Im więcej gwiazdek (od 1 do 6) przy tytule, tym wyższa ocena krytyków ?Gazety Co Jest Grane?. Znak zapytania oznacza, że dystrybutor nie chciał zorganizować pokazu prasowego przed premierą. Filmy wchodzą na ekrany kin 31 lipca 2015 r.
REKLAMA
1 z 6
Imperium robotów. Bunt człowieka (?)
Wlk. Brytania 2014 (Robot Overlords) Reż. Jon Wright Wielka. Aktorzy: Callan McAuliffe, Gillian Anderson, Ben Kingsley
Gdzie dorośli nie mogą, tam dzieci pójdą czyli przygodowe science fiction dla dwunastolatków.
Bombastyczny tytuł sugeruje wielką superprodukcję w stylu "Transformers", gdy tymczasem jest to kino raczej skromne i kameralne. Niedaleka przyszłość, Ziemia została podbita przez roboty, które zakazują ludziom opuszczać swoich domów. Jednak czteroosobowa grupka bohaterów (dzieciak plus trójka nastolatków) wyłączywszy przypadkowo urządzenia lokalizujące opuszcza areszt domowy...
Gillian Anderson gra matkę jednego z małoletnich buntowników, a Ben Kingsley - niecnego kolaboranta z okupantami. Film wchodzi do kin bez pokazu prasowego.
Helios, Multikino
2 z 6
Papierowe miasta ****
USA 2015 (Paper Towns). Reż. Jake Schreier. Aktorzy: Nat Wolff, Cara Delevingne, Austin Abrams, Justice Smith, Halston Sage
Zabarwiona melancholią, zręczna i niegłupia komedia o licealistach. Nie tylko zresztą dla nich.
Margo (zjawiskowa Cara Delevingne) - relacjonuje z offu nastoletni bohater Quentin (Wolff) - była dla niego cudem. Dawno temu pojawiła się w sąsiedztwie, zagarnęła całe jego dzieciństwo, ale w wieku licealnym - choć mieszkali naprzeciwko siebie - poszła swoją drogą. Miała specyficzne koleżanki i chłopaka z innej bajki, wzdychającego za nią Quentina omijała milczeniem. Do czasu dziwnej nocy, kiedy weszła do pokoju bohatera przez okno, wciągnęła go w swoją żartobliwo-niebezpieczną intrygę, zamąciła w głowie i... zniknęła.
To już kolejna - po "Gwiazd naszych wina" - ekranizacja powieści Johna Greena. Lepsza zresztą niż poprzednia: w tamtej, wzruszającej, "bajce o umieraniu" siłą napędową był mit i młodzieńcza naiwność (wielka miłość, której na drodze staje okrutny los). W "Papierowych miastach" odwrotnie - punktem dojścia jest wyzwalająca świadomość, że codzienność nijak ma się do mitu, a cuda i ideały dobre są wtedy, gdy obserwujemy je z oddalenia.
Najciekawszy jest tu zresztą wątek typowego nie tylko dla czasów dorastania kreowania samego siebie. Kreuje siebie Margo (seksowna buntowniczka bez powodu), kreuje też siebie sympatyczny przyjaciel Quentina, czyli Ben (Abrams), a nawet licealistka w typie Barbie, czyli Lacey (Sage). W tej kreacji nie ma zresztą nic złego - Schreier pokazuje dorastanie jako czas wykuwania swojej osobowości poprzez grę, żonglerkę własnym wizerunkiem, ciągłą walkę w przykrywanie własnych kompleksów.
"Papierowe miasta" to dowód, że po różnego rodzaju "Zmierzchach" i "Igrzyskach śmierci" umacnia się najwyraźniej więcej niż sympatyczne, nienachalnie zabawne kino dla młodzieży. Jest tu oczywiście dość klasycznie pokazana szkoła, są pierwsze, huczne imprezy (łącznie z pierwszym upiciem się do nieprzytomności), seksualne inicjacje i młodzieńcze przyjaźnie - oczywiście na progu dorosłości (bohaterowie właśnie wybierają się na studia). Ale jest też dyskretna pochwała zwykłości: może i wszyscy jesteśmy "papierowymi ludźmi" w "papierowych miastach", co nie znaczy, że marzenia o medycynie i rodzinie są gorsze niż niekończąca się pogoń za zabawą i robienie na przekór.
