana jest dopiero 25 września. To niezwykła okazja, by już zobaczyć najnowszy film z udziałem Roberta Więckiewicza i Bartłomieja Topy.
Edwarda wszystko denerwuje. Jest złośliwy dla żony, niecierpliwy dla córki, prawie nie ma czasu dla swego starego ojca. Któregoś dnia ulega jednak groźnemu wypadkowi. W wyniku niespodziewanych zdarzeń porzuca swoje dotychczasowe życie, by na nowo odkryć żonę, córkę i otaczający go świat. Zaczyna być szczęśliwy i dostrzegać ludzi i rzeczy, które przecież ciągle go otaczały.
Wcześniej w holu Heliosa prezentacje partnerów imprezy. Do wygrania będą też nagrody.
Helios, 14 września, godz. 18.30.
Kultura dostępna: Ambassada
To cykl promujący polskie kino w dostępnych cenach. Tym razem będzie okazja zobaczyć/przypomnieć sobie komedię Juliusza Machulskiego z 2013 roku. Mela i Przemek odkrywają, że winda w budynku, do którego się przeprowadzili, przenosi z sierpnia 2012 roku do sierpnia 1939 roku.
Helios, 17 września, godz. 18. Wstęp tylko 10 zł.
Filmowe Poranki ze Scooby Doo
13 września o godz. 10.30 zaplanowano seans filmu "Scooby-Doo! Frankenstarchy". Oprócz pokazu na dzieci i rodziców czekają także gry, zabawy i konkursy z animatorami.
Pokaz przedpremierowy: Everest 3D
Rok 1996. Podczas wspinaczki na najwyższy szczyt świata członkowie ekspedycji stawiają czoło potężnej burzy śnieżnej.
Helios, 11-13 września, godz. 20.30
7 z 7
Wydarzenia specjalne w Multikinie
ENEMEF: Gry wojenne
Zaprezentowane zostaną cztery opowieści rozgrywające się w różnych miejscach i czasach, które łączy bezwzględność wojennej rzeczywistości.
"Karbala" (premiera)
"Snajper"
American Sniper, USA 2015 rok, 134 min., reżyseria: Clint Eastwood. Obsada: Bradley Cooper, Sienna Miller, Jake McDorman.
Dramat wojenny będący adaptacją biografii Chrisa Kyle'a wydanej pod tytułem "Cel snajpera".
Chris Kyle, w którego rolę wciela się Bradley Cooper, jest żołnierzem Navy SEAL. Zostaje wysłany do Iraku, aby chronić uczestników misji. Jego niezwykła celność w oddawaniu strzałów sprawia, że udaje mu się ocalić życie wielu żołnierzy i zyskuje pseudonim "Legenda". Jednocześnie staje się przez to głównym celem wroga, który wyznacza nagrodę za jego głowę.
"Ocalony"
Lone Survivor, USA 2013, 121 min., reżyseria: Peter Berg. Obsada: Mark Wahlberg, Taylor Kitsch, Ben Foster, Eric Bana
Opowieść oparta na bestsellerowej książce Marcusa Luttrella, jedynego komandosa, który przeżył operację "Czerwone Skrzydła".
Czterech żołnierzy Navy SEALs miało zneutralizować jednego z przywódców Al-Kaidy, lecz ostatecznie wpadli w pułapkę zastawioną na nich w afgańskich górach. Osaczeni przez talibskich bojowników zostali odcięci od pomocy.
"Furia"
Fury, USA 2014, 134 min., reżyseria: David Ayer. Obsada: Brad Pitt, Shia LaBeouf, Logan Lerman, Michael Pe'a i inni.
Opowiada historię amerykańskiej załogi czołgu walczącej w czasie II wojny światowej.
W kwietniu 1945 r. alianckie wojska rozgramiają niemiecka armię i wyruszają na Berlin. Dywizją pancerną zwaną "piekłem na kołach" dowodzi nieustraszony sierżant o pseudonimie "Furia". Podczas jednej z misji załoga traci swojego strzelca. Ma go zastąpić nowy rekrut. Świeżo upieczony żołnierz, siedzący dotąd za biurkiem, musi sprostać wyzwaniu i wraz z czołgistami wykonać zadanie.
Multikino Olsztyn (ul. Tuwima 26), 11 września od godz. 22 do godz. 7:30 dnia następnego. Wstęp od 24 zł (dla osób wylosowanych wśród tych, którzy zarejestrowali się na www.enemef.pl) do 32 zł. W cenie dolewka słodkiego napoju gazowanego.
Wszystkie komentarze