Chodzi o personel, który od samego początku stał na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem. - Dziewczyny z tego szpitala przynosiły zakażenia do domu, członkowie ich rodzin chorowali, a niekiedy nawet umierali - mówi przedstawicielka związkowców.
W internecie zawrzało po wpisie, według którego dyrekcja piskiego szpitala obdarowała pielęgniarki parówkami. Jedni uznali to za uwłaczające, inni stwierdzali, że niektórym nic nigdy nie będzie pasowało.
- Codziennie odbieramy przynajmniej 10 telefonów w sprawie pracy. Czasem dzwonią same pielęgniarki, ale częściej wyręczają je osoby, które przygarnęły Ukrainki pod swój dach - mówi przewodnicząca Olsztyńskiej Izby Pielęgniarek i Położnych.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.