Inna sprawa, że film Jake'a Schreiera - łączący humor, kino drogi, szczyptę thrillera i ballady o ostatnich dniach w szkole - sprawić może frajdę nie tylko widzom w wieku licealnym. To po prostu zręczna komedia na lato dyskretnie zabarwiona melancholią. A takie nie zdarzają się zbyt często.
Helios, Multikino
3 z 6
Szubienica **
USA 2015 (The Gallows). Reż. Chris Lofing, Travis Cluff. Aktorzy: Reese Mishler, Pfeifer Brown, Ryan Shoos, Cassidy Gifford
Kiepski horror w stylu found footage.
Duch chłopaka, który zginął w wyniku wypadku podczas szkolnego przedstawienia, po latach chce je dokończyć z udziałem przerażonych nastolatków. Oglądamy rzekomo autentyczne materiały dowodowe policji. W dwudziestą rocznicę tragedii kółko teatralne powraca do feralnej sztuki. Konsekwencje bezmyślności pedagogów poniosą uczniowie. Trochę na własne życzenie czwórka nastolatków zostaje uwięziona w szkolnej auli noc przed premierą.
Staną się uczestnikami spektaklu reżyserowanego przez pragnienie zemsty. A stryczek, oczywiście, kluczowym rekwizytem. Zgoda: ciemne korytarze i zaplecze sceny są wdzięczną scenografią dla horroru. Jednak duetowi scenarzystów-reżyserów inwencji starczyło tylko na mocne otwarcie z domowego archiwum rodziny chłopca.
Dalej jest gorzej, i trudno winić za to wyłącznie niski budżet.
Przeraźliwe krzyki, nagranie, które samo się włącza na telewizorze, "skaczący" obraz rejestrowany kamerą z ręki czy smartfonem itd. Po setkach podobnych produkcji o zjawiskach paranormalnych takie rzeczy nikogo nie przestraszą. Żeby stworzyć atmosferę grozy "pożyczonymi" pomysłami, trzeba się nieco bardziej wysilić.
Helios, Multikino
4 z 6
Wykolejona ****
USA 2015 (Trainwreck). Reż. Judd Apatow. Aktorzy: Amy Schumer, Bill Hader, Colin Quinn, John Cena, Brie Larson
Dobra komedia romantyczna to dziś towar deficytowy. Wreszcie jest - od duetu Judd Apatow i Amy Schumer.
Nie zostaje się na noc u facetów, z którymi się sypia. Nie sypia się z facetami, z którymi już się spało (no, czasem dla posągowego drwala z siłki można zrobić wyjątek). Nie udaje się sympatii do przemądrzałych siostrzeńców i niemodnych swetrów szwagra. Koniec końców to przecież ojciec (Quinn), egoista, cynik i rasista, miał rację: mit rodzinny to mrzonka, a "monogamia jest nieżyciowa".
Z takim właśnie bagażem teorii i doświadczeń biegnie przed siebie Amy (brawurowa Amy Schumer, która trzyma film na swoich barkach aktorsko i scenariuszowo). Tu się zabawi (hucznie i z dużą ilością procentów), tam potknie, wpadnie do pracy (pisze do magazynu dla mężczyzn, który lubi artykuły w rodzaju "Jak czosnek zmienia smak męskiego nasienia?" albo "Ranking najbrzydszych dzieci celebrytów", zderzy z szujowato-ekscentryczną szefową (ucharakteryzowana nie do poznania Tilda Swinton), a koleżankom opowie o seksualnych podbojach. Trudno byłoby zmieścić Amy w popularnych kanonach urody, co jej samej nie przeszkadza: żyje tak, jak lubi (a lubi głównie seks i alkohol), ma w sobie więcej pewności siebie niż tuziny modelek, a przede wszystkim nie traktuje ani siebie, ani swojego życia (o pracy nie wspominając) zbyt serio.
