Plebiscyt Olsztynianin Roku 2017 [NOMINACJE]

Historia plebiscytu na Olsztynianina Roku ma już dziesięć lat. Po raz pierwszy "Wyborcza" zorganizowała go w 2008 roku. Co roku nominujemy w nim ludzi, którzy angażowali się w sprawy Olsztyna, byli jego ambasadorami, zrobili dla niego lub dla mieszkańców coś szczególnego. Niejednokrotnie ich sukcesy rozsławiły nasze miasto. Oto tegoroczni kandydaci, których wybraliśmy po redakcyjnej dyskusji. Teraz czytelnicy "Wyborczej" (wypełniając kupony drukowane na łamach "Gazety Wyborczej Olsztyn") zdecydują, komu przyznamy tytuł Olsztynianina Roku 2017.

Aby wybrać swojego faworyta wystarczy postawić znak przy swoim faworycie na kuponie plebiscytowym (drukowanym w "Gazecie Wyborczej Olsztyn" do 26 lutego). Następnie można go dostarczyć osobiście do redakcji w Olsztynie lub wysłać pocztą (Nowowiejskiego 9, Olsztyn 10-162). Regulamin konkursu oraz wszystkie nominacje dostępne są także na stronie olsztyn.wyborcza.pl - CZYTAJ TUTAJ.

Wojewódzki Specjalistyczny Szpital Dziecięcy w Olsztynie może się pochwalić jednymi z najlepszych ortopedów w Polsce. Nic więc dziwnego, że rodzice ze swoimi dziećmi często decydują się pokonać kilkaset kilometrów i przyjeżdżają do Olsztyna, by tutaj poddać je operacji. Dr n. med. Paweł Grabala pracuje na tutejszym Oddziale Ortopedyczno-Urazowym. To głównie pod jego kierunkiem wykonuje się tu operacje najtrudniejszych przypadków z zastosowaniem technologii wdrażanych obecnie w najlepszych ośrodkach na całym świecie. Co roku w szpitalu dziecięcym operuje się ok. 60 pacjentów ze skoliozami. Jednym z nich był 7-letni Paweł ze Świętochłowic na Górnym Śląsku, który cierpiał na bardzo duże, wręcz ekstremalne jak na tak małe dziecko, skrzywienie kręgosłupa. W leczeniu chłopca zastosowano innowacyjną operację korekcji skoliozy wczesnodziecięcej, którą przeprowadzono nowatorską technologią Shilla. Zabieg polegał na zastosowaniu implantu rosnącego wraz ze wzrostem pacjenta. Wcześniej w Polsce taka operacja została wykonana tylko trzy razy. - Operacja poszła sprawnie, jesteśmy zadowoleni z efektu. Mamy nadzieję, że znacznie się poprawi los dziecka - mówił "Wyborczej" dr Paweł Grabala. Sam, w lipcu 2017 roku jako jedyny lekarz z Polski, a czwarty z Europy, został wybrany do Zarządu Global Spine Outreach-Scoliosis Research Society. To najbardziej elitarne towarzystwo chirurgów kręgosłupa na świecie, które zajmuje się propagowaniem i rozwojem nowoczesnych technik operacyjnych, wdrażanych także w Olsztynie.

Prezes stowarzyszenia Palium, prowadzącego w Olsztynie hospicjum, które w roku 2017 obchodziło 15-lecie swojego istnienia. Teresa Kocbach założyła placówkę, o której ludzie wolą nie myśleć, póki nie ma takiej potrzeby. Prezes, tak samo jak i pracownicy hospicjum, którym kieruje, często powtarzają jednak, że to nie jest miejsce, gdzie ludzie umierają, ale gdzie żyją do końca. Placówka w 2002 roku zaczynała od zera. Wskazówek, jak taką placówkę zorganizować i prowadzić, Kocbach musiała szukać za granicą, bo hospicja w Polsce dopiero raczkowały. Olsztyńska placówka korzystała z doświadczeń hospicjum w Londynie. Od tamtej pory, z każdym rokiem, pacjentów, którzy korzystają z jego pomocy, przybywa. Kiedy w 2013 roku kończył się ostatni duży remont hospicjum przy al. Wojska Polskiego, jego prezes była pewna, że ma spokój na minimum 10 lat. Ale miejsca szybko znów zaczęło brakować. Aktualnie w hospicjum są 23 łóżka. Przyjmowani są przede wszystkim pacjenci z Olsztyna, powiatu oraz gmin ościennych. Zdarzają się jednak osoby z innych miast Polski, a nawet z zagranicy. Przydałoby się drugie tyle łóżek. Ratunkiem jest nowy budynek. Teresa Kocbach już dawno postanowiła, że doprowadzi do jego budowy. Póki co, z pomocą władz Olsztyna, znalazła miejsce, gdzie budynek stanie - przy ul. Metalowej. Teraz zostanie już "tylko" go postawić

