Prezentowane filmy wchodzą na ekrany 1 lub 7 maja. Im więcej gwiazdek przy tytule (od 1 do 6), tym wyższa ocena krytyków "Gazety Co Jest Grane". Znak zapytania oznacza, że nie ukazała się jeszcze recenzja filmu.
REKLAMA
1 z 6
Avengers: Czas Ultrona (?)
W czwartek 7 maja na ekrany kin wejdzie długo wyczekiwany przez fanów film "Avengers: Czas Ultrona" w reżyserii Jossa Whedona.
Helios, Multikino
2 z 6
Poskromić playboya *
Przystojny łamacz niewieścich serc i bosko niedostępna, zraniona rozwódka.
Jeśli wierzyć twórcom filmu, sposób "na bezczela" jest nie tylko najlepszą metodą podrywania powabnych, acz niekoniecznie inteligentnych kobiet, ale też - poskramiania amerykańskich sędziów. Trudno bowiem dociec, czemu prostackie, adwokackie zagrywki Vince'a (Stults) działają, ale działają: uważany jest za jednego z najbardziej zepsutych, a zarazem najbardziej skutecznych prawników rozwodowych w Nowej Anglii. Ale nawet przystojny i zamożny playboy może stanąć przed zadaniem ponad siły: spróbuje uwieść równie pewną siebie i nieczułą na tanie, męski zagrywki Jane (Suvari).
Zrealizowany z telewizyjną, sitcomową manierą film to niekończące się źródło ważkich pytań. Czemu na przykład, zachodzimy w głowę, nie w ciemię bita Jane dała się oszukać byłemu mężowi, który jest cynicznym bucem-milionerem? Jakież to nadprzyrodzone niemal dary musi mieć kobieta, by obudzić w kimś takim jak Vince okruchy czułości i szlachetności? A wymieniać można długo.
To idealny film dla tych, którzy w leniwą majówkę chcą zawiesić oko na paniach ładnych i panach niebrzydkich, pośmiać się z czerstwych żartów i przekonać raz jeszcze, jak nieuleczalnie naiwne potrafią być filmowe romanse.
Multikino
3 z 6
Saga Wikingów **
Kolejna opowieść o wikingowych straceńcach - efektowna i zarazem mało oryginalna.
Wygnani przez własnego króla, nieoszczędzani przez morskie sztormy, rozpaczliwie szukający sposobu, żeby wykupić sobie wolność - bohaterowie tej szwajcarskiej, co ciekawe, superprodukcji mają właściwie wszystkie cechy, którym wikingowie zawdzięczają ostatnio sporą popularność. Są niezmordowanie waleczni, ale nie zawsze uczciwi. Żyją w perfidnym świecie, który wymusza perfidne zachowania, bo uczciwość i szlachetność przetrwania nie zapewnia. Porywają więc piękną córkę (Murphy) szkockiego króla Dunchaida, żeby zyskać pieniądze i wolność.
Niespecjalnie udane są tu efekty specjalne. Ale film Faha nie dlatego rozczarowuje, że jest europejską podróbką hollywoodzkiego rozmachu. Gorzej, że w archetypicznych postaciach wojowników-straceńców tak mało indywidualnego rysu, tak bardzo rozmywa się tragizm zastępowany zwykłym sprytem, a wątek magiczny staje wyłącznie bajkową ciekawostką.
Helios, Multikino
4 z 6
Ups! Arka odpłynęła ***
Survival dla najmłodszych.
Bohaterami tej przygodowo-komediowej animacji są wyłącznie zwierzęta (np. rolę Noego pełni lew), z tym, że najważniejsze postacie należą do gatunków fikcyjnych. To Pluszczaki (tata Dave i synek Fini), nieporadne, choć obdarzone talentami budowlanymi stworki, wciąż szukające swojego miejsca na Ziemi - oraz Grimpy (mama Hazel i córka Ida), dumne i niezależne jak koty, choć z wyglądu bardziej przypominające lisy. Początkowo odnoszą się do siebie wrogo, ale sytuacja zmusi je do współpracy.