"Wykolejona" to jednak komedia romantyczna, więc w ciągłym imprezowaniu i zaliczaniu facetów musi nastąpić zwrot. Przyczyną staje się nieśmiały i mało wyluzowany Aaron (Hader), chirurg leczący sportowców, o którym nienawidząca sportu Amy - ku uciesze szefowej - musi napisać artykuł. Nie skończy się na jednym wywiadzie, nie skończy się nawet na pójściu do łóżka. To on będzie chciał znajomość przekuć w poważny związek, to ona uzna te zamiary za dowód szaleństwa.
Judd Apatow przyzwyczaił już widzów, że sięga po ryzykowny, czasem wręcz obsceniczny humor i tłucze grepsami po twarzy często po to, by chwalić ostatecznie międzyludzką bliskość, trwały związek i rodzinę. Nie inaczej jest w "Wykolejonej", w której podszyte wieczną imprezą singielstwo okazać się musi tylko maską, etapem, mniej lub bardziej pożyteczną lekcją na przyszłość. Ale Apatow - do spółki z Amy Schumer, również w roli scenarzystki - od banałów o motylach w brzuchu, miłości po grób i zapisanym w gwiazdach przeznaczeniu trzyma się daleko.
Związek w "Wykolejonej" jest więc tylko związkiem: opartym na kompromisie układem na dany moment życia. Ciągłym tarciem i wyzwaniem, wyrozumiałością i bardziej lub mniej ukrywaną irytacją. Filmowej Amy daleko do księżniczki, a Aaaronowi - do księcia z bajki, zresztą łączy ich coś znacznie ważniejszego niż porywy serca - po prostu czują się ze sobą dobrze.
Jeśli więc oczywisty, fabularny finał i pro-rodzinny morał się tu broni, to dlatego, że rozgrywa się w świecie dalekim od klisz. W komedii, w której tak dużo mówi się o seksie, głównym powodem żartów jest wypucowane na siłowni ciało, sport (a wśród sportowych gwiazd na ekranie m.in. tenisowa mistrzyni Chris Evert), fizyczna doskonałość i zdrowy styl życia. Motorem napędowym staje się niekoniecznie piękna kobieta, która wymuskanych panów owija sobie wokół palca. A najbardziej przejmujący moment związany jest z odpychającym ojcem, który właśnie w swojej nieznośności okazuje się nie do zastąpienia.
5 z 6
Wydarzenia specjalne w Heliosie
Noc grozy
Maraton rozpocznie się 31 lipca o godz. 22. W repertuarze są następujące filmy: * "Szubienica" (premiera: po dwudziestu latach od tragicznego wypadku, do którego doszło w niewielkim miasteczku podczas szkolnego przedstawienia, uczniowie postanawiają ponownie wystawić feralną sztukę, aby w dość niefortunny sposób uczcić rocznicę tragedii), * "Taśmy Watykanu" (premiera: 27-letnia Angela Holme w zagadkowy sposób sprowadza cierpienie i śmierć na każdego, kto znajdzie się w jej pobliżu. Miejscowy ksiądz, ojciec Lozano, zaczyna badać jej przypadek i dochodzi do wniosku, że kobieta padła ofiarą opętania), * "Egzorcysta" (opowieść o niewinnym dziecku nawiedzonym przez tajemniczego ducha) i * "Wilkołacze sny" 19-nastoletnia Marie (Sonia Suhl) przestaje panować nad swoim ciałem. To co się z nią dzieje, wydaje się mieć związek z wydarzeniami, rozgrywającymi się na rybackiej wyspie zamieszkałej przez jej rodzinę, a także z chorobą jej matki.
Do każdego biletu dołączony będzie kupon uprawniający do jednorazowej dolewki słodkiego napoju gazowanego sprzedawanego w barze Heliosa (ważny tylko w czasie maratonu).
Pokaz przedpremierowy: Mały książę
1-2 sierpnia, godz. 10:30 i 17:45.
Mały Książę opowiada swoją historię pilotowi, którego samolot rozbił się na Saharze.
Pokaz specjalny filmu "Powstanie Warszawskie"
1 sierpnia, godz. 17.
Film fabularny w całości złożony z dokumentalnych materiałów archiwalnych nagranych przez dwóch młodych reporterów w sierpniu 1944 roku.