Siatkarz Indykpolu AZS Olsztyn, mistrz świata juniorów, kapitan zwycięskiej drużyny i najlepszy zawodnik całej imprezy. Reprezentant Polski na mistrzostwach Europy. W ciągu kilkunastu miesięcy z rezerwowego w Indykpolu AZS stał się jednym z najbardziej cenionych polskich środkowych. Żaden nasz rodak nie otrzymał tylu nominacji do ,,Meczu Gwiazd" PlusLigi. Jeden z największych talentów polskiej siatkówki. Najbardziej pożądany gracz na rynku transferowym. Wiele wskazuje na to, że najbliższe miesiące będą jego ostatnimi w barwach olsztyńskiej drużyny. Kochanowskiego widzi u siebie m.in. Andrea Gardini, nowy trener mistrza Polski Zaksy Kędzierzyn-Koźle, jeszcze kilka miesięcy te-mu pracujący w Olsztynie. Roberto Santilli, obecny trener Indykpolu AZS, nazywa go "złotym dzieckiem polskiej siatkówki". Utalentowany zawodnik z każdym miesiącem nabiera większych umiejętności u boku Daniela Plińskiego, jednego z najbardziej utytułowanych polskich siat-karzy. Sportowiec z Giżycka marzy o grze w lidze włoskiej, jednej z najlepszych na świecie. Za młodym środkowym wspaniała kariera młodzieżowa. Zdobył on mistrzostwo świata i Europy kadetów oraz juniorów. Trenowana przez Sebastiana Pawlika drużyna wygrała 48 meczów z rzędu. Młodzi gracze skończyli młodzieżowe granie. Teraz muszą wydostać z kryzysu dorosłą reprezentację. Kubie Kochanowskiemu wróży się największą karierę.

Przyrodnik, autor audycji radiowych i audiobooków edukacyjnych o tematyce ekologicznej dla szkół. To on był inicjatorem protestu w obronie Lasu Warmińskiego, gdy Jan Szyszko, były już minister środowiska, chciał otworzyć dla myśliwych znany rezerwat koło Olsztyna. Był inicjatorem, ale jak zawsze podkreślał, i robi to nadal, ten protest nie przyjąłby takiej formy, nie zostałby zauważony, a w końcu nie skończył się sukcesem, gdyby nie działania innych osób. Akcji i społecznej mobilizacji by nie było, gdyby nie m.in. Anna Gdula i Fundacja LEX NOVA, Kamila Radzimińska-Arczak czy Tomasz Zdrojewski z koalicji "Niech Żyją". Dzięki nim w Olsztynie przeciwko planom Jana Szyszki protestowało kilkadziesiąt osób, które starały się przekonać opinię publiczną, że w Polsce mamy nie ministerstwo środowiska, ale ministerstwo eksploatacji środowiska. Manifestacja miała też wesprzeć działania Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która stanęła w obronie rezerwatu. Pikieta i zbieranie podpisów pod apelem przeciw polo-waniom w Lesie Warmińskim, opłaciły się. Postulaty protestujących zostały potraktowane przez RDOŚ jako głos społeczny w tej sprawie. Ministerstwo wobec tego wsparcia, musiało ustąpić. Przyrodnicy, ekolodzy i zwykli mieszkańcy mogli być zadowoleni.

To był niezwykły rok dla tych wszystkich, którzy nie pogodzili się z demolowaniem przez rząd PiS i prezydenta RP polskiej Konstytucji, zasad demokracji, praworządności. Po wcześniejszych czarnych protestach i marszach kobiet, niezadowolonych z rządów "dobrej zmiany", latem bronili polskich sądów przed ich upolitycznieniem. Mieszkańców skrzykiwali przedstawiciele różnych grup i organizacji - od KOD-u po Ogólnopolski Strajk Kobiet. Co istotne, olsztynianie zbierali się na protestach przez ponad tydzień - dzień w dzień, co jak na Olsztyn jest wyczynem niespotykanym. Pod transparentami z hasłami "Wolne sądy", "3 razy weto" czy "3 razy nie", zbierały się setki osób. W największej manifestacji wzięło udział ponad 1 tys. osób. Protesty miały swoich bohaterów. Z jednej strony byli nimi ludzie, którzy w nich po prostu uczestniczyli, w tym wyjątkowo dużo młodych i rodzin z dziećmi. Z drugiej ci, którzy je organizowali. Z trzeciej - którzy odważyli się, nie patrząc na konsekwencje, wystąpić przed uczestnikami protestów i poprzeć manifestacje. Im wszystkim zawdzięczamy, że Olsztyn nie był białą plamą na mapie polskiego sprzeciwu wobec antydemokratycznych działań rządu PiS. W tej grupie, która wtedy się zbierała przed olsztyńskim sądem, nawet hymn Polski i Unii Europejskiej brzmiał dostojniej niż na jakichkolwiek innych oficjalnych obchodach czy uroczystościach.

