Józef Gdański w czwartek pożegnał się z policjantami. Odchodzi po ujawnieniu skandalu związanego z torturowaniem zatrzymanych w olsztyńskiej komendzie. Jak wykorzystał trzy lata pracy na Warmii i Mazurach?
REKLAMA
Fot. Przemysław Skrzydło / Agencja Wyborcza.pl
1 z 3
Plusy
Nadinspektor Józef Gdański ma 54 lata i przeszło 34-letni staż pracy w policji. Przypomnijmy, że do 2012 roku kierował pracą funkcjonariuszy na Podkarpaciu, gdzie przez całe życie mieszkał i pracował. Trzy lata temu komendant główny postawił go przed wyborem: przyjmie stanowisko komendanta wojewódzkiego w Olsztynie lub Gorzowie Wielkopolskim. Jako, że wschód kraju był mu bliższy, wybrał to pierwsze miasto.
30 kwietnia 2015 roku pożegnał się z policjantami z Warmii i Mazur i wróci na Podkarpacie. Odchodzi po ujawnieniu skandalu w olsztyńskiej komendzie, gdzie funkcjonariusze mieli torturować zatrzymanych. Jak zostanie zapamiętany?
Zacznijmy od pozytywów * Zgoda ze związkowcami. Gdy Gdański obejmował stanowisko w Olsztynie, musiał zażegnać głośny konflikt między kierownictwem komendy a policyjnymi związkami zawodowymi. Na przełomie 2011 i 2012 roku kontrolerzy z komendy głównej wyjaśniali, czy w warmińsko-mazurskiej jednostce dochodziło do naruszania praw związkowców, a także badali prawidłowość relacji między naczelnikami a podwładnymi w kilku wydziałach. Na początku stosunki generała z organizacjami związkowymi były napięte. Szybko jednak się to zmieniło. Dziś związkowcy mówią o nim w samych superlatywach. Cieszyło ich przede wszystkim, że nawet najbardziej zaognione konflikty udawało się rozwiązać w klimacie partnerskiej rozmowy. - Z punktu widzenia naszych związków zawodowych dobra współpraca długo będzie nosiła imię "Józef Gdański" - mówi Sławomir Koniuszy, przewodniczący Warmińsko-Mazurskiego NSZZ Policjantów. * Zintegrował policjantów. Józef Gdański u swoich podwładnych wyrobił sobie opinię człowieka życzliwego i wrażliwego na problemy innych. Funkcjonariusze w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że na wieść o jego dymisji w komendzie zapanował swego rodzaju smutek. - Pracuję tu od wielu lat, ale nie przypominam sobie, by kiedykolwiek wcześniej ludzie z takim żalem mówili o odejściu szefa - przyznał jeden z pracowników KWP w Olsztynie. Funkcjonariusze doceniają też, że zapoczątkował wiele wydarzeń w warmińsko-mazurskiej policji, które budują teraz między nimi dobre relacje. Do corocznego kalendarza wpisała się już Wigilia Służb Mundurowych. W 2014 roku pozytywne opinie zebrał też I Charytatywny Bal Policji, podczas którego na konto Fundacji Pomocy Wdowom i Sierotom Po Poległych Policjantach wpłynęło aż 10 tys. zł. * Spot "Zobacz. Przeżyj". W ub. roku warmińsko-mazurska policja w błyskotliwy sposób zareklamowała akcję skierowaną do wypoczywających nad wodą. W jej ramach powstał sugestywny spot, który przedstawia, co przeżywa topiący się człowiek. Film w krótkim czasie obejrzały setki tysięcy ludzi.
* Poskromił wyłudzaczy VAT-u. W ub. roku policjanci z komendy wojewódzkiej mieli swój udział w rozbiciu grupy przestępczej specjalizującej w wyłudzaniu podatku VAT na ogromną skalę. Śledztwo wykazało, że Skarb Państwa stracił na działalności tej grupy ponad 50 mln zł.
ROBERT ROBASZEWSKI
2 z 3
Minusy
* Honory dla byłego szefa SB. Dawni opozycjoniści byli oburzeni, gdy 1 września 2012 roku były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa został pochowany w asyście kompanii honorowej policji i w obecności komendanta wojewódzkiego. Posłanka Iwona Arent (PiS) wystosowała wówczas w tej sprawie interpelację do ministra spraw wewnętrznych, wyjaśniając, że zmarły generał jest pamiętany przez działaczy opozycji, jako bezwzględny funkcjonariusz aparatu represji. Sam Gdański wystosował później oświadczenie, w którym ubolewał, że część społeczności, a w szczególności osoby represjonowane w stanie wojennym, poczuły się dotknięte ceremoniałem policyjnym podczas tego pogrzebu. * Bicie na lidzbarskiej komendzie. W 2012 roku wybuchła afera związana z pobiciem dwóch mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego na miejscowej komendzie. Policjanci podczas przesłuchania okładali mężczyzn pałkami po piętach. Jeszcze bardziej bulwersujący był fakt, że choć prokuratura stwierdziła, że w komendzie doszło do pobicia, jak również do zaniechania udzielenia im pomocy przez innych policjantów, to nie była ona w stanie ustalić, kto bił pokrzywdzonych, a którzy funkcjonariusze się temu bezczynnie przyglądali. W rezultacie lidzbarscy policjanci uniknęli odpowiedzialności karnej, o czym głośno było w całej Polsce. * Tortury w olsztyńskiej komendzie. Podobnie, jak sprawa lidzbarska, tak i bicie osób zatrzymanych na Komendzie Miejskiej Policji w Olsztynie, odbiło się głośnym echem w całym kraju. Skandal z biciem w tej jednostce wybuchł 16 kwietnia. Te-go dnia funkcjonariusze biura spraw wewnętrznych, czyli policja w policji, a także prokuratorzy, zatrzymali czterech funkcjonariuszy, którzy zajmowali się zwalczaniem przestępczości narkotykowej. Cała czwórka otrzymała zarzuty używania przemocy i gróźb w czasie przesłuchiwania zatrzymanych. Jeden z pokrzywdzonych w tej sprawie relacjonował ?Wyborczej Olsztyn?, że był bity na komisariacie przez sześć godzin. W tym czasie oprócz wyzwisk, kopniaków i uderzeń ręką w twarz, był rażony również paralizatorem, gazem pieprzowym.
3 z 3
Józef Gdański dla
*Największy sukces? To bardzo złożone i skomplikowane. Stworzyłem w warmińsko-mazurskim garnizonie policji atmosferę dobrej współpracy. Udało mi się też włączyć funkcjonariuszy w życie społeczności Warmii i Mazur. Załagodziłem napiętą sytuację z policyjnymi związkami zawodowymi, między nami nie było już żadnych konfliktów. *Co było porażką? O największy smutek przyprawiają mnie zdarzenia, do których niedawno doszło podczas przesłuchań w olsztyńskiej komendzie. Żałuję, że nie dałem rady zapobiec tej sytuacji. *Co czeka mojego następcę? Trzeba zbudować nowe komendy w Bartoszycach i w Elblągu oraz skończyć inwestycje na ul. Pstrowskiego w Olsztynie. Mój następca musi zwrócić uwagę na warunki, w jakich pracują obecnie tam policjanci.
Wszystkie komentarze