Filmowe poranki ze Scooby-Doo
Zaplanowano seans filmu "Scooby Doo! Aloha". Oprócz pokazu na dzieci i rodziców czekają także gry, zabawy i konkursy z animatorami.
2 sierpnia, godz. 10.30
Kultura dostępna "Wałęsa: Człowiek z nadziei"
6 sierpnia, godz. 18. Film w promocyjnej cenie 10 zł.
Polska 2013. Reż. Andrzej Wajda. Aktorzy: Robert Więckiewicz, Agnieszka Grochowska, Maria Rosaria Omaggio, Zbigniew Zamachowski, Cezary Kosiński, Mirosław Baka, Dorota Wellman
Przywódca z woli ludu czy raczej dyrygent, który genialnie potrafił uruchomić energię tysięcy ludzi. Niewolny od wad film Andrzeja Wajdy to sentymentalny powrót do czasów, kiedy można było uwierzyć w niemożliwe.
Kiedy Oriana Fallaci (Omaggio) podjeżdża pod mieszkanie Wałęsów, żeby zrobić wywiad z przywódcą "Solidarności", nie może się nadziwić: "Przyjął prezent od władzy, z którą walczy?". Mam wrażenie, że właśnie to zdziwienie w scenariuszu Janusza Głowackiego miało być kluczem: z jednej strony mit Wałęsy, "Solidarności", robotniczo-inteligenckiej wspólnoty, a z drugiej oglądana oczami zachodniej dziennikarki przaśna polska rzeczywistość lat 80., przywódca, który zachowuje się chwilami jak bufon i "robiona" na gorąco historia, w której najważniejszą rolę gra przypadek. Tylko czy ten mit faktycznie udało się wystarczająco rozbroić, a przynajmniej oswoić, umiejscowić w konkrecie, filmowo ożywić?
Wątkiem przewodnim jest wspomniany wywiad, jakiego udziela Fallaci Wałęsa. Od początku dzielą się rolami: ona krnąbrna, zacięta, on chce dotrzymać jej kroku, więc "gra" Wałęsę, kreuje się, próbuje doskoczyć do oczekiwań. Rozmowa prowokuje wspomnienia - odbijamy się od wywiadu i obserwujemy kolejne etapy "Solidarności": rok 1970, porozumienia sierpniowe, stan wojenny, Nobel, internowanie, Okrągły Stół i przemówienie w amerykańskim kongresie. Historia nie toczy się, ale pędzi - konieczna skrótowość staje się irytującym balastem, ciąży w stronę encyklopedycznego przewodnika. Znajdzie się miejsce dla wątku zwolnionej z pracy Anny Walentynowicz, Henryki Krzywonos ("Ten tramwaj dalej nie pojedzie" - mówi ochrypłym głosem Dorota Wellman) i przeskakiwania przez płot podczas ucieczki przed esbecją. A Wałęsa?
"Oni mnie zmuszają do tego, żebym chciał" - mówi w filmie Andrzeja Wajdy i rzeczywiście: zostaje niejako pasowany na przywódcę "z ludu", wrzucony w rolę, do której z początku się nie garnie, a która bez wątpienia mu pasuje. Kiedy podpisuje papiery o współpracy z SB, myśli głównie o rodzącej akurat żonie. Kiedy staje na czele strajku, na który się spóźnia, jest już wodzem, który potrafi porwać tłumy. Nie brakuje mu odwagi, bardzo zresztą nonszalanckiej, w typie filmowych superherosów kierujących się zasadą "wszystko albo nic". Z drugiej strony ma również bardzo dużo z reżysera - jest twarzą społecznego ruchu, dyrygentem, który potrafi genialnie uruchomić energię tysięcy ludzi. I który kieruje się głównie instynktem: Wajda podkreśla wyraźnie, że w rozgrywkach z władzą kluczem było to, by nie chcieć zbyt wiele, a jednocześnie wystarczająco dużo. Inteligencja w tym wypadku to mało, potrzeba było jeszcze - jak mówi w filmie Wałęsa - "nosa".