Fabuła jest prosta: nadciąga potop, a ratunkowa Arka nie jest dla wszystkich. Pluszczakom wprawdzie udaje się dostać na pokład, ale wkrótce Fini i Ida samowolnie opuszczają Arkę, a gdy ta odpływa, zostają na brzegu. I tu muszą sobie radzić, by przeżyć, przy czym następuje tu genderowa zamiana ról: "dziewczynka" Ida jest przedsiębiorcza, zdecydowana i odważna - Fini bez niej by zginął. A tymczasem szalejący z niepokoju rodzice robią wszystko, aby Arka zawróciła...
Jest to więc kino para excellance familijne, grające i na rodzicielskich uczuciach, i na dziecięcych marzeniach o samodzielności i przeżyciu niezwykłej przygody. Nienajładniej jest rysowane i niespecjalnie pomysłowe, ale ma swój wdzięk, zgrabną fabułę i kilka odświeżających wyskoków fantazji. Mówi o szacunku dla istot odmiennych, odstających od ogółu ? oraz o odnajdywaniu własnej tożsamości. Bardzo dobre jest tłumaczenie dialogów - z inwencją, dowcipem i zmysłem aktualności. Małym dzieciom film się spodoba, a dorośli wytrzymają.
Helios, Multikino
5 z 6
Wydarzenia specjalne w Heliosie
Pokaz przedpremierowy: Wiek Adaline (?)
Urodzona na początku XX wieku Adaline jako dwudziestolatka ulega wypadkowi, na skutek którego przestaje się starzeć. To co wydaje się spełnieniem marzeń o nieśmiertelności, z czasem przynosi dramatyczne konsekwencje. Adaline musi się ukrywać przed władzami, które chcą poddać ją eksperymentom. Wciąż podróżując, zmieniając tożsamość, traci kontakt z najbliższymi, którzy starzeją się na jej oczach. Ta pełna przygód i dramatycznych wydarzeń podróż przez życie Adaline trwa przez niemal cały XX wiek. Jej życie jest fantastycznie kolorowe, niezwykłe, ale także bardzo samotne. W końcu Adaline znajduje miłość, dla której warto wyrzec się nawet nieśmiertelności. Ale czy to możliwe?
Helios, 1 maja, godz. 18
Pokaz przedpremierowy: Drugi hotel Marigold (?)
Kontynuacja zaskakującego przeboju kinowego z roku 2011, w której poznamy dalsze perypetie uczuciowe i osobiste mieszkańców egzotycznego hotelu dla seniorów w Indiach.
Hotel Marigold odniósł sukces, dlatego Muriel (Maggie Smith) i Sonny (Dev Patel) postanawiają otworzyć filię. Tymczasem Evelyn i Douglas (Judi Dench i Bill Nighy) zastanawiają się, dokąd ich zaprowadzą codzienne śniadania, Norman i Carol (Ronald Pickup i Diana Hardcastle) próbują się odnaleźć w związku na wyłączność, Madge (Celia Imre) ma dwóch adoratorów, a nowy mieszkaniec hotelu, Guy Chambers (Richard Gere) traci głowę dla matki Sonny'ego, pani Kapoor (Lillete Dubey), która staje się dla niego inspiracją do napisania powieści. Sonny szykuje się do ślubu i próbuje godzić przygotowania z planami otworzenia filii, co okazuje się być trudnym zadaniem. Gdy nadchodzi wielki dzień, wszyscy dają się porwać niezwykłej atmosferze hinduskiego wesela.
Helios, 1 maja, godz. 20.15
Kino konesera: Motyl Still Alice ***
Profesor lingwistyki zapada na chorobę Alzheimera...