Browar Kormoran nie jest wielkim koncernem piwowarskim, ale jego produkty od kilku lat są rozpoznawalne na całym świecie. Wyroby firmy, której prezesuje Andrzej Olkowski nie są trunkami standardowymi i produkowanymi na masową skalę. Wystarczy tu wspomnieć słynne już "Imperium Prunum". Piwo, które specyficzny smak zawdzięcza wyselekcjonowanej suszonej śliwce, stało się prawdziwym hitem i zyskało pochwały od specjalistów na całym świecie. Dowodem na to jest miejsce na liście 20 najlepszych piw świata 2016 roku sporządzonej przez specjalistyczny portal "RateBeer.com". Produkcja tego portera zaczęła się we wrześniu 2015 roku. Jednak Prunum dojrzewa aż 18 miesięcy, więc jego miłośnicy szansę posmakowania trunku mają średnio raz na rok. Taka okazja była niedawno, bo pod koniec roku ponownie rozlano do butelek - tym razem o pojemności 375 ml - znanego portera. Browar przygotował też nie lada niespodziankę - specjalną wersję piwa, czyli esencję Imperium Prunum w limitowanej liczbie 500 sztuk. Aby uniknąć problemów z dostępnością lub manipulowaniem ceną w połowie stycznia trunek można było kupić w siedzibie Browaru przy al. Sikorskiego 2. Po piwo przyjeżdżano z odległych miast np. Warszawy czy Białegostoku. Zainteresowanie było na tyle duże, że trunek bardzo szybko znalazł nabywców. - Do godz. 11.30 wszystkie zostały sprzedane - mówił "Wyborczej" Paweł Błażewicz z Browaru Kormoran.

Naukowiec na wydziale Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Podjął się zadania wręcz niemożliwego. Postanowił oswoić z matematyką tych, którzy jej nie lubią i jej nie rozumieją. Z myślą o nich, choć przede wszystkim o fachowcach, czyli głównie nauczycielach, powstała Warmińsko-Mazurska Strefa Matematyczna, czyli pierwszy niekomercyjny portal matematyczny w regionie i jeden z pierwszych w Polsce. Nazwaliśmy go Facebookiem dla matematyków. Obowiązuje w nim jedna zasada: "jeżeli mam problem z matematyką - piszę, by otrzymać pomoc; jeżeli komuś potrafię pomóc - pomagam". Naukowiec, ze swoim zespołem, postawił przed sobą trudne zadanie - przyciągnąć i przekonać ludzi do matematyki. Trudne, bo wielu jej nie rozumie i są przekonani, że to, czego się uczą na lekcjach matematyki, w życiu im się nie przyda. Tymczasem Zbigniew Paprzycki przekonuje, że cywilizacja matematyką stoi i nie ma rozwoju bez matematyki. Nie da się ukryć, że Strefa Matematyczna służy głównie tym, których do matematyki nie trzeba zaciągać na siłę. Ale i ma-tematyczne beztalencia mogą z niej korzystać. Byle tylko chcieli. A taka pomoc przyda się każdemu, bo jak pokazują wyniki badań z roku 2015, w polskich szkołach matematyki uczy się źle, zwłaszcza w porównaniu do innych krajów. Za mało wymaga się od ucznia rozumowania i tworzenia własnej strategii rozwiązania problemów matematycznych.