Pełno zresztą w "Człowieku z nadziei" paradoksów. Pomysł przeplatania fabularnych scen archiwaliami ożywia przede wszystkim rockowo-punkowa muzyka z lat 80. i 90. (m.in. Brygady Kryzys i Chłopców z Placu Broni), która chronologicznie niby nie pasuje, a jednak jako narracyjny łącznik działa znakomicie. Niezwykle efektowna rola Roberta Więckiewicza imponuje genialnym naśladowaniem sposobu, w jaki Wałęsa mówi i gestykuluje, chociaż chwilami sprowadza się jednak do znakomitej imitacji. Urokliwym pomysłem staje się moment, w którym lider "Solidarności" odbiera nielegalną ulotkę z rąk Krystyny Jandy i Jerzego Radziwiłłowicza z "Człowieka z żelaza", a jednak "Człowiek z nadziei" jest nie tyle dopełnieniem trylogii, co odrębnym filmem zrobionym w innym duchu.
Filmowy "Wałęsa" przypomina bowiem nie prowokacyjną rozprawę z przeszłości, ale dość klarowny skrót z Solidarnościowej historii. Najmniej udało się w nim ożywić rodzinną relację Wałęsy z żoną - grana przez Agnieszkę Grochowską Danuta Wałęsowa pokazywana jest ciągle w bliźniaczo skonstruowanych scenach i ma na twarzy tę samą cierpiętniczą minę (wyjątkiem jest mocna scena, gdy wyrzuca z domu działaczy i dziennikarzy). Ale jeśli "Człowiek z nadziei" ma energię i dyskretny, ironiczno-szyderczy pazur, to dzięki scenarzyście Januszowi Głowackiemu.
Przemyca go głównie w dialogach, doborze znanych przecież bon-motów i scen - gdy tylko pojawia się pokusa patosu, Głowacki rozrzedza go humorem (np. wtedy, gdy Wałęsa wyprasza funkcjonariuszy, którzy przyszli po to, by go internować). Z dystansem konstruuje postać samej Fallaci, cieniuje lekką groteską sylwetki esbeków, przede wszystkim jednak w imponujący sposób traktuje samego Wałęsę. Jakby dał się mu uwieść, a jednocześnie patrzył na to uwiedzenie ironicznie - rozpisać tę postać tak, by nie była ani pomnikowa, ani traktowana z drwiną, to prawdziwa sztuka.
Wajda na krótko pokazuje Polskę po stanie wojennym i Okrągły Stół, celowo unikając opowiadania o tym, co działo się z Wałęsą później. W "Człowieku z nadziei" pokazuje postać, która w konkretnym miejscu i czasie była niezbędna, by uwierzyć w niemożliwe. Ale tamten czas należy do przeszłości. Swoim niewolnym od wad filmem Wajda próbuje ją na chwilę wskrzesić, z jawnym sentymentem wejść raz jeszcze do rzeki, do której nie ma powrotu. Może taki film jest dziś potrzebny?
6 z 6
Wydarzenia specjalne w Multikinie
ENEMEF: Noc Książek
To propozycja dla tych, którzy nie wyobrażają sobie udanych wakacji bez solidnej porcji dobrej literatury. Podczas Nocy Książek zobaczyć będzie można dwie adaptacje dzieł Johna Greena: "Papierowe miasta" (premiera) oraz słynny film "Gwiazd naszych wina". W repertuarze znalazły się również: najnowsza historia fenomenalnego Nicholasa Sparksa "Najdłuższa podróż" oraz tegoroczna ekranizacja klasycznej powieści angielskiego pisarza Thomasa Hardy'ego "Z dala od zgiełku".
31 lipca, godz. 22. Przewidywany koniec ok. godz. 7 dnia następnego.
Wystawa na ekranie
To prezentacja kolekcji najwybitniejszych artystów malarstwa z najważniejszych muzeów na całym świecie. Na dużym ekranie, w znakomitej jakości obrazu HD będą pokazane wystawy tematyczne, uchwycone w dostosowany do warunków kinowych sposób.
3 sierpnia o godz. 19 zaplanowano pokaz "Vincent van Gogh. Nowy sposób widzenia".
4 sierpnia o godz. 19 zaplanowano pokaz "Dziewczyny z perłą".
Wszystkie komentarze