fot. zdjęcia promocyjne
Moja łódź podwodna ****
Nie było rok temu na festiwalu w Berlinie filmu, który rozśmieszyłby nas bardziej, choć powodzenie tego projektu obarczone było sporym ryzykiem. Moją łodzią podwodną debiutował bowiem 34-letni komik, aktor i reżyser Richard Ayoade (znany dotąd głównie jako twórca wideoklipów), a historia wydawała się kolejną sentymentalno-humorystyczną przypowieścią o nastoletnim nieudaczniku w drodze do dorosłości. Tyle że Ayoade czyhających pułapek był świadomy: horror młodości od wieków bywa podobnie przerażający, ale to nie znaczy, że nie można o nim wciąż opowiadać i to w dodatku w sposób świeży. W tym opowiadaniu twórcy przyjmują perspektywę Olivera Tate'a (świetny Craig Roberts) - małomównego i nieco zakompleksionego nastolatka, który na lekcjach wyobraża sobie reakcje szkoły na własną śmierć, bo tylko wtedy mógłby się stać lokalnym bohaterem. Oliver, zwykle w ciemnym płaszczu-mundurku, zdobywa jednak dziewczynę, która wydawała się poza jego zasięgiem, nabiera pewności siebie, dzięki czemu namówi nieromantyczną Jordane (Paige) na pierwszy raz. Ale nie przestaje się miotać. Głównie z powodu rodziców, groteskowo przyziemnych ekscentryków, którzy zdradzają się, udowadniają niedojrzałość i ośmieszają tzw. dorosłość.
USA, Wielka Brytania, 2010. Reż. Richard Ayoade. Aktorzy: Craig Roberts, Yasmin Paige, Sally Hawkins
Helios, czwartek, godz. 19:15.
Wszystkie komentarze