Na co dzień pracuje w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Olsztynie. Od dziesięciu lat pełni tu funkcję zarówno ratownika, jak i dyspozytora medycznego. Choć zawodowo pomaga potrzebującym pomocy, na długo zostanie mu w pamięci pewne majowe popołudnie. Kiedy wracał do domu, zaniepokoił go wyczuwalny swąd dymu. Początkowo sądził, że to być może jeden z pobliskich śmietników, który od niedopałka papierosa potrafi się nieraz zapalić. Okazało się, ze sprawa jest o wiele poważniejsza, bo w kamienicy wybuchł pożar. Niewiele się zastanawiając, pan Krzysztof ruszył na pomoc niepełnosprawnej sąsiadce, z której mieszkania wydobywał się dym. - Robiłem, co tylko mogłem, by ją ratować. Udzieliłem pierwszej pomocy, sprawdziłem i udrożniłem drogi oddechowe. Kiedy po chwili udało mi się nawiązać z nią kontakt, wiedziałem, że będzie dobrze - mówił później "Wyborczej" Pawłowski. O pożarze powiadomił także pozostałych lokato-rów kamienicy. Dzięki jego zaangażowaniu chwilę później na miejsce dotarła straż pożarna i zespół ratownictwa medycznego. Choć sam nie czuje się bohaterem, jego postawę docenił zarówno Urząd Marszałkowski w Olsztynie, któremu podlega pogotowie, jak i wojewódzka stacja pogotowia ratunkowego, gdzie na co dzień pracuje. Teraz otrzymał nominację do naszego plebiscytu.

Psycholog, której specjalnością stała się młodzież po przejściach. W Olsztynie stworzyła Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii dla ok. 50 podopiecznych, którzy mają na koncie wagarowanie, problemy w domu, problemy z zachowaniem, agresją, alkoholem, papierosami czy narkotykami. Wcześniej trudne nastolatki z Warmii i Mazur, gdy potrzebowały radykalnej zmiany, przeniesienia w inne środowisko, wobec których trzeba było stosować szczególne metody pracy wychowawczej, były odsyłane do młodzieżowych ośrodków w innych częściach kraju, najczęściej w województwach mazowieckim oraz dolnośląskim. Tak daleko, bo do niedawna Warmińsko-Mazurskie było jedynym województwem w Polsce, w którym nie było placówki tego typu. Tym-czasem liczba orzeczeń kierujących młodzież do takich miejsc wciąż rośnie. Od czasu, gdy powstał MOS w Olsztynie, młodzi z Warmii i Mazur nie muszą już wyjeżdżać setki kilometrów od domu. Około roku zajęło Aleksandrze Sobieraj-Błotniak załatwienie wszelkich formalności, uzyskanie zgód i akceptacji, by ośrodek powstał. Było ich dużo, bo placówka została zaplanowana jako całodobowa i całoroczna, a więc także ze szkołą. Takie miejsca to dla problematycznej młodzieży często jedyna szansa na powrót do funkcjonowania we właściwy sposób. Przekonaliśmy się, że jej pomysł na pracę z młodymi się sprawdza, gdy rok temu dowiedzieliśmy się, że nastolatkowie z jej olsztyńskiego ośrodka jako wolontariusze pomagają osobom starszym w Domu Pomocy Społecznej w Różnowie pod Olsztynem. I z powodzeniem zastępują jego podopiecznym prawdziwe wnuki. Brawa za pomysł i za realizację.

Jej życie od dawna kręci się wokół tańca. To jej największa pasja od kiedy skończyła sześć lat. Jest licencjonowaną instruktorką tańca i choreografką. Od kilku lat prowadzi w Olsztynie grupy taneczne. Mieszkańcy kojarzą ją przede wszystkim z roli Klary w widowisku taneczno-muzycznym "Dziadek do Orzechów", które niemal cztery lata temu wystawiała olsztyńska filharmonia. Potem na pierwszym miejscu postawiła sambę brazylijską. Jej marzeniem był występ na sambodromie podczas karnawału w Rio de Janeiro. I zrealizowała swoje marzenie. Została jedną z najważniejszych artystek podczas tego pokazu - Rainha de Bateria - "królową muz", która otwiera korowód i jest jednocześnie twarzą swojej szkoły samby. To ogromne wyróżnienie, bo dotychczas nie udało się to żadnej Polce. W drodze do Rio pokonała różne przeszkody, również te, które wiązały się z koniecznością znalezienia sponsorów, by sfinansować ten wyjazd. Po Brazylii nie spoczęła ma laurach. Stawiała sobie nowe wyzwania. W ubiegłym roku po-stanowiła zorganizować w Olsztynie wraz z przyjaciółmi festiwal Burning Girl, wzorowany na amerykańskiej wersji Burning Man, kolorowym wydarzeniu, który odbywa się w Nevadzie. Olsztyńska impreza była równie różnorodna. W planach występów byli magicy, cyrkowcy, grafficiarze, malarze, rzeźbiarze, tancerze i muzycy. Pomysł nowy, ciekawy, a Katarzynie Stockiej należą się brawa za to, że wciąż angażuje się w nowe przedsięwzięcia z myślą o mieszkańcach Olsztyna, głównie młodych.