...która jest straszna sama w sobie, ale (choć trudno się tu licytować) wydaje się jeszcze straszniejsza w przypadku osoby wybitnie inteligentnej, której zawód polega na kumulowaniu wiedzy, a specjalność naukowa na analizie języka. Życiowa i profesjonalna tożsamość Alice (Moore) jest zbudowana właśnie z tego, co ta okrutna choroba odbiera.
W dodatku Alice ma powody, aby uważać się za osobę spełnioną i szczęśliwą. W wieku 50 lat jest u szczytu kariery naukowej, ma kochającego męża (Baldwin) i trójkę udanych dzieci. Cios - diagnoza lekarska stwierdzająca początki Alzheimera - jest więc tym silniejszy.
Co z tym można zrobić? Tak w życiu jak w filmie - niewiele. W fabułę "Still Alice" wpisana jest nieunikniona patowość i nierozwiązywalność. Cudu nie będzie, kierunek historii jest tylko jeden, a jej koniec z góry zdeterminowany. Można tylko obserwować symptomy stopniowego pogłębiania się choroby - oraz zróżnicowane reakcje najbliższych na zmieniający się stan Alice.
Film - choć czuły, uważny i nie zanadto manipulatorski - nie odbiega od telewizyjnej poprawności, jest raczej banalny i schematyczny. Kto okaże Alice najwięcej współczucia i zrozumienia? Oczywiście ta córka (Stewart), z którą Alice była w konflikcie (gdyż wybrała niepewny los aktorki zamiast, jak reszta rodzeństwa, pójść grzecznie na prawo lub medycynę). Nieunikniona jest też "wielka mowa" bohaterki.
Helios, 6 maja, godz. 18
Kultura dostępna: Jack Strong ****
"Pokłosie" było w filmem "w sprawie". "Jack Strong" o Ryszardzie Kuklińskim przeciwnie - to zręczne kino sensacyjne.
Swój film zaczyna Pasikowski od sceny ze zdemaskowanym agentem Olegiem Pieńkowskim, który zostaje żywcem wrzucony do hutniczego pieca. Nie wiadomo do dziś, czy to prawda, o podejrzeniach raczej mówią z ekranu polscy oficerowie. Ale Pieńkowski i tak staje się tu podstawowym punktem odniesienia. Bo zdrada komunistów, pokazuje Pasikowski, oznaczała śmierć najgorszą z możliwych. Bo komunistyczny system sam w sobie był nieludzki, więc wymagał działań - jak te Kuklińskiego - w "normalnych" czasach co najmniej dyskusyjnych.
Mówienie "dużymi literami" próbuje uzasadniać Pasikowski formułą szpiegowskiego thrillera. Miejsce historycznych niuansów zajmują więc dobrze znane, symboliczne fakty (jak atak na Czechosłowację w 1968 roku czy grudzień'70), brutalnie klarowny staje się podział na szlachetnych Amerykanów i podłych, cwanych, prostackich Rosjan, a pytań o słuszność tego, co robił Ryszard Kukliński, przekazujący Stanom polskie i radzieckie, tajne informacje wojskowe, w ogóle się nie stawia.
Inna sprawa, że - co w filmie najciekawsze - Pasikowski przyjmuje perspektywę samego Kuklińskiego. Czyli szybko awansującego oficera PRL-owskich wojsk, człowieka prawego, zmyślnego stratega i pupilka przełożonych, który zaczyna coraz więcej widzieć i wiedzieć, ale też coraz mocniej zaczyna się bać. Z tajnych dokumentów (do których miał dostęp) i rozmów, ale też domysłów, wyobrażeń i lęków rodzi się wizja kraju całkiem realnie zagrożonego III wojną światową i atomową zagładą. Na ile była to groźba realna, historycy są w stanie (a i tak nie do końca) ocenić dopiero dziś: jak pokazuje reżyser, Kukliński w wariant wojenny całkowicie wierzył. I dlatego zdecydował się na szpiegowską współpracę z Amerykanami, za którą - podkreśla się parokrotnie - żadnych pieniędzy nie brał.
W dużej mierze "Jack Strong" opiera się oczywiście na błyskotliwej kreacji Marcina Dorocińskiego. Jest w tej postaci i brawura, i zdumiewająca czasem naiwność. Widoczna w coraz bardziej umęczonej twarzy świadomość zapętlenia, chaotyczność i - delikatnie mówiąc - niefrasobliwość, a przy okazji odrobina satysfakcji "małego chłopca", który odważył się na rolę agenta, chociaż nie do końca wie, jak ją wypełnić. Od pewnego momentu nad satysfakcją góruje oczywiście strach, uzasadnione i lekko obłąkańcze przerażenie skrajnie osamotnionego człowieka, który wycofać się już nie może. A właściwie może w jeden tylko sposób: dzięki samobójczej substancji trzymanej w małej fiolce.
Szkoda jednak, że Kuklińskiego otaczają w filmie niemal wyłącznie postaci-typy. Jak prowadzący Stronga amerykański agent Daniel (mówiący koślawym polskim Patrick Wilson), jak oficerowie Putek i Gendera (Mirosław Baka i Zbigniew Zamachowski) czy szatański z twarzy Iwanow (Biłow), nie mówiąc o groteskowo przedstawionych generale Jaruzelskim (Dracz) i Breżniewie (Kriuczkow). Właściwie jedyną pogłębioną postacią okazuje się Rakowiecki, uwikłany w system i w wyrzuty sumienia po strzelaniu do robotników, w czym jednak ogromna zasługa świetnego Ireneusza Czopa.
Jest zresztą "Jack Strong" filmem specyficznego rozdarcia: chwilami zdumiewająco kwaśne, dosłowne, pompatyczne dialogi (choćby w rodzinie Kuklińskiego) zderzone są z reżyserską maestrią Pasikowskiego, którą widać nie tylko w świetnie pomyślanej scenie finałowego pościgu. Pod względem filmowym "Jack Strong" zdecydowanie przebija bowiem "Pokłosie": nowy film Pasikowskiego, nawet jeśli zbyt dużo w nim patosu i fabularnych uproszczeń, ma rytm, tempo, ekranową soczystość. Ale czy wbija w fotel? Często nawet dramatyczne sceny ogląda się na chłodno, publiczność kinowa uśmiecha się wtedy, kiedy powinna wstrzymać oddech. Nie tylko z powodu kojarzącego się dziś ironicznie nazwiska "Gendera".
"Pokłosie" było filmem "w sprawie". "Jack Strong" tymczasem to zręczne kino sensacyjne, które, mam wrażenie, do głębszej dyskusji o przeszłości nie skłania, bo pokazuje ją zbyt jednoznacznie. Ale może właśnie to jest sposób, żeby do młodego widza, który o historii ma mgliste pojęcie, dzisiaj trafić?
Kultura dostępna to nowy cykl, który pozwoli, aby szerokie grono odbiorców mogło zapoznać się z polską sztuką filmową. Do końca roku odbędzie się łącznie ponad 30 seansów. Bilety w cenie 10 zł.
Helios, 7 maja, godz. 18
6 z 6
Wydarzenia specjalne w Multikinie
Retransmiska spektaklu "Zawsze piękne. Życie, śmierć i nadzieja w slumsach Bombaju"
To sztuka napisana przez Davida Hare'a (m.in. scenarzysta filmu Godziny, autor sztuki Prześwit) na podstawie głośnej książki Katherine Boo nagrodzonej National Book Award 2012. Bohaterowie sztuki, mieszkańcy rynsztokowej dzielnicy biedy Bombaju - Annawadi, w przejmujący sposób opowiadają o swojej codzienności, lękach, radościach i marzeniach.
Multikino, 30 kwietnia, godz. 19
Kocham Kino: Polowanie na muchy
Zjadliwa satyra czy może wnikliwa wiwisekcja relacji międzyludzkich? Multikino i Program 2 TVP zapraszają na "Polowanie na muchy" Andrzeja Wajdy z brawurową rolą Małgorzaty Braunek.
Andrzej Wajda przedstawił w filmie świat, w którym mężczyźni są coraz słabsi, coraz mniej romantyczni i męscy, a kobiety coraz bardziej władcze, dominujące nad mężczyznami, chwytanymi przez nie jak muchy na lep. To satyryczna, pełna ironii, gorzka, ale niezbyt realistyczna wizja społeczeństwa zdominowanego przez płeć niezupełnie słabszą. Realizując "Polowanie na muchy" Andrzej Wajda miał już na swoim koncie tak znane filmy, jak "Kanał", "Popiół i diament", "Popioły", "Lotna". Ta zmiana stylu - "Polowanie" jest bowiem farsą, komedią - została przyjęta przez krytykę i widzów bardzo różnie, pojawiły się głosy, że ten reżyser nie powinien zabierać się za gatunek zupełnie mu obcy, wyśmiewać rzeczywistości, która dla wielu ludzi jest czymś zupełnie naturalnym. Inni stając w obronie Wajdy twierdzili, że ma on prawo do twórczych poszukiwań, a stosunki panujące w środowisku nastawionym na ustawiczne robienie kariery to doskonały materiał na satyrę.
Film po rekonstrukcji cyfrowej w najwyższej jakości obrazu i dźwięku.
Multikino, 30 kwietnia, godz. 19
Ermitaż odkryty. 250 lat gromadzenia zbiorów
To niezwykły, trwający 83 minuty, reportaż Margy Kinmonth o jednym z najsłynniejszych muzeów świata, zrealizowany z okazji jego jubileuszu. W Ermitażu zgromadzono ponad 3 miliony dzieł sztuki - od Rembrandta po najsłynniejszych Rosjan, od Michała Anioła po Matisse'a. Twórcy filmu zabiorą nas nie tylko w podróż po salach wystawowych, ale zaproszą również do pracowni konserwatorskich, gdzie eksperci opowiedzą o eksponatach i związanych z nimi ludzkich historiach. Kamera dokładnie pokaże detale najciekawszych prac.
Kiedy 250 lat temu caryca Katarzyna II zamieniała Pałac Zimowy Piotra I na galerię sztuki, doskonale wiedziała, że gromadząc dzieła kultury, zyska uznanie największych umysłów swego czasu, co pozwoli jej sprawować nad nimi władzę. Z pomocą oświeceniowego filozofa i zarazem swego przyjaciela, Denisa Diderota, zaczęła zwozić do Sankt Petersburga prace najwybitniejszych malarzy w historii: Poussina, Watteau, Rembrandta, Rubensa, Rafaela, Tycjana i innych. Sto lat później car Mikołaj I wybudował kolejny pałac i udostępnił te zbiory publiczności. W sumie galeria mieści się w pięciu pałacach, a od jednego z nich nazwana została Ermitażem. Tak powstało jedno z najobszerniejszych dziś i najstarszych muzeów świata, mieszczące w swych zbiorach ponad 3 miliony skarbów i szczycące się większą liczbą kuratorów niż jakakolwiek inna instytucja sztuki.
Z okazji 250-lecia swego istnienia ta ogromna przystań sztuki dała dostęp realizatorom filmu "Ermitaż odkryty" do zbiorów, które dotąd skrywane były przed zwiedzającymi. Dokument zabiera w pasjonującą podróż po wrzącej historii muzeum i wprowadza w bezprecedensowy sposób do ukrytego świata arcydzieł. Zbiory Ermitażu są dosłownie nieskończone i praktycznie nie do poznania w całości. Reportaż wprowadza w sam środek tego fenomenalnego miejsca, opisuje ludzkie historie dziejące się za murami wielkiego gmachu, pokazuje w zbliżeniu to, co trzeba zobaczyć i robi to tak, że podróż po zakamarkach galerii mogłaby trwać w nieskończoność.
Wszystkie komentarze